wtorek, 22 grudnia 2015

Rozdział 69 - Przy mnie trwaj




Nadszedł kolejny dzień. W Inestion wszyscy wstali wcześnie jak zwykle i zebrali się szybko na śniadanie w głównej hali. Spodziewali się, że za godzinę ponownie przyjdzie im wrócić do swoich komnat, by spędzać tam długie godziny, dlatego chcieli maksymalnie wykorzystać czas na wolności, jeśli można to tak ująć.

- Witajcie, przyjaciele - powitał zgromadzonych rozpromieniony Alxir.

- To chyba za dużo powiedziane - skomentował Riven.

- Niewątpliwie, magiku, ale mam dzisiaj dobry humor. Zresztą, jak każdego dnia - odparł melodyjnie.

- Każdego dnia? - spytał Brandon.

- Oczywiście. Jesteś zaskoczony?

- Niewiele znam takich osób, które każdego dnia byłyby w dobrym humorze.

- On kogoś przed nami udaje, na pewno - stwierdził Riven.

- Jeśli dla was zaskoczeniem jest, że tak się da, to cóż mogę zrobić? Zjedzcie śniadanie na spokojnie. Mam dobrą wiadomość. Od dzisiaj koniec z przesiadywaniem w komnatach! - powiedział triumfalnie.

- No, nareszcie - powiedziała Stella z ulgą.

- Tak, miałam już tego dość - przyznała Layla.

- Chyba po moim trupie! - wtrąciła się Ellen, która właśnie weszła do sali. To raczej pierwsza scena, w której zdenerwowała się do tego stopnia.

- Dlaczego się na to nie zgadzasz? - spytał zwyczajnie Alxir.

- Przecież mówiłeś, że tego nie zrobisz, prawda? - spojrzała na niego groźnie.

- Wcale tak nie powiedziałem - odparł. - Od początku rozważałem tę opcję.

- Być może, ale nie tak miała wyglądać ta misja. Nie dostałam pozwolenia, żeby cokolwiek zmieniać w organizacji.

- Czasami takie zmiany są potrzebne. Nie przejmuj się jednak. Bractwo nic nam nie zrobi - uspokajał.

- Widać, że niewiele mogę poradzić na to, że robisz to, co chcesz i bez wysłuchania mojego zdania.

- Słuchałem twojego zdania, ale to nie znaczy, że się z nim w pełni zgadzam.

- Wiesz, jak ciebie słucham, to odnoszę wrażenie, że może jednak lepiej bym postąpiła, gdybym odeszła i zostawiła wszystko w twoich rękach - powiedziała i zrobiła krótką pauzę. - I chyba tak zrobię. Czułam, że prowadzenie tej misji może mnie przerosnąć - wyznała.

- Nie rób tego, Ellen - zareagował nagle Riven. - Cały czas świetnie dajesz sobie radę. Decyzja Musy, że odejdzie zmieniła sporo, ale to nie jest twoja wina - mówił.

- Faktycznie. To już bardziej twoja wina - wtrąciła Stella.

- Nie wiem, ile razy muszę tłumaczyć, że mogę robić w moim życiu to, co chcę. Trudno o inną reakcję Musy, kiedy znaliśmy się tyle lat, ale musiało do tego dojść. Teraz jest jej trudno, ale w przyszłości stanie się to podstawą do jej lepszego życia. Zapomni o mnie i znajdzie zródło prawdziwego szczęścia, ja także - wyjaśniał magik.

Wszyscy spojrzeli odrobinę przychylniej na Riven'a, gdy usłyszeli to, co powiedział. Zaczęli się zastanawiać czy może on nie ma choć odrobiny racji? Ten specjalista nigdy nie był dla czarodziejki muzyki wymarzonym facetem, ale ta ceniła u niego pewne cechy, jak choćby szczerość i niezależność działania od osądów innych ludzi. Tylko, czy to w zupełności mogło wystarczyć do zbudowania stabilnego związku?




Tymczasem, Musa przyleciała na swoją rodzinną planetę, Melodię. Przez chwilę rozglądała się po górzystym krajobrazie. Jej uwagę przykuły szczególnie drzewa, których liście przybierały czerwonawą barwę. Widoki te utkwiły w jej pamięć, ale ponieważ dawno tu nie była, czuła pewien powiew świeżości z tego miejsca. Spokojnym krokiem udała się w kierunku domu swojego ojca. Swojego tatę ujrzała niespodziewanie w trakcie drogi. Czarodziejka wręcz rzuciła się na niego i uścisnęła go. Miała poczucie wielkiej ulgi. Nie rozumiała, dlaczego, ale tak właśnie było. Już dawno nie miała okazji by się do kogoś przytulić. To była naprawdę przyjemna chwila.

Wkrótce, ojciec z córką znaleźli się w ich domu. Ho-Boe przygotował jeszcze tylko coś ciepłego do picia i usiadł od razu z Musą przy jednym stole.

- Gdy wczoraj dzwoniłaś do mnie, odniosłem wrażenie, jakbyś była smutna. Czy miałem rację? - spytał poważnie i z wyczuwalną troską w głosie.

- Tak, tato.

- Możesz mi opowiedzieć, co było tego przyczyną?

- Postaram się. Otóż, coś zmieniło się w moim życiu. Zawiodłam się na kimś, kogo kochałam - odpowiedziała zraniona córka.

- Riven... - powiedział ojciec pod nosem. - O niego chodzi?

- O niego - potwierdziła szybko.

- I co zrobił?

- Zdradził - odparła. - Zrobił to dla elfki prowadzącej misję, w której brałam udział.

- Ten magik... - zaczął. - Obawiałem się, że może do tego dojść z jego strony. Łudziłem się przez jakiś czas, że to dobry mężczyzna dla ciebie, ale nie, pomyliłem się! Od początku miałem rację. Jest nieodpowiedzialny, widzisz? - ojciec czarodziejki zaczął się denerwować.

- Tato, czy powinnam o nim w takim razie zapomnieć? - Musa posmutniała.

- Dużo razem przeszliście, dlatego wątpię, żeby to było możliwe. Powinnaś pogodzić się z tym, że on nie jest ciebie wart - stwierdził z przekonaniem.

- Może, tylko... Ja go dalej kocham, wiesz? - mówiła zasmucona.

- Muso, jeszcze po tym, co ci zrobił? - zdziwił się i westchnął po chwili. - Miłość do niego zaślepiła cię, czyż nie? Nie potrafisz zobaczyć, jaki to okropny typ człowieka, najgorszy. Od takich trzeba trzymać się z dala. On nie jest nic wart, a na pewno nie ciebie! Jest nikim! - Uderzył zaciśniętą dłonią w stół. Nerwy przejęły nad nim zbyt dużą kontrolę.

- Tato, przestań! - krzyknęła błagalnie Musa. Zapanowała cisza.

- Czy... nie mam racji? - spytał powoli ojciec, jak tylko już trochę ochłonął.

- Sama nie wiem. - Musa schowała głowę w dłoniach na kilka chwil. - Jest mi ciężko, a w mojej głowie panuje chaos - przyznała.

- Potrzebujesz po prostu czasu, żeby się uspokoić i zaakceptować obecną sytuację. Mi też jest przykro z powodu Riven'a. W przeszłości pokazał się również z dobrej strony, ale teraz odnoszę wrażenie, jakby tylko udawał, żebym mu zaufał.

- Riven? I udawanie? To nie jest w jego stylu. Riven zawsze jest szczery i prawdziwy - stwierdziła pewnie.

- Tak, to prawda. Pokazał ci to niedawno.

- Tato, lepsze to, niż żeby zdradzał mnie za moimi plecami.

- Ja uważam, że najlepiej by było, gdyby w ogóle tego nie zrobił. Przecież znacie się tyle lat, czyż nie? Jak on, po tym wszystkim co przeszliście, mógł cię zostawić, jak gdyby nigdy nic?

- Nie wiem, naprawdę.

- Stało się. Czasu nie cofniemy. Niech to, co teraz czujesz, będzie dla ciebie świadectwem tego, że nie możesz mu więcej zaufać. I myślę, że na tym możemy skończyć naszą rozmowę na temat Riven'a.

- Tato, to może powiesz, co u ciebie? - zmieniła chętnie temat córka. Nie musiała długo zastanawiać się, o co chce zapytać.

- Moje życie jest wciąż samotne i niezbyt interesujące. Nikogo już nie szukam. Twoja matka była dla mnie najważniejszą osobą we wszechświecie. Nie chcę wiązać się z żadną inną kobietą. Uważam, że wierność jednej osobie powinna trwać nawet po jej śmierci - mówił pewnym tonem. Ojciec czarodziejki pogodził się ze stratą swojej żony i podjął decyzję, że spędzi resztę swojego życia sam, ponieważ kocha dalej osobę, która odeszła.

- Musi być ci ciężko spędzać czas w samotności - mówiła z wyczuwalną troską córka.

- Spotykam codziennie różnych ludzi, więc mam do kogo otworzyć usta. Moja sytuacja nie jest tak zła. Czuję się szczęśliwy, wierz mi - zapewniał. Na jego twarzy zagościł delikatny uśmiech.

- Nawet bez mamy? - spytała trochę zdziwiona tym, co usłyszała.

- Ci, których prawdziwie kochamy, zawsze będą z nami, w naszych sercach, nawet jeśli przestaniemy widywać ich na co dzień. Twoja matka dalej jest ze mną. Wierzę w to. Wierzę w to najbardziej ze wszystkich innych rzeczy, dlatego jest dalej szczęśliwy, bo ona jest ze mną. Nie ważne, czy podziwiam zachód słońca, czy ciężko pracuję. Ona trwa przy mnie - mówił z przekonaniem.

- Chciałabym, żebyś i ty zawsze przy mnie trwał, tato.

- Jeśli tylko w to uwierzysz, tak właśnie się stanie. Będę cię obserwował i życzył ci jak najlepiej - obiecywał.

- Mam wrażenie, że nawet śmierć nie zdoła nas rozłączyć.

- I zawsze o tym pamiętaj.

- Będę - Przysięgła, chwytając dłonie swojego ojca.




Reakcja Riven'a na ponowną chęć odejścia Ellen nie zaskoczyła szczególnie samej elfki. Ona jednak dalej uważała, że nie może zająć miejsca Musy, choć nie był to jedyny powód, dla którego nie chciała związać się z magikiem. Tymczasem, na sali panował gwar rozmów.

- Co wy na to, żeby dzisiaj zorganizować jakąś zabawę? - spytał nagle i donośnym tonem głosu Alxir, a Ellen po prostu coś tchnęło. Podbiegła do niego natychmiast.

- Po tym, co się stało?! - spytała rozzłoszczona. Zapanowała cisza.

Każdy przyglądał się tylko Ellen i Alxir'owi. Spór między nią, a nim, wisiał w powietrzu. Nikt nie chciał się wtrącać i okazało się, że wcale nie było to konieczne. Ellen szybko zawróciła, cała speszona, do swojej komnaty. Wstydziła się swojej reakcji. Uważała, że to nie powinno się nigdy wydarzyć, choć może to jednak Alxir przegiął tym razem?

W każdym razie, zabawa nie została zorganizowana. Reakcja elfki, na śmiałą propozycję, wywołała realny skutek. Rozkład dnia został trochę zmieniony. Alxir postanowił zabrać wszystkich na najwyższe piętro zamku, gdzie znajdowała się rozległa sala, oświetlana oczywiście tylko przez swiatło słoneczne, wpadające przez okna na każdej ścianie. Magicy zabrali jeszcze tylko leżaki ze schowka, na którymś z pięter niżej, dla siebie i czarodziejek. Wkrótce wszyscy zajęli wygodne miejsca. Alxir poprowadził zajęcia z relaksacji i poznawania wnętrza siebie.

Nie dla wszystkich okazały się one interesujące w tym samym stopniu. Doskonale wiadomo, o kogo chodzi. Riven jednak wcale nie buntował się. Wykorzystał okazję, gdy wszyscy mieli zamknięte oczy i znaleźli się w pewnego rodzaju transie, żeby po cichu opuścić salę i zejść na dół. Mężczyzna szybko odnalazł pokój Ellen i udał się w jego kierunku. Otworzył drzwi delikatnie, bez pukania. Ujrzał płaczącą elfkę na łóżku. Ta zdała sobie sprawę z jego obecności. Wolałaby co prawda, żeby on nie widział jej w obecnym stanie, ale wiedziała, że nie ma jak skryć łez, dlatego nie próbowała ich zataić. Mężczyzna powoli podszedł do niej i usiadł na krańcu łóżka.

- Dlaczego płaczesz? - spytał.

- Może lepiej już sobie idź - powiedziała, a jej stan trochę się pogłębił.

- Mam cię teraz zostawić? Nie ma mowy - upierał się.

- Po co zostawiłeś Musę? Dla mnie? - pytała ze złością do mężczyzny.

- Tak - odparł.

- I co? Potrzebowałeś nowego źródła szczęścia? Myślałeś, że tak po prostu rzucę się w twoje ramiona?

- Przestań! Przecież dobrze wiesz, że nie jesteśmy tak blisko. Musimy się lepiej poznać - mówił.

- Ale czego ty ode mnie oczekujesz? Mam zacząć z tobą chodzić? Ja? - pytała zaskoczona.

- Czemu by nie? Może teraz tego nie widzisz, ale tak naprawdę to się lubimy. Te wszystkie sytuacje nie miały miejsca bez powodu. Uważam, że przeznaczenie to bzdury, ale tym razem coś jest na rzeczy.

- Czy ty jesteś poważny? Uważasz, że zbiegi okoliczności o czymś świadczą?

- Przecież to nie są żadne zbiegi okoliczności! I ty sama tak uważasz. Zmieniłaś nagle zdanie?

- Idź już sobie! - nalegała tonem, żeby wyszedł. - Wcale mi nie pomagasz.

- Nie! Zostanę tu. Nie zostawię cię - upierał się Riven.

- Kiedy wybijesz sobie mnie z głowy? Najpierw zerwałeś z Musą, która cię kochała. Teraz próbujesz mnie zmusić, żebym to ja ciebie kochała. Ranisz nas obie! - powiedziała głośno i przez łzy.

- Nie, nie! Jest po prostu za wcześnie, byś to przyznała. Wszystko się zmieni. Wszystko się ułoży, zobaczysz! - obiecywał, choć nie wiadomo na jakiej podstawie.

- Czy ty siebie słyszysz? Nic do ciebie nie dociera! - krzyknęła. Riven wyciągnął swoją dłoń w kierunku jej barka, ale Ellen ją odtrąciła.

- Nie dotykaj mnie i wyjdź! - mówiła stanowczo.

- Nie, nie zrobię tego - odparł.

Ellen nie mogła znaleźć innego sposobu, żeby sobie poradzić z Riven'em, jak tylko użyć swojej magii. Dyskretnie wykorzystała swoją moc, żeby unieść mężczyznę ku górze. Gdy znalazł się z metr nad podłogą, zamknęła go w magicznej kapsule, przypominającej bańkę mydlaną. Magik nie mógł jej uszkodzić. Ellen wstała z łóżka i popchnęła dłonią bańkę, bardzo lekką jak na jej zawartość, ku wolnemu kątowi w komnacie i podniosła ją pod sam sufit. Małe więzienie blokowało także większość fal dźwiękowych, więc elfka nie musiała słuchać tego, co Riven chce jej powiedzieć. Mężczyzna sprawiał wrażenie zrozpaczonego. Jego słowa płynęły przez emocje. On nie potrafił teraz racjonalnie pomyśleć.

Ellen położyła się ponownie i zamknęła oczy. Czuła do siebie pewne wyrzuty sumienia za to, jak potraktowała magika, ale doszła do wniosku, że nie miała innego wyjścia.





Już na wstępie przyznam, że zdaję sobie sprawę z tego, że po takiej przerwie, jaka miała miejsce od publikacji poprzedniego rozdziału, można oczekiwać czegoś dłuższego. Tak, tak. Myślę, że jednak ten rozdział wyszedł mi przyzwoicie. Wierzę, że i wam się spodoba. Ostatnimi czasy zajmuję się różnymi innymi rzeczami, dlatego sporo czasu mniej piszę opowiadania, ale trzecia seria zostanie oczywiście skończona. Mam już różne pomysły na wydarzenia. Pozostaje jeszcze tylko przelać to na papier, a raczej komputer.


Korzystając z okazji, chciałbym życzyć Wam mile spędzonego tygodnia w gronie najbliższych. Nie wiem, czy pojawi się tutaj jakiś kolejny post przed nowym rokiem, dlatego pragnę napisać coś jeszcze, odnośnie postanowień noworocznych. Jeśli już chcemy coś sobie postanowić, najlepiej zrobić to tydzień po nowym roku, na spokojnie. Często chcemy, żeby każdy kolejny rok był lepszy i bardziej obfity w sukcesy. Nie ma w tym nic złego. Jednakże, planując sobie cele na haju po wpływem ekscytacji, silnych emocji towarzyszących pod koniec roku, może nic wtedy nie wyniknąć. To mogą być ładne, choć puste obietnice. Zmierzam do tego, żeby decyzje odnośnie zmian w naszym życiu podejmować raczej w neutralnym stanie i żeby te decyzje były dobrze przemyślane, żebyśmy znali ich sens i po co chcemy coś zmieniać, czy to nie będzie także ślepa uliczka. Ja to mogę sobie pisać, ale zróbcie jak uważacie. To także będzie całkowicie w porządku. ;-)


Z drugiej strony, kto powiedział, że potrzebujemy okazji (jaką jest na przykład nowy rok) do tego, żeby coś sobie postanowić i to zacząć realizować?


Już, to tyle. Dziękuję za uwagę. Trzymajcie się. Pozdrawiam Was ciepło.

4 komentarze :

  1. Woah, czyżby to mi przypadł zaszczyt skomentowania rozdziału jako pierwszej?

    I ja uważam, iż rozdział wyszedł Ci w przyzwoitej długości. Pominę tempo czytania, gdyż ja raczej pochłaniam rozdziały niż je czytam. Jestem ostatnio 'wypruta' z weny, więc skomentuję go ogólnie - podobał mi się i to bardzo. Cieszę się, że ukazałeś uczucia Musy. Na początku sprawiała wrażenie złej na wszystkich z powodu porzucenia, a wyszło jak wyszło. Trochę złe poglądy ma jej ojciec, ale cóż. Poza tym, ciekawie się czytało to, co działo się między Rivenem a Ellen. Przestałam już tworzyć z nich parę.

    Odnośnie postanowień noworocznych... czasami zdarza się tak, że planuje się je długo, tylko czeka się na okazję do ich rozpoczęcia. :D
    Tobie również życzę wesołych świąt, no i szczęśliwego Nowego Roku, jeśli nic się tutaj nie pojawi. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No Anagan nareszcie jak miło że wróciłeś oby z częstszymi rozdziałami bo naprawdę widać że nie minęła ci wena. Wiem wiem WB ci pochłania czas i chwała ci za to bo wiem co robisz ale twoje prace tutaj też są wyczekiwane.

    Co do Życzeń noworocznych... Niech to będzie moja tajemnica...

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam , że długo nie było kolejnego rozdziału , ale było warto!Opowiadanie jak zawsze cudowne i nie uważam , że jest za krótkie jak na taką długą przerwę z rozdziałami.
    Pozostaje mi tylko życzyć Szczęśliwego nowego roku oraz dużooo weny.

    ~Ta z konta anonimowego

    OdpowiedzUsuń
  4. Super mam nadzieje ze następny rozdział będzie szybko

    OdpowiedzUsuń