czwartek, 10 września 2015

Rozdział 64 - Horyzont doświadczeń



I stało się to, co zostało zamierzone. Decyzja, choć podjęta szybko, przyczyniła się do sukcesu Bractwa. Przez ostatnie kilka miesięcy wszystko zaczęło ulegać zmianie na lepsze. Mowa oczywiście o czarodziejkach z Winx oraz Ellen. Ich integracja trwała w najlepsze. Zresztą, to określenie brzmi dosyć sztucznie. Można już spokojnie przyznać, że te dziewczyny się nie integrują. One znają się już na tyle dobrze, by nazywać się przyjaciółkami. Spędzają ze sobą dużo czasu, szanują siebie nawzajem, znają część swoich sekretów, dobrze im razem i rozumieją, jak w niektórych kwestiach są od siebie odmienne.

Tylko, co dalej? Co z misją i nieznanym światem? Czyżby to przestało mieć jakiekolwiek znaczenie? Bestroskie życie Klubu Winx z Ellen stało się ważniejsze? Rzeczywiście, można odnieść takie wrażenie. Od czasu przeprowadzki tej elfki, Bractwo nie odezwało się wcale. Kiedyś muszą dać sygnał.

Któregoś dnia Ellen spędzała czas wspólnie z Winx, w ich pokoju. Niespodziewanie do drzwi zapukała Griselda i poprosiła drobną postać do dyrektorki. To pierwszy raz, gdy coś takiego miało miejsce. Bloom, Stella, Flora, Musa, Layla i Tecna chciały, rzecz jasna, wiedzieć o co chodzi. Spodziewały się już najgorszego. Czyżby okres 'integracji' dobiegł końca? Ona miała wrócić do swojego świata? Żadnej z nich nie podobała się taka ewentualność.

Ellen udała się natychmiast do Faragondy. W gabinecie usiadła na wprost niej i ujrzała coś na biurku. Dyrektorka pokazała palcem na kopertę. Ellen zobaczyła znak Bractwa, więc szybko wyciągnęła kawałek papieru i zaczęła go czytać w skupieniu. Zauważyła od razu wyrazy uznania i prośbę o to, by odwiedzić natychmiast Bractwo. Ucieszyła się, ale jednocześnie zaczęła mieć wątpliwości co do tego, w jakim celu powinna pojawić się w swoim domu. Po chwili podziękowała dyrektorce za przekazanie jej listu i wróciła do przyjaciółek. Poinformowała je o wiadomości, którą otrzymała i pożegnała się z nimi. Zostawiła oczywiście większość swoich rzeczy w Alfei, w końcu nie planowała powrotu na stałe. Jakie są jednak zamiary Bractwa?




Gdy wracamy do starych miejsc po dłuższym czasie, każda rzecz wydaje się niby znajoma, ale i nowa. Zaczynamy zachwycać się tym, na co wcześniej nie zwracaliśmy uwagi. Te same odczucia miała właśnie Ellen. Oglądała z podziwem piękno miasta, w którym przyszło jej mieszkać. Cały świat przypominał nieskończenie rozległą jaskinię, oświetlaną olbrzymim, lekko złocistym kryształem wiszącym bardzo wysoko nad głowami mieszkańców. Światło słoneczne nie dochodziło do tego miejsca. Pozostawało zadać sobie pytanie, czy energia zasilająca główne źródło światła ma swój kres? Tego nie widziała nawet Ellen. Można podejrzewać, że Bractwo ma więcej informacji na ten temat, lecz nigdy się nimi nie podzieliło. Mieszkańcy tymczasem żyją w spokoju i nie obawiają się o kryształ. Budynki w tym mieście zupełnie różniły się od tych z Magix. Nie miały żadnych barw, budowano je głównie z kamienia i drewna. Niektóre osiągały rzeczywiście spore wymiary. Większość z nich stanowiły jednak mieszkania dla ludzi. Te miały najwyżej dwa piętra, ale mniej niż połowa z nich. Pomimo faktu, że budowle nie były malowane, miasto wcale nie wyglądało monotonnie. Po całym świecie rozsiane były mniejsze kryształy, emitujące większość barw, jakie człowiek potrafi zobaczyć. Z tego powodu krajobraz miał w sobie szczyptę magii. Ellen nie traciła zbyt wiele czasu na delektowanie się widokami. Chciała najpierw załatwić najważniejszą rzecz, dlatego udała się do twierdzy Bractwa, jak najkrótszą drogą.

We wnętrzu głównej sali dominowała biel i ład. Miejsce to miało mało dekoracji. Prawdopodnie chodziło o to, żeby nikogo nie rozpraszały. Ellen doczekała się po kilku minutach przybycia jednej z osób należących do Bractwa, o trochę wyższym stanowisku od niej. Elfka dowiedziała się o kolejnej decyzji. Nadszedł już czas na jedną z najważniejszych misji, jaką miała poprowadzić. Została wtajemniczona w najbardziej poufne szczegóły. Nikt poza nią nie miał prawa ich znać. I może brzmi to z punktu widzenia czytelnika jak jakiś spisek, lecz tutaj wcale nie o to chodziło. Ellen miała poprowadzić zadanie, ale część szczegółów musiała zachować dla siebie, żeby owe zadanie miało jakikolwiek sens. Elfce faktycznie spodobał się pomysł, ale dopiero po jakimś czasie. Na początku obawiała się tego planu i jego konsekwencji. Z czasem jednak rzeczywiście pojęła jego sens i zaakceptowała go. Szykowała się nowa misja i kolejna wycieczka.

Ellen, gdy opuściła twierdzę, spędziła jeszcze kilka godzin w swoim świecie, ale tym rzeczywistym. Spacerowała przez ten czas po ulicach miasta i oglądała krajobrazy. Nie zapomniała oczywiście o darmowym jedzeniu. Zdążyła się najeść i zebrać trochę zapasów. Co prawda nikt w szkole czarodziejek jej nie głodził, jadała jak wszyscy, ale zawsze można przemycić trochę przekąsek. Później odwiedziła, dobrze powiedziane, także swój dom i poleżała na własnym łóżku. Wróciła do Alfei dopiero późnym wieczorem. Przez moment w jej głowie znalazły się przemyślenia na temat tego, gdzie jest jej prawdziwy dom. To niesłychane, że przez kilka miesięcy można tak zżyć się z tą szkołą. Coś się zmieniło w jej życiu. Ona sama czuła, że przez to płynie z tym życiem. Coś się działo. Kiedyś spędzała wiele czasu w samotności i cieszyła się swoją osobą. Wcale nie postrzegała tego jako coś złego i dalej tak nie uważa. Jest po prostu inaczej. Teraz potrafi bawić się dobrze nie tylko ze sobą, ale i z innymi ludźmi. Jej horyzonty doświadczeń poszerzyły się. Minęła pewną granicę i zaczęła odbierać rzeczywistość w szerszym zakresie. Ciągle chciała ją rozciągać, ale zdawała sobie jednocześnie sprawę z tego, że nigdy nie ujrzy maksymalnej wartości, ponieważ jest ona niepojęta przez ludzki umysł. Innymi słowy, jak bardzo może być bogata czyjaś rzeczywistość? Odpowiedź jest banalnie prosta. Nie ma granic.

Drobna postać dotarła do pokoju Winx. Ujrzała do tego stopnia znudzone czarodziejki, jakby miały wypompowaną energię do życia. Czyżby miały ciężki dzień?

— Hej! Co z wami? — zapytała jednocześnie pełna radości i zdziwienia Ellen.

— Nareszcie jesteś! — ożywiła się Stella. Po chwili wstała z fotela.

— Właśnie, czemu tak długo? — dziwiła się Layla.

— Wybaczcie mi. Stęskiniłam się za moim światem. Chciałam tylko spędzić tam troszkę czasu — wyjaśniła Ellen.

— Jesteś z nami już prawie pół roku, całkiem sporo — odezwała się Tecna.

— Szybko leci ten czas. Nawet zbyt szybko. Pamiętam ten dzień, kiedy się przeprowadziłaś tak, jakby miał miejsce wczoraj... — wspominała rudowłosa. Miała rozwinąć swoją wypowiedź, lecz jej przerwano.

— Wstrzymaj się, Bloom — poprosiła Stella. — Nie dowiedziałaśmy się najważniejszej rzeczy. Ellen, nie wywiniesz się i dobrze o tym wiesz. Jaki był cel twojej wizyty w Bractwie? — spytała uśmiechnięta.

— Ah, faktycznie — powiedziała i puknęła się w czoło elfka. — Mamy nową misję. Już jutro, z samego rana wyruszymy w drogę. Specjaliści wybiorą się z nami, jak zazwyczaj. Czeka nas kilka kilometrów do przejścia na piechotę — mówiła.

— Nie bądź taka tajemnicza. Podaj nam więcej szczegółów — prosiła Musa.

— Część informacji jest tajna. Nie zapominaj o tym, Muso — zażartowała Stella.

— O celu naszej wyprawy dowiecie się jutro. Musicie wytrzymać tę noc w niepewności. O tym, po co tam idziemy, powiem wam na miejscu — mówiła Ellen.

— Wiedziałam, wiedziałam. W pewnych kwestiach nic się nie zmieniłaś, moja droga — kontynuowała.

— Zaakceptujcie moje niezmienne cechy, proszę — powiedziała lekko błagalnym tonem.

— Nie martw się. Nas nie musisz o to prosić. My jesteśmy już przyzwyczajone — odpowiedziała Bloom.

— Nie wiem jak wy, ale mam ochotę iść spać — przyznała Musa. Zebrało się jej na ziewanie.

— Ja też. Co prawda jest dosyć wcześnie, ale miałyśmy sporo pracy — dołączyła się Flora.

— Zgadzam się. Też pójdę do łóżka. Do jutra — powiedziała Ellen. Przyjaciółki pożegnały ją.

Winx postąpiły tak samo jak ich przyjaciółka. Kolejny poranek miał się zacząć dla nich wcześniej niż zazwyczaj, co nie stanowiło standardu w soboty i niedziele.




To niewinne i komfortowe leżenie pod kołdrą... Każda z Winx właśnie to czuła. Panowała tak przyjemna i zachwycająca cisza, dająca poczucie szczęścia i spokoju, przerywana co kilka minut przez któryś budzik, uciszany po krótkiej chwili przyciskiem drzemki. Lekko błękitne światło wpadało do pomieszczenia, a chłodny wiaterek dostawał się do pokoju przez otwarte okna i dawał poczucie świeżości, jednak temperatura w pokoju nie należała do optymalnych, była za niska. Jednakże, jakie to ma znaczenie, skoro pod kołdrą jest tak cieplutko? Bloom chciała wstać i obudzić resztę czarodziejek, jednak jej próby spełzły na niczym. Dalej ratowała się opcją drzemki w telefonie.

W życiu piękne są tylko chwile? Cóż, Winx z pewnością zgodziły by się z tym stwierdzeniem, kiedy do pokoju przyszła Ellen i obudziła je. Pozostała obojętna na wszelkie prośby i obietnice. Czarodziejki czuły się z początku okropnie, ale z czasem przestały narzekać, bo zajęły się przygotowaniami do misji. Ponownie miały gdzieś zamieszkać, lecz tym razem dłużej niż na Cortag. Z drugiej strony, kto wie? Być może Riven i tym razem znajdzie sposób by wszystkich ocalić od ćwiczeń prowadzonych przez Ellen i wrócą sobie wcześniej? Szanse są małe. Ellen zapewne jest teraz lepiej przygotowana i będzie bardziej stanowcza niż ostatnio. Pomarzyć jednak zawsze można, ale Winx nie musiały tego robić. One bardzo chciały udać się na tę misję.

Czarodziejki spodziewały się, że po spakowaniu wyruszą natychmiast, ale tak się nie stało. Okazało się, że Ellen gdzieś zniknęła. Winx w ogóle nie mogły jej znaleźć w Alfei. Postanowiły zapytać się Faragondy czy wie coś w tym temacie. I faktycznie, dyrektorka dowiedziała się od samej Ellen, że uda się osobiście do Czerwonej Fontanny po specjalistów 'stworzonych do trudnych zadań'. Czemu nie zaczekała na przyjacióki? Pewnie chciała oszczędzić czas, kiedy ona się pakowały. Czy nie da się jednak po prostu zadzwonić? Działania tej elfki czasem zdawały się przeczyć logice, ale skoro tak postąpiła, to zapewne miała ku temu jakiś powód.

Ellen dotarła do szkoły magików w mniej niż godzinę. Przez pewien czas szukała jeszcze ich pokoju, ale z pomocą kilku osób kręcących się po obiekcie, dała sobie radę. Mężczyźni poczuli się zaskoczeni jej przybyciem. Pierwszy raz zawitała osobiście do Czerwonej Fontanny. Powód musiał być wyjątkowy, lecz tak naprawdę ona chciała tylko zabrać ich na misję. Jej wizyta została doceniona przez magików, rzecz jasna. Gdy specjaliści zdążyli się przygotować, polecieli z nią do Alfei. Stało się tak za około godzinę.

Na placu szkoły czarodziejek, Timmy zapraszał Winx na pokład wehikułu magików. Ellen wyszła na zewnątrz i poprosiła też o to specjalistów. Wielce się zdziwili, gdy dowiedzieli się, że do celu ich podróży muszą dojść na pieszo. Później okazało się jeszcze, że nie mieliby gdzie wylądować. Elfka pokazała wszystkim mapę przedstawiającą pewien wycinek Magix. Około kilka kilometrów za Alfeą, prawie w lini prostej do tej szkoły, znajdował się zamek, noszący nazwę Inestion. Czarodziejki co prawda wiedziały o jego istnieniu, gdyż dało się go ujrzeć z dowolnej wieży szkoły, jednak do tej pory nie znały jego nazwy. To, co skrywał, również stanowiło dla nich tajemnicę. Zapowiadało się co najmniej kilka ciekawych dni poza domem. Wszyscy wyruszyli praktycznie od razu.

Każdy z grupy znał Magix w ponadprzeciętnym stopniu. Jednakże lasy i góry przez które szli, wręcz pachniały świeżością. To ich pierwszy spacer tą trasą. Mniej więcej w połowie drogi, słońce powoli zaczęło oświetlać wszystkich i całe otoczenie swoim złocistym blaskiem. Zrobiło się przyjemnie i ciepło, a droga okazała się o wiele mniej kłopotliwa niż na Cortag, pomimo faktu, że była dłuższa. W grupie na ogół panowała cisza przez większość czasu, przerywana sporadycznie krótkimi rozmowami. Ellen dziwiła się, że nikt nie zadaje jej pytań. Widocznie każdy już pogodził się z faktem, że szczegóły ujawni dopiero na miejscu. Nie tylko to jednak było dla niej zastanawiające. Riven nie zwracał na nią uwagi, a nawet jeśli spojrzał, to tylko na krótką chwilę. Zadowoliło ją to. Może w końcu przemyślał swoje zachowanie i nie chce popełniać błędów? Tylko czemu olewał też Musę? Czyżby chciał udowodnić, że nikogo nie potrzebuje? Posunąłby się aż do takiego wniosku? Czarodziejka muzyki również nie wykazywała większych oznak zainteresowania. Nie wyglądała jakby czuła do niego złość czy żal, jednakże te kilkadziesiąt minut temu na placu Alfei, sprawiała wrażenie, jakby liczyła na coś więcej od niego. Czy po tych kilku miesiącach, on faktycznie nie ma ochoty z nią porozmawiać? Ani chwili? Faktem jest, że to Musa napisała do niego ostatnią wiadomość i to ona przyczyniła się do obecnej sytuacji, ale czy on oczekiwiał, że to ona podejmie w tym momencie inicjatywę? Tymczasem, Riven wcale niczego nie oczekiwał. W rzeczywistości, czuł się obecnie zupełnie neutralny i nie zamierzał do nikogo się zbliżać. Czy jednak oszaleje i tym razem? Niebawem się dowiemy.


4 komentarze :

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poważnie, nie ma potrzeby usuwać komentarzy, które krytykują rozdział. Doceniam i takie. ;)

      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Anaganie z Nowy Winx!
    To jest mój drugi komentarz na tej stronie(1. rozdział pamiętaj o mnie). Muszę przyznać, tak jak ostatnio, że twoje opowiadania są nadzwyczajne! Liczę, że przeczytasz mój komentarz ale ja nie jestem dobrą komentatorką.Życzę ci tego co ostatnio (genialnych pomysłów, którymi i tak oświecasz te opowiadania) i dużo weny, żebyś też miał radość z pisania twoich świetnych opowiadań. Pozdrawiam. Anonimowy
    PS ile planujesz serii?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i miłe słowa.
      Czytam każdy komentarz.
      Naprawdę, w zupełności wystarczy jak będziecie zwracać się do mnie 'Anaganie'. ;)

      Nie mam planów na to, ile serii napiszę. Jak skończę jedną serię, po pewnym czasie decyduję czy mam czas i pomysły na kolejną. Tak to działa u mnie.

      Pozdrawiam

      Usuń