wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 38 - Starzy znajomi



Kolejny dzień zaczął się dla Bloom idealnie. Natychmiast po tym jak się przebudziła, czuła pełno pozytywnej energii. Prędko wstała z łóżka, szybko się ubrała i zeszła na dół. Towarzyszył jej świetny nastrój. Vanessa i Mike opuścili dom najwyraźniej jakiś czas temu, gdyż w kuchni i w salonie panowała pustka. Dziewczyna podeszła do blatu, otworzyła szafkę znajdującą się nad nią i wyciągnęła deskę do krojenia. Następnie zajrzała do lodówki. Wzięła masło, ser, wędlinę i pomidory. W między czasie zdążyła przygotować herbatę. W parę minut naszykowała sobie pyszny posiłek. Usiadła wygodnie na sofie i zaczęła go konsumować. Niedługo potem, ujrzała leniwie i powoli schodzącą po schodach Stellę. Wyglądała na zmęczoną, choć od poranka nie minęła jeszcze nawet godzina.

— Hej, Stella! — przywitała ją Bloom.

— Cześć — odpowiedziała jej przyjaciółka ziewając przy tym.

— Czyżbyś się nie wyspała?

— Powiedzmy. Do późna nie mogłam zasnąć.

— Czasem tak się zdarza.

— Okropieństwo! — Stella najwyraźniej wstała lewą nogą.

— Chcę do łóżka! Tak bardzo chce mi się spać! — Czarodziejka ciągle narzekała.

— Stello, wystarczy! Ruchy! Idź do łazienki, a potem zrób sobie śniadanie. Za kilkanaście minut idziemy do sklepu mojej mamy!

— Do sklepu twojej mamy? A, tak. Teraz pamiętam. Zaraz wracam. — Stella udała się do łazienki. Słowa Bloom widocznie ją odrobinę rozbudziły. Czarodziejka Smoczego Płomienia skończyła jeść śniadanie i zaczekała na przyjaciółkę. Gdy ta przyszła, dziewczyny od razu wyszły z domu i skierowały się do kwiaciarni Vanessy.


W tym samym czasie, Tecna i Flora kończyły już szykowanie się do wyjazdu na rodzinną planetę czarodziejki technologii. Statek miał się zjawić za około pół godziny. Tecna, która jak zawsze należała do osób świetnie zorganizowanych, zdążyła dużo pracy skończyć wcześniej. Tylko Florze pozostało jeszcze kilka rzeczy do zabrania. Czarodziejka natury na okrągło starała się dodzwonić się do Tellana, lecz bezskutecznie. Flora tłumaczyła to sobie tym, że po prostu już wyszedł i zapomniał pogłośnić telefon. Prawdą było jednak to, iż robił to celowo. Helia zawitał do niego jeszcze zanim wyruszył w stronę Alfei.

— Cześć, chciałem ci jeszcze raz podziękować — powiedział Helia.

— Nie ma sprawy. Baw się dobrze! I pośpiesz się, ponieważ Flora cały czas do mnie dzwoni — nakazał Tellan.

— Już się zbieram. Pojadę na skuterze. Tak będzie szybciej. Do zobaczenia!

— Bywaj! — Helia pobiegł do swojego pokoju i zabrał plecak. Następnie poszedł po swój skuter i ruszył w drogę. Pogoda mu sprzyjała. Bezchmurne niebo i słońce w pełnej okazałości — to szczególnie poprawiało mu nastrój. Na dodatek, wkrótce miał zobaczyć Florę. Na tę chwilę czuł, że niczego już, oprócz niej, do szczęścia nie potrzebuje.

— Floro, powiedz mi, ile jeszcze będziemy czekać na tego Tellana? Za parę minut przyleci po nas statek! — mówiła Tecna, która stawała się coraz bardziej niecierpliwa.

— Tecno, próbuję się do niego dodzwonić, ale nie odbiera. Zrozum mnie, proszę! Liczę, że jest już w drodze…

— Oby przybył prędko. Jak przyleci statek, od razu wyruszamy!

— Bez przesady. Przecież możemy parę minut jeszcze poczekać jak przylecą. Pali się?

— Na mojej planecie punktualność i organizacja jest niezwykle ważna, Floro. Chyba rozumiesz czemu tak jest, prawda?

— Dobrze. Wobec tego, wyjdźmy już na plac, żeby nie tracić cennego czasu. Potem napiszę wiadomość do Tellana. — Flora chciała coś zrobić, aby Tecna przestała ją poganiać. Czarodziejka natury ceniła spokój. Była przekonana, że na wszystko znajdzie się czas, a mówienie o jego braku tylko go skraca.

— Słusznie, chodźmy. — Tecna uspokoiła się na parę minut. Czarodziejki zabrały bagaże i wyszły z nimi na zewnątrz. Potem już tylko oczekiwały na statek i magika. Błogie chwile ciszy przerywały tylko pomruki Tecny.


Bloom i Stella dotarły już do kwiaciarni Vanessy.

— Cześć dziewczyny, jak tam? — powiedziała matka Bloom na powitanie.

— Świetnie — przyznała Bloom.

— I oby tak dalej! — odpowiedziała Vanessa.

— Mamo, gdzie twoi pomocnicy? O ile się nie mylę, miałyśmy ich dzisiaj poznać, czyż nie?

— Powinni być za parę minut. Uprzedziłam ich, że przyjdziecie, więc chcieli się lepiej przygotować, aby was poznać. Zwłaszcza dla ciebie, Bloom.

— Och, to miło z ich strony — stwierdziła córka.

— No, no… Pewnie jacyś przystojniacy… — zaczęła Stella.

— Brandon ci nie wystarcza? — spytała Bloom.

— Zawsze jest dobry moment, aby poznawać nowych ludzi, nie sądzisz?

— Cała Stella…

— Czekajcie, ktoś do mnie dzwoni… — przerwała rozmowę Vanessa. Wyciągnęła z kieszeni telefon. Dzwonili jej pomocnicy, aby zapewnić, że przyjdą za mniej niż kilka minut.

— Wyjdźmy na zewnątrz, dziewczyny. Zaraz się poznacie. — Wszyscy udali się przed sklep. Za około półtorej minuty, przybyła dwójka mężczyzn. Bloom, widząc ich z daleka miała wrażenie, iż skądś ich znała. Gdy tylko podeszli bliżej, Stelli szczęka opadła z wrażenia. I nie chodziło tutaj bynajmniej o urodę mężczyzn. Bloom uśmiechnęła się do nich szeroko.

— Brzydko wyglądam? — spytał pierwszy, odziany w garnitur.

— Ależ nie, Zack’u. Spójrz na Stellę — zażartowała sobie Bloom.

— Wy już się znacie, córeczko? — spytała Vanessa.

— Mamo, i to doskonale. To nasi starzy znajomi — oznajmiła. Cała sytuacja wyglądała szczególnie zabawnie. Już same eleganckie ubrania były czymś zupełnie nowym dla tej dwójki. Aczkolwiek, największym pytaniem, jakim należało sobie postawić brzmiało, czemu oni przebywają w Gardenii i rzekomo pomagają matce Bloom? Czarodziejki bezzwłocznie musiały się tego dowiedzieć.

— Możesz nas zostawić na parę minut, mamo? — zapytała córka Vanessy.

— Coś jest nie w porządku? — spytała matka.

— Chciałybyśmy po prostu powspominać stare, dobre czasy — wyjaśniła Bloom. Vanessa wróciła do sklepu i czymś się zajęła.

— Jej… Ostatnio byłam tak zaskoczona, kiedy Kiko zjadł wszystkie słodycze, które dostałam na święta, gdy wyszłam do łazienki… — zaczęła Bloom.

— A ja, jak Brandon pomalował usta moją szminką. — Bloom roześmiała się.

— Mówisz poważnie? — zapytała, gdy powstrzymała śmiech.

— Żartuję, ale przecież to takie zabawne, no nie? — odpowiedziała Stella z uśmiechem na twarzy.

— Kim jest Kiko, Bloom? — spytał Zack.

— To mój mały przyjaciel, króliczek — odpowiedziała czarodziejka.

— Lubię króliki — oznajmił bardzo odkrywczo Han.

— Jesteś fascynujący… — dogadał mu Zack.

— Starczy tych żartów. Dlaczego jesteście w Gardenii? Czego chcecie od matki Bloom? — Stella spoważniała.

— Jesteśmy w tym mieście, ponieważ podoba nam się jego klimat. Naprawdę spokojne, przytulne i ładne miasteczko — mówił Han rozglądając się dookoła.

— Od Vanessy niczego nie chcemy. Jesteśmy pomocnikami. My dajemy coś od siebie. Wiecie, to taka chęć bezinteresownej pomocy… — zaczął tłumaczyć Zack.

— Nie bądź taki szlachetny. Za darmo tego nie robisz — przyznał mu Han.

— Wiem, ale lubię tę pracę i z chęcią tu przychodzę niemal każdego dnia — twierdził Zack.

— I my mamy w to wam uwierzyć? — spytała Stella.

— Co o tym myślisz, Bloom? — zwróciła się do przyjaciółki po chwili ciszy.

— Wiesz, niby nam pomogli, tak? Być może się zmienili. Szkoda, że nie mogę zobaczyć waszej aury, panowie. Widocznie działa to tylko na ludzi, którzy urodzili się na Ziemi i nie mieli żadnej styczności z magiczną częścią wymiaru. Cóż zrobić… Byłoby zbyt łatwo — mówiła Bloom.

— Ach! Doskonale znam to uczucie. Jesteś rozczarowana, prawda? — spytał Han, trochę sobie żartując z Bloom.

— Siedź cichutko! Musimy zdecydować, co z wami zrobić. Chciałabym wam przypomnieć, że nie jesteście niewinni. Pamiętacie, jak uprowadziliście Roxy i szantażowaliście jej matkę? Poza tym, uwolniliście Łowców Czarodziejek. Później współpracowaliście z nimi. Sądzę, że spokojnie dałoby się dla was znaleźć jakąś stosowną karę — stwierdziła Stella.

— Ludzie się zmieniają, wiesz? Nie pasowały nam zasady Łowców Czarodziejek, więc rozeszliśmy się. To takie proste, nieprawdaż? Później pomogliśmy wam z nimi wygrać, co pewnie już wiecie — bronił się Zack.

— Nie zapominajcie, że gdyby nie wy, wcale nie musiałybyśmy walczyć z nimi! — powiedziała słusznie Stella.

— Z drugiej strony, coś zyskałyśmy. Chociażby, ulepszony Enchantix, nie? Przeżyłyśmy również wiele ciekawych przygód. Wiem, że narobili zamieszania. Ja wcale nie pochwalam ich postępowania, ale całkiem sporo im też zawdzięczamy — opowiedziała swój punkt widzenia Bloom.

— Dokładnie to miałem na myśli! — mówił Han szczerząc zęby.

— Nie jesteś zabawny — oznajmiła sucho Stella.

— Jeśli faktycznie jesteście inni, to może kiedyś dołączycie do Czerwonej Fontanny? Zapewne nie staniecie się uczniami, choć kto wie, ale moglibyście być choćby specjalistami i pomagać innym w misjach. Jestem przekonana, iż posiadacie unikalne umiejętności — kontynuowała Bloom.

— Otóż to, kochana. Taka przyszłość bardzo nam odpowiada, lecz póki co będziemy pracować jako pomocnicy w kwiaciarni — mówił Han.

— Denerwujesz mnie, Han. Wiesz o tym. — Stella zmierzyła Han’a wzrokiem.

— Słuchajcie, wierzę wam. Tylko, jak coś zmalujecie, to liczcie się z tym, że nigdy nie zyskacie ani krzty naszego zaufania — zagroziła Bloom, choć jej głos miał miły ton.

— Mojego od dawna nie mają — przyznała Stella.

— Haha. To już wiecie, że zaufania Stelli zyskaliście. Trzymajcie się na baczności! — powiedziała Bloom ze śmiechem.

— Nie ma sprawy, księżniczko! — Han odsunął się mimowolnie od Stelli.

— Han wprawdzie ma świetny humor, jednak mogę wam oświadczyć, iż wcale nie żartujemy. Życie w zgodzie z innymi ludźmi bardziej nam odpowiada. Przeszłość to przeszłość. Gdy będzie się tylko na siebie patrzeć przez jej pryzmat, nic się uda zmienić. Wybiegamy trochę w przyszłość. Najpierw chcemy trochę zarobić. Tutaj o to łatwo i zarazem przyjemnie. Później dopiero zacznie się prawdziwe życie! — opowiadał Zack z pasją.

— I oczywiście rozważymy też opcję wstąpienia do Czerwonej Fontanny, droga Bloom — odezwał się Han.

— Czemu tak się do niej zwracasz? — zapytał Zack.

— Lubię ją. Jej królika też, choć jeszcze go nie widziałem. — Bloom zaczęła się śmiać. Ona również polubiła tego mężczyznę.

— Uważaj, Bloom. Han potrafi być prawdziwym dziwakiem — ostrzegł ją Zack.

— Ja po prostu nie jestem zwyczajny. Mam luźniejsze podejście do życia niż ty. To wszystko — wytłumaczył Han.

— Dobrze, zbierajmy się. To wprawdzie dopiero początek dnia, a ja już mam chyba dość wrażeń. Lecimy z Bloom na zakupy — oznajmiła Stella.

— Dokładnie. Do zobaczenia wkrótce! Pa, mamo — pożegnała Bloom wszystkich i ruszyła ze Stellą do centrum handlowego.

— Miłego dnia, Bloom! — krzyknął za nią Han miłym głosem. Czarodziejka znów parsknęła śmiechem. Tego dnia wszyscy ludzie i okoliczności były po jej stronie.

— Masz przerąbane, Bloom — podsumowała Stella, żartobliwie, zachowanie Han’a.


Flora i Tecna siedziały na placu Alfei. Lada chwila miał przylecieć statek. Wkrótce, czarodziejki ujrzały go nad swoimi głowami. W tym samym czasie, wrota szkoły otworzyły się. Wszedł przez nie pewien magik. Tecna pierwsza go zauważyła i poznała.

— Hej, przecież to Helia! — krzyknęła czarodziejka. Flora zaniemówiła. Takiego obrotu sytuacji się nie spodziewała. Magik podszedł powoli. Statek wylądował. Helia stał już przed Florą i Tecną. Czarodziejka natury stała w ciszy. Raczej unikała kontaktu wzrokowego z mężczyzną.

— Helia, ty też chcesz lecieć? — spytała Tecna.

— Tak, lecę z wami — odpowiedział pewny swojej decyzji.

— W takim razie, chodźmy już na pokład. Przybyłeś w samą porę! — przyznała entuzjastycznie Tecna.

— Dobra nasza! — odezwał się Timmy wychodzący ze statku.

— Rany, też lecisz z nami? — Czarodziejka technologii cieszyła się z tego powodu.

— Zenith to prawdziwy raj, nieprawdaż, Tecno? — zapytał.

— Tak, to prawda — odpowiedziała.

— Wchodźcie na pokład. Skoro jesteśmy już wszyscy, możemy lecieć — oznajmił Timmy.

— Tellan mi mówił, że planuje się wybrać… — odezwała się ciszej niż zwykle czarodziejka natury.

— To kiedy on będzie? — zapytał Timmy.

— Ja jestem za niego. Dogadaliśmy się — oznajmił Helia.

— Ciekawe rzeczy mówisz, doprawdy. Tellan sam mi obiecał, że na pewno przyjdzie — powiedziała mu Flora. O dziwo, nie była do Helii miło nastawiona.

— Wyjmij telefon i sprawdź, co ci napisał. — Słysząc to, czarodziejka sięgnęła do kieszeni po telefon i znalazła wiadomość napisaną kilka chwil temu. Słowa Tellana wydawały się potwierdzać to, co mówił Helia. Dziewczyna poczuła się wystawiona przez magika, którego darzyła szacunkiem.

— Miło… — powiedziała bez emocji, rozczarowana Flora. Niby była co najmniej trochę zadowolona z tego, że widzi Helię, ale z drugiej strony, nie spodobało jej się, że załatwił sprawy z Tellanem za jej plecami. Gdyby sam do niej zadzwonił i uprzedził ją, wszystko wyglądałoby inaczej. Czarodziejka jakoś nie miała ochoty rozmawiać z żadnym magikiem. Helia w tym momencie czuł, iż nie nadszedł jeszcze czas na wyjaśnienia i przeprosiny. Uznał, że gdy będzie z Florą na osobności, porozmawia z nią o wszystkim. Wszyscy zgromadzeni udali się do wnętrza statku. Czarodziejka natury usiadła sobie przy oknie. Helia zajął miejsce obok niej. Widział, że jest na niego pogniewana, gdy zerknęła, jak siadał. Ten jednak cieszył się, że pobędzie blisko tej czarodziejki, nawet jeśli przez całą podróż nie piśnie do niego ani słówkiem. Tak też faktycznie było. Magik patrzył na nią od czasu do czasu, uśmiechając się z lekka. Za każdym razem, kiedy tylko ona to zauważyła, odwracała głowę w stronę okna i próbowała udawać zainteresowanie krajobrazami. Dla Helii wyglądało to uroczo. Naprawdę był uradowany w duchu, że może być przy niej. Raz nawet przyszła mu myśl, aby ją delikatnie szturchnąć. Zrobił to, a Flora tylko mruknęła z niezadowolenia i odsunęła się trochę. Zbyt dużego pola manewru nie miała, dlatego czuła się nieswojo przez całą podróż.

— Wiecznie się będziesz na mnie gniewać? — pomyślał sobie, patrząc na nią. Więcej jej nie zaczepiał w żaden sposób do końca podróży. We wszystkim w końcu jest jakaś granica, której nie powinno się przekraczać.





Cześć!


Przyznam, że nie planowałem kolejnego rozdziału przed nowym rokiem. Szczerze mówiąc, miałem sobie zrobić małą przerwę, a jednak czytelnicy mnie zmotywowali i zdążyłem napisać. I jest to jeden z rozdziałów, które milej mi się pisało. ;)


Życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku. Oby nadchodzący rok był lepszy niż ten obecny. W dużej mierze, jeśli nie całkowicie, zależy to od nas, jak sobie ten rok urządzimy, więc życzę Wam również motywacji do zmian na lepsze. I niezapomnianego Sylwestra!


To do zobaczenia po nowym roku!

3 komentarze :

  1. bardzo fajny, czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wątek z Bloom i Hanem. Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no, no. Czyżby coś zaiskrzyło pomiędzy Bloom i Han' em ?

    OdpowiedzUsuń