piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 37 - Rodzinne chwile



Nadeszła oczekiwana przez Florę i Tellana sobota. Pogoda zapowiadała się świetnie. Poprzednie dni minęły szybciej i przyjemniej niż czarodziejka przypuszczała. Klasa z kolei okazała jej współczucie. Niby są to tylko uczennice, jednak zdaje się, że i one mogą zaprzyjaźnić się ze swoją nauczycielką. Cieszyły się z powodu odejścia Iris ze szkoły. Alex polubiła swoją wychowawczynię chyba najbardziej spośród wszystkich pozostałych dziewczyn. W ciągu ostatniego tygodnia zostawała czasem po lekcjach, aby móc z nią pogadać. Również spontaniczne spotkania na korytarzu przeradzały się czasem w krótsze rozmowy. Jednakże, nie tylko Alex lubiła Florę. Również pewna czarodziejka z klasy Bloom była pod wrażeniem postawy i osobowości nauczycielki natury. Była to ta sama uczennica, która znalazła ową jaskinię Łowców Czarodziejek. Umiejętności i bijący spokój Flory zrobiły na dziewczynie świetne wrażenie. Zdarzały się chwile, gdy myślała, aby przepisać się do jej klasy, choć lubiła Bloom i miała do niej zaufanie. Uczennica jeszcze nie podjęła decyzji. Jednakże, nadarzyła się dla niej wyjątkowa okazja, gdyż w klasie Flory zwolniło się niedawno jedno miejsce.


Spotkanie Flory i Tellana zaczęło się inaczej niż ostatnio. Magik przybył i czekał pod Alfeą. Sprawił tym samym miłą niespodziankę czarodziejce. Około południa, obydwoje dotarli na miejsce. Droga wprawdzie należała do tych długich, ale ciekawe rozmowy uczyniły wędrówkę czystą przyjemnością. Na łące, czarodziejka natury była w siódmym niebie. Nigdy nawet nie słyszała o tym miejscu. Wyglądało na naprawdę nadzwyczajne. Okazy roślin wyglądały na bezcenne. Flora miała okazję zobaczyć na własne oczy i zebrać kwiaty, o których wcześniej tylko czytała i słuchała kilka lat temu na lekcjach w Alfei. Tellan natomiast, jak Flora już wcześniej czuła, miał głębokie wnętrze. Opowiadał jej o swoich celach i planach na przyszłość. Miał postanowienie, że zbuduje kiedyś dom z daleka od zgiełku miasta. Wprawdzie wiele więcej o nim nie powiedział, ale Flora odniosła wrażenie, że chciałby kiedyś z nią zamieszkać. Szybko jednak przegoniła tę myśl. Było po prostu zbyt wcześnie, aby takie rzeczy planować. Jak dotąd, za mało go poznała, a Helia czasami nawiedzał ją w myślach. Jednakże, Flora sama sobie przyznała, iż jest to jeden z najlepszych dni w jej i życiu i że zawsze będzie go miło wspominać. Czuła się po prostu szczęśliwa. Czas z kolei płynął. Godziny mijały niczym minuty i przyszła chwila, w której należało się rozstać. Po tym dniu, więź między czarodziejką a magikiem przybrała na sile.


Przemijały kolejne dni i tygodnie. Winx, jako nowe nauczycielki radziły sobie wyśmienicie. Doceniła to choćby Faragonda, przeglądając pewnego razu statystyki wyników uczennic i porównując je z ubiegłymi latami. Z początku, dyrektorka myślała, że poziom nauczania w Alfei już jest na bardzo wysokim poziomie, lecz pomyliła się. Od kiedy doszły kolejne nauczycielki, zwiększył się jeszcze bardziej i to w taki sposób, że uczennice nie musiały narzekać na przytłaczającą ilość prac domowych, niekończące się sprawdziany i kartkówki. Dla Alfei ten rok szykował się najlepiej. Pewnego dnia, jedna z uczennic Bloom, podjęła decyzję, aby przenieść się do klasy Flory od kolejnego semestru. Uczennica wyjaśniła wszystko swojej wychowawczyni, Bloom. Ta jak najbardziej uszanowała jej decyzję i cieszyła się, że Flora będzie miała kolejną dziewczynę, dla której będzie wzorem. Niedługo potem, Alex poznała się i zaprzyjaźniła z tamtą dziewczyną. Pozostawało już tylko czekać do następnego semestru, kiedy to uczennica oficjalnie będzie należeć do klasy Flory.


Inną nieoczekiwaną dla Flory sytuacją był pewien wieczór, gdy rozmawiała z Tellanem przez telefon. Magik opowiedział, jak Helia do niego przyszedł i go przeprosił. Dni i tygodnie upłynęły w mgnieniu oka, ale dopiero po tej rozmowie Flora przypomniała sobie ponownie zdarzenie, które miało miejsce już prawie dwa miesiące temu. Jej spojrzenie od tamtego czasu zmieniło się. Flora zrozumiała zachowanie swojego ukochanego. Nie czuła już do niego złości jak kilka dni po całym zajściu. Była zdziwiona, że tyle czasu mogli żyć bez siebie. Tymczasem, Tellan dalej starał się o Florę, ale już sygnał, że Helia przyznał się do błędu przepraszając Tellana coś dla niej znaczył. Coś się od tamtego czasu zmieniło. Florę ponownie objęły wątpliwości, którego mężczyznę powinna wybrać. Zupełnie jak na początku roku, zaczęła się zamyślać w różnych momentach dnia.


Któregoś dnia, wszystkie Winx, odnosiły wrażenie, że i one muszą kiedyś odpoczywać od pracy. Los im sprzyjał. Niedługo miały zacząć się ferie. Czarodziejki z Klubu Winx szykowały różne plany. Bloom ze Stellą zdecydowały wybrać się na tydzień do Gardenii. Tecna przekonała Florę, aby wybrała się z nią na jej rodzinną planetę na trzy dni. Musa uznała, że odwiedzi swojego ojca. Layla chciała możliwie dużo czasu spędzać z Nabu. Dla Roxy było niemal oczywistym, że odwiedzi z najbliższymi przyjaciółkami swoich rodziców na Ziemi, podobnie jak Bloom. Magicy z Czerwonej Fontanny również coś planowali. Doszli, po wspólnej dyskusji, że polecą na Ziemię i zostaną tam z tydzień. Przy okazji, pomogą w barze ojca Roxy.


Helia dowiedział się o planach Tecny i Flory. Nadarzyła się doskonała okazja, aby móc spędzić czas razem z czarodziejką natury. Helia nadal nie był pewien, co ona o nim myśli, ale tęsknił za nią. Nie miał ku temu żadnych wątpliwości. Mężczyzna był niemal całkowicie przekonany, że nie może sobie odpuścić tej wyprawy. Istniał jednak pewien problem. Otóż, Tellan raczej dowiedział się już wcześniej o tym, gdzie wybiera się Flora i to zapewne od niej samej. Helia, mimo faktu, że przeprosił już Tellana, wolałby sam lecieć z Florą niż z tamtym magikiem. Nie pozostawało nic innego, jak z nim o tym porozmawiać. Poszedł do niego z wizytą.

— Hej, słyszałeś o planach Flory na ferie? — spytał pierwszy Helia.

— Tak, mówiła mi wczoraj — oznajmił Tellan. Helia poczuł się przez Florę olany, gdyż wcale do niego nie dzwoniła i nie napisała wiadomości od czasu incydentu. Tymczasem, Tellan wiedział o wszystkim niemal od razu. Helia poczuł się zazdrosny, lecz pamiętał, po co tu przyszedł.

— Wybiera się z przyjaciółką na inną planetę. Chciałbym lecieć z nią — przyznał.

— Sam — dodał Helia.

— Widzisz, moje plany pokrywają się z twoimi — odpowiedział Tellan. Nastała chwila ciszy.

— Tak też przypuszczałem. Tęsknię za nią. To dla mnie chyba jedyna szansa, aby ją przeprosić i móc spędzić z nią trochę czasu.

— Chcesz do niej wrócić? Tylko tyle z tego zrozumiałem.

— Być może, ale nawet jeśli, to co w tym złego?

— Nic. Rozumiem cię. Takiej dziewczyny nie spotyka się codziennie. Mi też na niej zależy.

— Nie zamierzasz ustąpić, prawda?

— Tu nie o to chodzi. Ja po prostu wcale nie sądzę, żeby któryś z nas był lepszy i bardziej na nią zasługiwał. W dużej mierze, to powinien być jej wybór. Wtedy będzie szczęśliwa, kiedy sama dokona słusznego wyboru.

— Zgadzam się.

— Dlatego myślę, że mógłbym zrezygnować z tego wyjazdu. Niech Flora będzie z tobą. Tak naprawdę, zawsze należała do ciebie. Ja tylko wszedłem między was. Więc, leć z nią. Niech sama słusznie wybierze spośród nas.

— Dziękuję. Sam rozumiesz, jakie to dla mnie ważne.

— Oczywiście. Zawiadomić Florę, że mnie nie będzie?

— Chyba wolę, aby o niczym nie wiedziała. Jeszcze się rozmyśli i zostanie w Alfei, gdy się dowie, że chcę z nią lecieć…

— Nie jest tak źle, jak myślisz.

— W sumie, często z nią rozmawiasz, więc pewnie lepiej wiesz. — Helia znowu poczuł zazdrość.

— Skoro powiadasz, iż „nie jest tak źle” to może zrobię jej miłą niespodziankę, gdy się o niczym nie dowie? — spytał Helia.

— Zgoda. Obiecuję, że nie powiem o niczym Florze. Trochę ją pewnie zaskoczysz, ale jak o coś zapyta, powiedz prawdę.

— Jasne. W ogóle, ciekawi mnie jedna rzecz. Powiedz mi w skrócie, jak poznałeś Florę?

— Zaczęło się na początku roku, gdy przylecieliśmy w klasach do Alfei. Tam się w niej zauroczyłem. Później zorganizowano kolejne spotkanie czarodziejek z magikami i również widziałem tam Florę. Wyglądała na smutną. Jej przyjaciółki były w towarzystwie swoich chłopaków. Ona stała tam sama i jeden z magików, chyba nazywał się Sky, powiedział jej coś, co bardziej zepsuło jej humor. Pewnie mówił…

— … że nie przybędę. Wiem. Sam chciałem, aby przekazał tę wiadomość.

— I widzisz… W każdym razie, Florę pomogła mi poznać pewna dziewczyna.

— Jaka dziewczyna? — Helia wyglądał na zdziwionego.

— Przedstawiła się. Na imię jej Iris i ponoć jest w klasie Flory.

— Co takiego mówiła?

— Tłumaczyła mi, że zasługuję na Florę. Szczerze mówiąc, źle cię oceniała.

— Czyli i o mnie coś powiedziała?

— Tak. Poza tym, pomogła mi zdobyć serce Flory. Wprawdzie sam miałem już pomysł, ale wiadomo, że skoro Iris uczy się w tej szkole, to zna ją lepiej niż ja i może coś doradzić. To w dużej mierze i jej zasługa.

— I to już wszystko?

— Kilka dni później wysłałem list do Flory. Resztę pewnie już znasz.

— Znam. Muszę dowiedzieć się czegoś więcej o tej dziewczynie. Jakim prawem mogła wygadywać o mnie złe rzeczy, skoro mnie nigdy nie widziała?

— Nie wiem. Mogę cię zapewnić, że więcej z nią nie gadałem i nie mam do niej kontaktu.

— Dobra, dziękuję ze tę informację. Gdy już będę na etapie wyjaśnień z Florą, wtedy ją zapytam o Irias.

— Ma na imię Iris — poprawił go Tellan.

— Ach, tak, Iris. Będę pamiętał. Trzymaj się!

— Cześć!


Ferie nadeszły szybko. Tego samego dnia, gdy Bloom skończyła swoje piątkowe zajęcia, wróciła do pokoju i zaczęła pakować razem ze Stellą potrzebne rzeczy na tydzień w Gardenii. Następnego dnia, z samego rana, czarodziejki teleportowały się do rodzinnego miasta Bloom. Znalazły się w pobliżu sklepu Love&Pet. Natychmiast do niego zawitały. Byli tam rodzice Bloom.

— Cześć mamo, tato! — powiedziała głośno Bloom.

— Dzień dobry — przywitała ich Stella.

— Bloom, Stella, jak dobrze, że już jesteście! — powitała je Vanessa.

— Nie spodziewałam się was tak szybko. Niedługo wrócimy do domu. Mamy jeszcze kilka osób w sklepie. Gdy już wyjdą, wracamy — oznajmiła Vanessa z ulgą.

— Jak sobie rodzicie ze sklepem? Nie jest wam czasem ciężko? — zapytała Bloom.

— Tylko wtedy, gdy jest dużo klientów. Zwykle panuje tutaj spokój. Zmieniam się z Mike’m. Jednego dnia przychodzi on, innego ja. Najczęściej bywają tutaj jednak rodzice Roxy — wytłumaczyła Vanessa.

— I nie porzuciliśmy naszych starych prac! Ja dalej jestem strażakiem, a Vanessa pracuje w swojej kwiaciarni — mówił Mike.

— Jak wam się udaje to pogodzić? — spytała Stella.

— Właściwie, to prostsze niż mogłoby się z pozoru wydawać. Wystarczy chcieć i umieć zorganizować lepiej czas — wytłumaczyła Vanessa.

— No i są tego plusy. Mamy więcej pieniędzy. Lepiej żyjemy, częściej bywamy w restauracjach, kupiliśmy nowy telewizor… — zaczął wymieniać Mike.

— Dla ciebie najcenniejsza rzecz w naszym domu — zaśmiała się Vanessa.

— Nie powiem. To świetna sprawa mieć taki sprzęt. Poza tym, twoja kwiaciarnia też sporo zyskała. Sprzedajesz więcej gatunków roślin, masz dwóch pomocników i jesteś prawie najlepsza w mieście. Same korzyści! — Mike był bardzo zadowolony.

— Brawo mamo! — pogratulowała Bloom.

— Dziękuję, ale to także dzięki wam. Wy rozkręciłyście interes w Love&Pet. Potem powierzyłyście nam ten sklep. Wam tyle zawdzięczamy — powiedziała Vanessa.

— Cieszę się, że wam się powodzi. Liczę, że w przyszłości będzie jeszcze lepiej — mówiła Bloom.

— To na pewno! — zapewnił Mike z uśmiechem na twarzy. Ojciec Bloom zmienił się bardziej niż Vanessa. Wyglądał na bardziej szczęśliwego z życia niż kiedyś.

— Mówiła pani o jakichś pomocnikach? — spytała Stella.

— Mamo, mam nadzieję, że wiesz, co robisz. Pamiętasz chyba panów Brauna i Bonnera?

— Nie podpisywałam żadnej umowy. To są zwyczajni pomocnicy. Sprzątają, podlewają kwiaty, czasem zrobią mi herbaty i takie tam. Naprawdę mili ludzie, zapewniam was. Jutro idę do kwiaciarni. Przedstawię wam ich — obiecała Vanessa. Bloom, z racji przykrej sytuacji z przeszłości, obawiała się o bezpieczeństwo swojej matki. Tym bardziej, cieszyła się, że będzie mogła poznać jej współpracowników. Wierzyła, że ich aura, którą Bloom widzi tylko na Ziemi, pokaże prawdziwe intencje tamtych ludzi.


Tego samego dnia, blisko południa, wszyscy wrócili do domu Mike’a i Vanessy. Zarówno Bloom, jak i Stella szybko się rozpakowały. Przez kilka godzin opowiadały o miniowych wydarzeniach w Alfei. Ostatnie miesiące były okresem dużych zmian. Dlatego właśnie mówienie o nich tyle trwało. Bloom wspomniała, że za parę dni przybędą także magicy z Czerwonej Fontanny. Pod wieczór, Bloom, Stella i Vanessa postanowiły, że zrobią pizzę na kolację. Mike, tymczasem, siedział przed telewizorem i oglądał jakiś mecz.

— Może byś nam trochę pomógł, Mike? — podeszła do niego w pewnym momencie Vanessa.

— Teraz oglądam mecz… — odpowiedział Mike, patrząc w ekran telewizora.

— Dobrze by było, jakbyś skoczył po sos pomidorowy i picie — oznajmiła Vanessa.

— Nie w tej chwili, właśnie jest najlepsza akcja!

— To może ja mam ci coś przynieść, hę?

— Właściwe, zaschło mi w gardle. Przynieś mi szklankę wody — Vanessę wkurzyło polecenie Mike’a.

— Ależ oczywiście, kochanie! — uśmiechnęła się i poszła nalać wody do szklanki. Gdy wracała, Mike odwrócił się, aby chwycić szklankę. Jego żona natomiast zrobiła mu niespodziankę i wylała wodę na jego twarz. Mina Mike’a wyrażała jego głębokie zdziwienie i nutkę złości.

— No to już się napiłeś, Mike. Teraz idź do sklepu! — wydała polecenie, jeśli nie rozkaz, Vanessa.

— Ale…

— Już! — powiedziała głośniej.

— Dobrze, tylko się wytrę… — Mike stał się posłuszny i wkrótce poszedł do sklepu. Po blisko kwadransie, wszyscy zasiedli przed wielkim telewizorem, oglądając ciekawy film i delektując się pyszną pizzą. Takie rodzinne chwile były dla Bloom bezcenne.





Hej!


Jak tam wigilia? W moim przypadku całkiem nieźle, choć kiedyś, wydaje mi się, bardziej czułem całą tą magię świąt. Mimo tego, fajnie jest spędzić czas z rodziną. To jest taki inny okres w całym roku.


Teraz czekamy na sylwestra i nowy rok. Właściwie, jeszcze nie mam żadnych noworocznych postanowień. Czasem tak myślę, że jeśli chcemy coś w życiu zmienić, to nie warto czekać na jakąś szczególną okazję, tylko działać najlepiej od razu. Jednak, dobrze by było zastanowić się nad tym, co chcemy osiągnąć przez następny rok.


Do zobaczenia i udanego sylwestra!

6 komentarzy :

  1. Udany rozdział, szybko go przeczytałam (wiedz, że jestem leniem i zwykle niczego nie czytam - od czasu do czasu jakaś książka, opowiadania rzadko), co u mnie jest wyjątkowym cudem. Myślałam, że Tellan i Helia się pokłócą, ale obyło się na szczęście bez tego :3. Ciekawie się zapowiada, chyba zacznę czytać od początku całe opowiadanie. Końcówka też była śmieszna, ten Mike xD. Weeeny, Anagan ~

    Ailen.

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział, czekam na kolejny mam nadzieje że się pojawi przed nowym rokiem, życzę weny na nadchodzący rok ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nadzieję, że skończę przed nowym rokiem. Wyzwanie. :)

      Dziękuję i życzę udanego sylwestra!

      Usuń
  3. Generalnie rozdział bardzo udany. Za chwilę zabieram się za czytanie kolejnego. :-)
    Mam też do ciebie prośbę drogi Anaganie. Mianowicie chodzi mi o zdanie " Czuła po prostu się szczęśliwa. ". Po jego przeczytaniu jakoś nie mogłam do końca skupić się na dalszej treści. Moim nieskromnym zdaniem lepiej wyglądałoby/brzmiałoby, dla przykładu, "Po prostu czuła się szczęśliwa." , "Czuła się po prostu szczęśliwa". Moją prośbą jest zmiana formy tego zdania. Tak, odezwała się cholerna ekspertka.
    Powodzenia w dalszym pisaniu, WENY!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!

      Dziękuję za opinię i zwrócenie uwagi na błąd. Faktycznie, brzmiało nienaturalnie i jest wynikiem mojej nieuwagi. Jeszcze raz dziękuję i życzę miłej lektury. ;D

      Pozdrawiam!

      Usuń