piątek, 9 maja 2014

Rozdział 46 - Rozstanie



Przez trzy kolejne dni, Winx poszukiwały Alex. Czarodziejki przemierzyły kilometry lasów, niekończących się dróg i rozległych łąk. Odwiedziły także miasto Magix — pytały tam wszystkich. Całe ich starania nie przynosiły jednak oczekiwanych rezultatów, wręcz odwrotnie. Dyrektorka Alfei również się tym przejmowała. Zaczęła podejrzewać, że uczennica została zabrana na inną planetę. To mogłoby oznaczać, że jest po prostu wszędzie. Może pomoc Rady Magicznych Szkół byłaby w tym momencie potrzebna? Na domiar złego, do Alfei przybył list właśnie od nich. I wcale zawierał on podziękowań za współpracę albo przeprosin.


Któregoś popołudnia, Winx siedziały razem na jednej z wież w Alfei. Wpatrywały się w odległe krajobrazy, a mocny wiaterek poruszał ich włosami. Było pochmurnie i szczególnie neutralnie — zupełnie tak, jak czuły się właśnie czarodziejki. Brakowało im wiary w to, że uda się kiedyś odnaleźć Alex.

— Chyba przeceniłyśmy swoje możliwości — powiedziała sucho Stella.

— Nie mogę w to uwierzyć. Zawsze ze wszystkim dajemy sobie radę, a teraz ma niby być inaczej? — spytała się Musa.

— Tak naprawdę, zupełnie nie wiemy, gdzie powinnyśmy szukać, dlatego nic nam się nie udało — wywnioskowała Tecna.

— Bez przesady. Wcale nie jest tak źle. Po tym, co zrobiłyśmy przez te trzy dni, nietrudno dojść do wniosku, że Alex została zabrana poza tę planetę — stwierdziła Layla.

— To jeszcze gorzej — dodała Stella.

— Floro, może masz jakieś przeczucia? Domyślasz się, gdzie ona może być? — zwróciła się Bloom do Flory.

— Hmm... Nie jestem całkowicie pewna, ale może... — zaczęła dziewczyna. Trochę obawiała się, że przyjaciółki znowu potraktują ją jak nienormalną.

— Witam, Winx. Czarodziejka Flora jest proszona do gabinetu. — Griselda pojawiła się nagle i zabrała ze sobą jedną z Winx.

— Dlaczego akurat teraz? — spytała Stella z wyrzutem, gdy kobieta odeszła.

— Wydaje mi się, że Flora to nasza jedyna nadzieja. Musimy jej całkowicie zaufać — powiedziała Bloom.

— Ona wie więcej niż mówi — stwierdziła Tecna.

— To dlaczego niczym się z nami nie dzieli? Ja tego nie rozumiem. Gdy mi coś przyjdzie do głowy, to od razu o tym gadam — oznajmiła pewnie Stella.

— Tak, ale bywają chwile, że czasem powinnaś zastanowić się z dziesięć razy, zanim coś powiesz — wypowiedziała się Musa.

— Ej, to nie było śmieszne! — odparła ze złością czarodziejka słońca i księżyca.

— Nie, ale prawdziwe — uśmiechnęła się Musa.

— Skończcie się kłócić! Jeszcze tylko tego brakuje. Nasza czarodziejka natury ma, jak każdy, inny charakter. Nie wszystkim musi się dzielić. Pewnie pamięta, jak Tecna się zachowała po tym, jak Flora opowiedziała o swoich przeczuciach — wyjaśniła Bloom.

— Źle zrobiłam, ale już ją przeprosiłam. Następnym razem tak się nie zachowam — obiecała Tecna.

— Ok, nie wracajmy do tego. Mam nadzieję, że Flora nam powie wszystko, co wie, gdy tylko wróci — mówiła z wiarą Bloom.


Tymczasem, czarodziejka natury dotarła do gabinetu Faragondy. Doskonale wiedziała, że to jakaś poważna sprawa i odnosząca się do niej samej, skoro tylko ona została zaproszona.

— Już jestem. Co się stało? — zaczęła rozmowę Flora.

— Witaj, Floro. Dzisiaj przyszedł do nas list od Rady Magicznych Szkół — odpowiedziała dyrektorka.

— Ach... Domyślam się, że skoro mnie pani wezwała, to ma to jakiś związek ze mną, tak?

— Zgadza się. Właściwie, napisali tylko o tobie. Niezbyt spodobało im się, że tak potraktowałaś tamtą kobietę z Rady.

— Faktycznie, nie przepadam za nią. Ona za mną też nie. Są jakieś konsekwencje?

— Rada życzy sobie, żeby wydalono cię z Alfei — mówiła wprost dyrektorka.

— Wiedziałam, że nie odpuszczą mi tak po prostu tego, co zrobiłam — jej głos się lekko załamał.

— Nie chcę tego robić. Oskarżenia wobec ciebie były bezpodstawne, dlatego jestem po twojej stronie, choć uważam, że faktycznie zbytnio naskoczyłaś na Radę. Mogłaś bardziej nad sobą panować, mimo wszystko.

— Dziękuję i jednocześnie przepraszam za moje zachowanie. Raczej nie ma pani wyboru. Z pewnością to sprawdzą. Muszę odejść. — Flora wyglądała, jakby się z tym pogodziła.

— Tak po prostu? Na ile? — niedowierzała jej Faragonda.

— To zależy, jak szybko znajdę Alex. Gdy już to zrobię, wszystko wróci do normy. Oni dalej sądzą, że to ja ją porwałam. Moim zachowaniem, dałam im powody do podejrzeń. Faktycznie, przesadziłam. Jak Alex wróci i znajdę winowajcę, pokażę im, jak bardzo się pomylili.

— Naprawdę dasz sobie radę sama? Winx ci z chęcią pomogą.

— Ale to nie jest zadanie na dwa dni. Nie chcę, by uczennice traciły godziny zajęć. Poradzę sobie. Mam pomysł. Zabiorę ze sobą Helię. Saladin powinien się zgodzić. Towarzysz szczególnie mi pomoże, a nie znam nikogo ważniejszego w moim życiu niż Helia, albo Miele.

— Dobrze. Postaram się sprawić, żeby mógł się z tobą wybrać. Dokąd chcesz wyjechać?

— Do domu lub od razu wezmę się do pracy. Później zdecyduję. Jutro, z samego rana mnie tu nie będzie.

— Pozostaniemy w kontakcie, a Helia niech przyleci po ciebie statkiem.

— Powiem o wszystkim Winx. Nie chcę już nic przed nimi ukrywać, ale nie pozwolę im, aby leciały ze mną. Alex to moja uczennica i to ja w szczególności obiecywałam jej rodzicom, że wróci. To wszystko. Przyjdę później. Do widzenia.

— Trzymaj się, Floro. Już dzwonię do Saladina.


Przyjaciółki czarodziejki natury nie potrafiły uszanować jej decyzji. Florę nie zdziwiło to zbytnio. Winx najbardziej nie spodobało się, że chce to załatwić sama. Zdawały sobie sobie sprawę z tego, jakie to może być niebezpieczne. Wszelkimi sposobami próbowały jej przemówić do rozsądku, ale bezskutecznie. Flora podjęła ostateczną decyzję i była nieugięta. Winx czuły się zupełnie tak, jakby straciły przyjaciółkę, a ta rozmowa przypominała pożegnanie. Czarodziejki zawsze chodziły na takie misje razem i stawiały czoła wszelkim przeciwnościom losu i wrogom.

— Wiecie, skoro jest taka pewna, to niech idzie sama. Mi jej nie szkoda! — rzuciła Stella. Pałała ona gniewem do przyjaciółki.

— Stella! — Winx zwróciły jej uwagę.

— To wygląda, jakby ona chciała skończyć z Klubem Winx. Nie widzicie tego? Nic dla niej nie znaczymy. Myśli, że sama wszystko wie i zrobi lepiej — mówiła Stella.

— Przykro mi, że tak o mnie myślisz. Najwyraźniej pomyliłam się co do ciebie. Alex jest nie tylko moją uczennicą, ale i kimś w rodzaju przyjaciółki. Poza tym, znam trochę Iris. Sądzę, że ona ją porwała. Tylko, mi nie chodzi o to, aby z nią walczyć. Pragnę ją zrozumieć, zmienić jej postępowanie — tłumaczyła Flora.

— Zaproś ją jeszcze do Alfei, niech dostanie drugą szansę — powiedziała z ironią blondwłosa czarodziejka.

— Jeśli się z nią dogadam, to czemu by nie? — spytała dziewczyna.

— Nie dogadasz się i jej nie zmienisz. To jest taki typ. Przepraszam, ale chyba jesteś naiwna, jeśli myślisz, że ją nawrócisz — odpowiedziała Stella.

— Stello, dość! — krzyknęła natychmiast Bloom. Pozostałe czarodziejki siedziały w ciszy.

— Cóż, nie pierwsza mi to mówisz w sumie — przyznała Flora i odeszła szybszym krokiem ze spuszczoną głową. Zrobiło jej się przykro, z tego powodu, że przyjaciółka wbija jej nóż w plecy.

— Hej, Floro! — Bloom dogoniła czarodziejkę i chwyciła ją za dłoń. Ta się odwróciła do niej. Od Flory biło smutkiem.

— Nie przejmuj się tym, co powiedziała Stella. Znasz ją. Bywa bardzo nieznośna. Często mówi za dużo. Musa ma całkowitą rację z tym, że czasem powinna się zastanowić z dziesięć razy nim coś powie — próbowała pocieszać Bloom.

— Ach, tak? — pytała z niedowierzaniem czarodziejka.

— Dobrze o tym wiesz. A tak poza tym, to po prostu martwimy się o ciebie. Dużo dla nas znaczysz. Może nawet nie wyobrażasz sobie, jak wiele. Gdyby ci się coś stało, my nie mogłybyśmy żyć spokojnie, mając na sumieniu to, że pozwoliłyśmy ci odejść — tłumaczyła rudowłosa.

— Nadal jesteś pewna, że chcesz lecieć sama? — spytała po chwili ciszy.

— Tak, ale leci ze mną Helia. Miałam o tym powiedzieć, ale wtedy w Stellę coś wstąpiło. Dziękuję, że mi to wszystko powiedziałaś. Obiecuję bardzo na siebie uważać.

— Rozumiem. Szanuję twoją decyzję. Dziewczyny potrzebują trochę czasu, żeby to zaakceptować. Powodzenia na misji, Floro!


Niedługo potem, Faragodna dogadała się z Saladinem. Dyrektor Czerwonej Fontanny powiedział o wszystkim Helii. Magik natomiast przekazał to dalej, czyli swoim przyjaciołom. Tak się złożyło, że w pobliżu kręcił się Tellan. Usłyszał wszystko ze szczegółami. Pomimo tego, jak został przez Florę potraktowany, ciągle mu na niej zależało. Chciał jej pomagać, lecz nie sądził, żeby i Helia tego pragnął. Pomyślał, że spróbuje wejść na statek bez niczyjej zgody. Tak też uczynił. Helia odleciał kolejnego dnia, nie zdając sobie sprawy, że ma dodatkowego pasażera na pokładzie. Zatrzymał się w Alfei i poszedł poszukać Flory. Czarodziejka natury była mu dozgonnie wdzięczna za to, że dotrzyma mu towarzystwa. Poza tym, Helia ma przecież własny statek, toteż para jest w stanie udać się w prawie dowolne miejsce. Za kwadrans, Flora, Helia i Tellan odlecieli. Dziewczyna postanowiła polecieć najpierw do Linphei — na jeden dzień. Chciała tam wszystko na spokojnie przemyśleć, a naturalne, zielone i spokojne środowisko, nadaje się do tego wprost idealnie. Na dodatek, spotka się ze swoją młodszą siostrą, Miele. Czarodziejka musiała przyznać, że dawno jej nie widziała. Podróż potrwała około godziny, może mniej. Tellan dobrze sobie radził, gdyż nikt nie zauważył jego obecności przez tyle czasu. Mimo tego, chciał w końcu wyjść na świeże powietrze. Miał dość chowania się w niewygodnej pozycji.


Helia leciał nad gęstymi lasami, szukając miejsca do lądowania. Wspierała go przy tym Flora. Znała tę planetę jak własną kieszeń i wskazywała mu drogę. W końcu znalazł się kawałek pustego placu, blisko domu czarodziejki. Drobna postać, wychodząc z niego, przyglądała się wiszącemu w powietrzu wehikułowi, który po chwili spoczął na ziemi. Flora od razu pobiegła do Miele, by ją przytulić. Obydwie były dla siebie bardzo bliskie. Wkrótce, obie, wraz z Helią, udały się do ich domu. Tellan wykorzystał okazję. Wybiegł ze statku i zniknął za drzewami. W domu, każdy zjadł smaczny, owocowy posiłek. Flora naprawdę wiele opowiadała Miele. Długo nie mogły się zobaczyć. Miały sporo do nadrobienia. Popołudniem, słońce wspaniale oświetlało dom, czyniąc go niezwykle klimatycznym i rajskim miejscem. Flora chodziła tu i tam. Odwiedzała lokacje, które pamiętała z dzieciństwa. Często przez jej głowę przechodziła fala pięknych wspomnień, głównie z jej siostrzyczką. Ta cała beztroska, zabawa, radość. Wszystko do niej wracało. W pewnej chwili przyszedł jej do głowy pomysł, żeby zagrać w chowanego. Udział w zabawie wziął również Helia. Każdy miał gdzie się ukryć — wszędzie bujna roślinność i dużo miejsca. To zwiększało przyjemność z gry. Jedynie Tellan nie cieszył się z zabawy. Musiał chować się bardziej "na poważnie", ale zastawiał się czasem, czy nie wyjść z ukrycia i do nich dołączyć, ale nie zdecydował się na to. Dopiero wieczorem, wszyscy wrócili do domu. Flora czuła się wyśmienicie. Odczuwała zmęczenie, ale tylko takie pozytywne. Zabrała się do analizowania wszystkich wydarzeń tyczących się porwania Alex. Helia siedział obok niej i notował wszystko to, co mówiła. Zapiski te okazywały się później bardzo przydatne. Miele przygotowała każdemu kolację i herbatę. Tellan znalazł sobie na dworze miejsce do spania.


Nazajutrz, z samego rana, nadeszła pora, aby wyruszyć na misję. Miele prosiła Florę, aby wyjątkowo na siebie uważała. Helia obiecał, że zadba osobiście o jej bezpieczeństwo. Obydwoje weszli na pokład. Szykowali się do lotu kilka minut aż wyruszyli. Tym razem rzeczywiście sami, gdyż Tellan trochę zaspał i nie zdążył. Obudził się o ósmej rano w lesie, czyli o dwie godziny za późno. Udał się w kierunku domu Flory i Miele. Panowała zupełna cisza i spokój. Zauważył pewną różnicę. Nigdzie nie stał statek Helii. Nagle zrozumiał, w jakiej się znalazł sytuacji. Czuł, że teraz nie da sobie sam rady. Oprócz tego, że się spóźnił, doskwierał mu głód. Pomyślał, iż lepiej by postąpił, gdyby się wczoraj ujawnił. Wtedy Flora i Helia pozostaliby bez wyjścia i musieliby go zabrać ze sobą. Teraz potrzebował pomocy. Wyszedł z ukrycia i zbliżył się do budynku. Stanął przed drzwiami i zapukał.

— Hej, kim jesteś? — spytała Miele, trochę zaskoczona, widząc obcą jej twarz.

— Cześć. Na imię mi Tellan. Uczę się w Czerwonej Fontannie, jak Helia. Właściwie, przyleciałem tutaj z nim i Florą.

— To gdzie byłeś wczoraj? W ogóle cię nie widziałam.

— Bo widzisz, oni wcale nie wiedzą, że poleciałem z nimi.

— Aha. Szpiegujesz ich? — Miele zaśmiała się krótko.

— Nie, nic z tych rzeczy. Kiedyś dobrze układało mi się z Florą. Ona jednak wróciła do Helii i teraz się z tym pogodziłem, lecz nadal chcę ją chronić, a ta misja może być niebezpieczna. No i nie sądziłem, że Helia się zgodzi, żebym mógł się zabrać z nimi — wyjaśnił wszystko Tellan.

— Tak? — spytała dziewczyna, raczej dla zabawy.

— Tak, przysięgam!

— Ok, wierzę ci. Wejdź, proszę. Pewnie chciałbyś coś zjeść?

— Dziękuję, tak. — Tellan cieszył się, że został tak ciepło przyjęty. Usiadł przy stole. Za kilka chwil, przybiegła Miele z posiłkiem. Dostał wszystko pod nos i skłoniło go to do przemyśleń, czy rzeczywiście jest godzien na takie traktowanie. Podziękował raz jeszcze i dziewczyna usiadła obok niego.

— Widzisz, nie podoba mi się ta misja — przyznała Miele.

— Tylko, ja nie zatrzymam Flory. Jest dorosła i może podejmować takie decyzje. Zresztą, jestem dla niej młodszą siostrą — dodała za moment.

— To czyste szaleństwo, ale ona jest mądra i chyba rozważna. Pewnie wie, co robi, ale wolałbym być w pobliżu na wszelki wypadek — mówił Tellan.

— Szkoda, że się skrywałeś. Ona nie miałaby nic przeciwko temu, żebyś poleciał, a już szczególnie nie wczoraj — oznajmiła Miele.

— Mówisz poważnie?

— Tak.

— Cóż, czasu nie cofnę. Teraz nawet nie mam jak wrócić do Magix. Musiałbym do kogoś zadzwonić, żeby po mnie przyleciał. Tylko, nie mogę tak po prostu wrócić i zająć się codziennymi sprawami. Dalej chcę pomagać na tej misji.

— Niepokoję się o Florę. — Dziewczyna poprawiła włosy.

— Ja też. Musi być jakiś sposób.

— Polećmy razem! Wiem od Flory, że udali się na Zenith. Pozostaje tylko zdobyć jakiś wehikuł i możemy wyruszyć od tak! — mówiła pełna entuzjazmu Miele. Tellanowi się to podobało.

— Jak się postaramy, to damy radę. Skontaktuję się z Czerwoną Fontanną, żeby przysłali kogoś z dodatkowym statkiem. Całe szczęście, że niedawno uzyskałem prawo do kierowania latającymi pojazdami. Oczywiście, będę musiał wszystko wytłumaczyć, ale wierzę, że mnie zrozumieją i dostanę ten statek.

— Świetnie, już nie mogę się doczekać!

Magik zadzwonił do swojej szkoły. Dogadał się z dyrektorem. W przeciągu godziny, wszedł w posiadanie nowego statku. Zanim jednak poleciał z Miele, udał się na małe zakupy do najbliższej wioski, żeby zgromadzić zapasy na podróż. Dopiero potem, Tellan i Miele wyruszyli na Zenith.


20 komentarzy :

  1. Cudowny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jeszcze nie przeczytałam, ale to dlatego, że dopiero niedawno odkryłam Twojego bloga no i staram się nadrobić te wszystkie rozdziały ;) fajnie piszesz i jestem ciekawa historii, która już powstała. Uważam, że dla osób starszych i młodszych, które lubią bajki, lubią winx, to opowiadanie jest godne polecenia i dlatego postanowiłam dodać je u siebie na blogu do linków ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za dodanie i życzę miłej lektury. ;)

      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Anaganie musisz to wydać jako książkę jest moc i napięcie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę takie dobre? :D

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Tak serio :) Powinni to dodać do spisu lektur :D

      Usuń
  4. świetne świetne czekam na następne

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, naprawdę niesamowite. Przeczytałam wszystkie twoje opowiadania i zazdroszczę takiej weny. Sytuacja z Florą ciągle podtrzymuje w napięciu. Jednakże zastanawiam się co z Bloom i Sky'em. Mimo to z niecierpliwością czekam :) I życzę wciąż takich świetnych pomysłów!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wybacz...Ale muszę powiedzieć to co myślę, nie przejmuj się i tak jest to najlepszy blog o winx jaki znalazłam :3
    Pierwszego akapitu wgl nie ogarnęłam- trzy dni minęły jak trzy sekundy, mogłabyś to rozwinąć na przynajmniej jeden rozdział.

    "- Witaj, Floro. Dzisiaj przyszedł do nas list od Rady Magicznych Szkół - odpowiedziała dyrektorka.
    - Ach... Domyślam się, że skoro mnie pani wezwała, to ma to jakiś związek ze mną, tak?"- padłam. Na serio? SERIO? Nie, droga Floro, zaprosiła Cb aby podyskutować na temat firanek i tak tylko wspomniała o jakimś liście mimochodem. Jej odpowiedz nie ma najmniejszego sensu, powinna zapytać się np. "Co się stało", czy chociażby "Jaki to ma związek ze mną".

    "Nie chcę aby Winx traciły godziny zajęć"- kolejny raz padłam. Jaka troskliwa przyjaciółka, nie chce, aby koleżanki traciły lekcje... Sweet. Kochana, kto by nie chciał tracić szkoły, na rzecz ratowania kogoś bliskiego? Na serio, pomyśl.
    Więcej błędów w sensie nie chce mi się wypisywać, jest ich jeszcze kilka.
    Wiesz, skarbie, co najbardziej razi w oczy?
    Te Winx, zachowują się jak jakieś roboty, którym ktoś wszczepił wręcz minimalną dawkę uczyć. Winx się żegnają, Stella na nią wrzeszczy a reszta się przypatruje- tylko Bloom wykazała jakieś uczucia.
    Jakby przyjaciółka tak Cb potraktował, jak Stella Florę, od razu zaczęłabyś ją też obrażać i potem, jakbyś odeszła, poczułabyś wyrzuty sumienia i smutek, a nie wyjaśniała o co chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!

      Nie często otrzymuję takie komentarze, ale fajnie i coś takiego poczytać. Odświeżające. :)

      "mogłabyś" :]
      Cały rozdział na poszukiwania z których nic nie będzie? Wolałem to po prostu streścić.

      Ano, może Faragonda chciała właśnie pogadać z Florą o kwiatkach i zbieraniu poziomek? I ukradkiem wspomnieć o liście "Wiesz, wyczytałam z listu, że pogniewali się na ciebie i chcą, żebym cię wykopała ze szkoły, ale pogadajmy o tych kwiatkach, bo to teraz najważniejsze". Żarty, żartami, ale może i słuszna uwaga. Tylko, czy nie można odebrać odpowiedzi Flory, jako wyrazu zmartwienia i spodziewania się najgorszego? Z boku głupio wygląda, ale ona pamięta, co palnęła, a teraz spodziewa się konsekwencji. No cóż, różnie da się to zinterpretować.

      "Nie chcę aby Winx traciły godziny zajęć" - to jest wytłumaczenie dla Faragondy. Konkretniej Flora wypowiedziała się w towarzystwie przyjaciółek, kiedy wspominała o Iris i Alex. Jako, że czarodziejce natury nie chodzi o walkę z Iris, stwierdziła, iż nie potrzebuje pomocy Winx. Te "godziny zajęć" są bardziej po to, by przekonać dyrektorkę.

      a reszta się przypatruje - tutaj mogłyby pobić Stellę w sumie. Przecież raz zwróciły jej uwagę. Bloom po prostu pierwsza ostatecznie przerwała Stelli - reszta czarodziejek mogła nie wiedzieć, jak się ustosunkować do sytuacji.

      Jakby przyjaciółka tak Cb potraktował, jak Stella Florę, od razu zaczęłabyś ją też obrażać - Szczerze, zależy od osoby (poza tym, Flora to nie np. Musa). Ja nie jestem za tym, aby komuś oddawać. Raczej spróbowałbym znaleźć przyczynę takiego zachowania przyjaciela (co nim kierowało), a potem na spokojnie, gdy już emocje opadną, szczerze pogadać albo to przemilczeć, jak poszło o coś naprawdę głupiego lub mało istotnego.

      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.

      Usuń
    2. Dobry wieczór. Za pewne wtykam nos w nie swoje sprawy, ale trudno było mi patrzeć na słabe i nieuzasadnione próby krytykowania Anagana. Postanowiłam się, więc wypowiedzieć, bo krew mnie zalała jak to zobaczyłam :)
      Pierwsze co mnie uderzyło w twoim komentarzu, drogi anonimie to zwroty. Jeju, rozjebało mnie to na całej linii. Doprawdy śmiechu warte. Ciągle używasz czasowników w formie żeńskiej. A to „skarbie” i „kochana” to już kompletnie mnie rozwaliły. Anagan, wysyłam wyrazy współczucia, ponieważ za często jesteś mylony z płcią przeciwną.
      Kolejne to fakt, że łatwo się innych krytykuje, prawda? Spróbuj ty coś napisać i może wtedy docenisz prace innych. I nie uważam, że streszczenie trzech dni, w których nic się nie wydarzyło jest złym pomysłem. Zapewne czepiałabyś się, gdyby rozdział byłby „o niczym” i nie znosił nic szczególnego do fabuły. Mam rację?
      Co do listu. Jeśli czytałaś uważnie poprzednie rozdziały to wiedziałabyś dlaczego reakcja Flors jest taka, a nie inna. Podane, proponowane przez ciebie odpowiedzi są nie na miejscu. Wyszło by na to, że czarodziejka udaje niedoinformowaną sklerotyczkę.
      Winx zachowujące się jak roboty? Opisanie emocji WSZYSTKICH bohaterek, które brały udział w tym zdarzeniu, było by wręcz niemożliwe. I jeszcze, gdyby wszystkie Winx jednocześnie zareagowały zrobiłby się chaos. Bloom nie bez powodu jest liderką grupy, to właśnie ona łagodzi wszystkie spory w zespole.
      „Więcej błędów w sensie nie chce mi się wypisywać, jest ich jeszcze kilka.” – a ja z chęcią zapoznałabym się jeszcze z tymi „błędami”, bo doprawdy nikt oprócz ciebie ich nie zauważył. Możesz nas oświecić?
      Twoje docinki dot. pozostałej części komentarza są niczym, bo Anagan pięknie sam się wybronił.
      ~ŁĄCZĘ WYRAZY SZACUNKU, bo nie miałam na celu nikogo urazić swoimi słowami.

      Usuń
  7. Piszesz świetne opowiadania!! I Arizona ma rację krytykowanie cię powinno być zakazane:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam pytanie czy będziesz dalej kontynuował opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skończę tę serię, lecz następnej nie planuję. Raczej brak mi na nią pomysłów.

      Pozdrawiam

      Usuń
  9. bardzo się cieszę i jednak liczę , że przyjdzie ci wena , bo twoje opowiadania są zdecydowanie najlepsze z tych co czytałam .Piszesz
    świetnie i ciekawie , lepiej niż niejeden pisarz.

    OdpowiedzUsuń
  10. jak ty to robisz ? Starcza ci czasu uczyć się i pisać świetne opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać, (obecnie) niezbyt dobrze zarządzam swoim czasem. Widać to po dacie ostatniego rozdziału. Muszę nad tym popracować. ;)

      Pozdrawiam

      Usuń