czwartek, 9 maja 2013

Wieczór z Anaganem #1


Witajcie! Z tej strony (jak zawsze) Anagan. Domyślam się, że (chociaż) w duchu śmialiście się, gdy czytaliście tytuł. Tak, zwariowałem i czasem lub częściej będę takie notki pisać. Chyba za dużo tutaj długich, konkretnych postów, a za mało krótkich przemyśleń i opinii. Dlaczego "wieczór"? Ponieważ to (moim zdaniem) najlepsza pora dnia na czytanie takich postów (pisanie zresztą też, ale kończę dzisiaj po południu to pisać xd) Zaczynajmy więc!

Wspominałem chyba kiedyś, że skończyłem oglądać piątą serię na trzynastym odcinku. Kilka dni temu, pomimo braku chęci, obejrzałem czternasty (- nieźle, prawda?). Darujmy już sobie teksty o grafice - jaka to ostra (- bo HD), wyraźna (- bo HD... i bo graficy, o!) itp. W tym odcinku, choćby plaża wyglądała wyjątkowo nudno, brzydko (- jak te śmieci, które Winx będą sprzątać), mdle. Podobnie nieprzyjemnie oglądało mi się na niej nasze czarodziejki (- dziwnie wyglądały w tych strojach, no Bloom i Flora trochę lepiej - one zawsze lepiej wyglądają). Kolejna akcja sprzątania śmieci, kolejna potyczka z wrogiem (- tak, Tritannus). Jakiś występ Stelli, który zepsuł Kiko (- jedyny fajny moment chyba). Poza tym jakieś ciekawe efekty, znowu bardzo dobrej jakości dźwięk, ale nie wspomnę o nudnej (w walce jak kiedyś pisałem i ogółem) muzyce. Wyjątkowo mało udany odcinek. Dobrze, że się skończył. Mam nadzieję, że kolejne bardziej mi się spodobają. Wcześniej bywało lepiej.

Potem włączyłem sobie któryś odcinek z drugiej serii. Co kilka dni, lubię sobie puścić Winx'a tak dla chwili relaksu i dlatego lecę od początku i jestem w prawie połowie drugiej serii. Dlaczego nie napisałem, który to odcinek? Bo właściwie, nie ma to większego znaczenia. Po każdym jestem conajmniej zadowolony. I tak właśnie włączam sobie ten odcinek. Opening może nie idealny - ale nie jak ten z 5. serii, który już mi się odbija (a mniej razy go oglądałem), ale jest ok. Po openingu od razu w oczy rzucają się ładniejsze barwy. Od razu widać, że oglądam kreskówkę o czarodziejkach - patrząc na wymiar w jakim się znajdują. Sama atmosfera też do złudzenia wydaje się bardziej magiczna niż w tamtym odcinku z piątej serii. Akcja ciągnie się długo. Tak patrzę na czas i mija połowa odcinka, a myślałem, że zbliża się już koniec. I co ciekawe, wcale jakoś mi się nudzi. Wydarzenia wciągają. Kolejna rzecz to tło dźwiękowe. Może się niektórym zdawać, że wręcz nie istnieje, bo nie jest tak zauważalne jak w piątej serii. Jednak jest bogatsze. Krótkie muzyczki, że tak się wyrażę, świetnie kreują atmosferę. Wpadają mi w ucho. No i powiedzmy sobie szczerze - Winx nie walczą naokrągło z wrogiem, a jakoś mają coś do roboty (- i nie jest to sprzątanie śmieci na plaży). Ogółem, druga seria udana.

W piątej dzieje się czasem coś ciekawego, ale:
  1. od Tritannusa wieje nudą (- no nudny jest, po prostu).
  2. Selkies - czyli kopia Pixie.
  3. po raz kolejny, Trix (- a one w 3D to już porażka).
  4. ocean - też się zaczyna odbijać (- dobre na parę odcinków, ale nie na całą serię, rany).
  5. mało wciągająca fabuła.
  6. Daphne, która wcale Daphne nie przypomina (- jakiś glut).
Rany, ale pojechałem po tej piątej serii. Może nie potrzebnie. Gubię się w tym sezonie... Mówię, są ciekawe momenty, ale całość wypada jakoś nijako. Być może zmienię jeszcze zdanie, ale na pewno nie ma już tej magii. O plusach tego sezonu już pisałem kiedyś, więc nie będę wymieniał tutaj.

Słuchajcie, tak na zakończenie wstawiam trzy klipy. Są to kolejne części wywiadu z Iginiem Straffim (aj, mam tylko nadzieję, że można tak odmieniać...). Niewiele z tych filmów da się zrozumieć, gdyż są po włosku i napisów nie ma (chyba, że te automatyczne YT - chociaż tyle, można włączyć). Nie wiem, czy opłaca się w ogóle oglądać całe od początku do końca. Może lepiej przewijać sobie do ciekawszych momentów. Gdyby były polskie lub angielskie napisy, dużo byśmy się dowiedzieli. Ale dobre i to. Iginio Straffi trochę za cicho mówi, ale jakoś bardzo dba o charakter i ton swojego głosu. Dziwnie mi wyszło ostatnie zdanie, ale faktycznie mam takie wrażenie. I ja tego pana lubię. Wygląda na mądrego, inteligentnego, utalentowanego i dobrego człowieka. Nie zgodzicie się ze mną? (- jest taki jak ja!)

  1. Iginio Straffi interview! 2013 [Episode1]
  2. Iginio Straffi interview! 2013 [Episode 2]
  3. Iginio Straffi interview! 2013 [Episode 3]

I tym sposobem zbliżamy się do końca tego jakże ciekawego, pełnego mojej opinii o piątej serii, posta. Wiecie, ja tak myślałem jeszcze, aby pisać więcej takich postów. Nawet kilka razy dziennie, jak się uda. Rozumiecie, co mam na myśli? Tak! To będzie taka fala: "Poranek z Anaganem", "Południe z Anaganem", "Obiadek z Anaganem", "Wieczór z Anaganem", "Noc z (- dobra, STOP w tym miejscu natychmiast!). Dobra, żartuję sobie. Będziecie musieli (lub nie) tylko wieczory ze mną znosić.

Pomyślnych wiatrów! :D

4 komentarze :

  1. Masz rację, Tritannus to całkowita porażka (co oni nam z naszym Winxem zrobili, ja się pytam?!), Selkie w końcu też się skończy data ważności (pixie są już przeterminowane), Trix mogliby sobie odpuścić, były już w tylu seriach, a oceanu i zbierania śmieci nie będę komentować. Seria 1-3 były najlepsze, później akcja powoli zanikała, by w 5 sezonie całkowicie się skończyć. Określę ten sezon trzema literami: DNO. Dobrze, że stali widzowie Winx wyrażają swoją opinię, bo te małe dzieci pewnie pierwszy raz oglądają Winx (zaczynają od piątej serii) i uważają że Tritannus jest najlepszy. Gdyby tylko wcześniej sięgnęły do starszych odcinków, to zmieniłyby swoje zdanie. Pozdrawiam :)

    PS:U mnie nowa notka z 8 maja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można olać piątą serię, wiadomo. Można sobie dalej oglądać najlepsze sezony. ;)

      Ja obejrzę cały piąty sezon - tak samo jak oglądałem poprzednie. Dziwne jednak jest, że nie ciekawi mnie, co będzie w następnym odcinku, jak to miało miejsce w poprzednich seriach (1-3). Ogółem, obejrzę i wycisnę tyle magii ile się da. Nawet w czwartej tak się da (choć to nie to samo). ;)

      Pozdrawiam

      Usuń
  2. I tu się z Tobą zgadzam. Piąta seria to kompletna porażka.
    Na początku oglądałam, bo było ciekawe, ale potem... ech, szkoda gadać. Kiedy był nowy odcinek, to włączałam go sobie i oglądałam, kiedy było coś ciekawego. Tak to tylko słuchałam co mówią i nawet nie patrzyłam, co się dzieje.
    Najlepsze były serie 1-3 - bo tam zawsze coś się działo i nawet takie błahe sytuacje były fajne. 1 seria - dowiadujemy się o Klubie Winx, poznajemy Magix itd.; 2 seria - dochodzi Layla, wchodzą wróżki Pixie, mamy Darkara i Kodeks, no a w 3 serii - Valtor i Enchantix. I nie było walki z wrogiem w każdym odcinku.
    Tamte serie miały w sobie "coś".
    W czwartej serii to już widzimy słodkie kolorki, cukiereczki i wgl, można "rzygnąć tęczą", a w piątej serii to samo plus temat o ochronie środowiska (swoją drogą to wątpię, czy sześciolatki to obchodzi). Jaki to ma sens? Według mnie, Winx mógł się zakończyć na "Tajemnicy Zaginionego Królestwa". A prawda jest taka, że Iginio od 4 serii robi to dla zysku i dlatego to wszystko zeszło na psy. Wiadomo, że trzeba taki duży projekt jakoś utrzymać, ale nie takim kosztem.
    I tak btw. to sobie patrzyłam na Twój kanał na YouTube i zobaczyłam filmik z piosenką z 16 odcinka 1 serii - to było coś! Niby Winx po prostu skradały się do kuchni, by zobaczyć odpowiedzi do testu, ale to było... śmieszne i takie magiczne xd. No i ta muzyka w stylu szpiegowskim xd.
    No i to na tyle z mojej strony.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic chyba nie pobije serii 1-3. ;)

      Seria czwarta, no powiedzmy sobie szczerze, faktycznie zrobiona dla zysku. Szkoda, że tak to zawalili. Fakt, oglądać to czasem mogę, ale tej słodkości jest za dużo. Kiepska reklama dla naprawdę doskonałej kreskówki o czarodziejkach. I dziwić się, że część ludzi się zniechęca do oglądania przez to. :/

      Ano, Winx mógł się zakończyć na kinówce. Choć teraz jednak cieszę się w duchu, że tak się nie stało. Pomijając już czwartą serię, która przesłodzona, to piąta czasem czymś zaskakuje. Magiczna Przygoda? Nie bardzo, niestety. Popowe kawałki chociaż dają się od czasu do czasu posłuchać.

      Tak, tamten klip jest świetny. Pamiętam jak kiedyś w telewizji widziałem tamten moment. Na długo jakoś go zapamiętałem. Utwór fajny w tle jest. Wsłuchaj się bardziej w instrumenty, melodię. Zamknij oczy, najlepiej na słuchawkach. Może uda się Tobie poczuć tę atmosferę, magię. ;)

      Magia - słowo którego ostatnio nadużywam, ale cóż zrobić? ;p

      Pozdrawiam

      Usuń