niedziela, 5 lipca 2015

Rozdział 55 - Wynalazek Matki Natury



Świat jest pełen tajemnic, a już w szczególności Magix. Czarodziejka natury zawsze chciała poznawać otaczające ją środowisko. Znacząco pomagały jej w tym książki zgromadzone w bibliotece Alfei. Któregoś ranka znalazła coś interesującego w jednej z nich. Było to dla niej nie tylko intrygujące, ale i przydatne. Skierowała się do gabinetu dyrektorki szkoły. Faragonda coś wiedziała i udało jej się podsycić ciekawość czarodziejki jedną historią z jej życia. Flora chciała natychmiast podzielić się tym z przyjaciółkami.


— Zdaniem Faragondy, podróż za pośrednictwem tych podziemnych, magicznych tuneli jest bezpieczna. Sama wykorzystała jeden z nich, choć zrobiła to przypadkowo. Zgubiła się dawno temu w lesie. Na domiar złego, ktoś ją ścigał. Biegła przed siebie, nie bardzo wiedząc dokąd, gdyż wokół panował mrok. W pewnej chwili znalazła się na polanie. Była wyczerpana, więc trochę zwolniła. Mówiła mi, że w oddali zobaczyła złociste, delikatne światło. Zaciekawiło ją. Chciała mu się przyjrzeć, dlatego poszła w jego kierunku. Parę chwil później była już w stanie dokładniej opisać to, co widziała wcześniej z oddali. Ujrzała to, co nam znane jest jako drzewo życia. Dotknęła dłonią jego pnia i nagle zaczęła lewitować. Uniosło ją ku górze i znalazła się między gałęziami. Widziała wirujący, złoty, magiczny pył. Chwilę potem straciła ostrość widzenia, poczuła się zdezorientowana. Mimo tego starała się nie stracić opanowania. Uwierzyła w moc tego drzewa. Twierdzi, że nic więcej nie pamięta. Obudziła się, jak to ujęła, w sadzie Alfei. Jej zdaniem to jedno z najbardziej zagadkowych doświadczeń jej życia. Interesujące, prawda? — rozgadała się Flora, lecz nikt jej nie przerywał.

— Brzmi fantastycznie! Tylko co, jeśli takie podróże, wbrew pozorom, wcale nie są bezpieczne? To, że Faragondzie się udało, nie gwarantuje i nam powodzenia. Ci, którym się nie udało, nie ostrzegą nas, bo może ich już nie być — mówiła Stella.

— Ktoś to dobrze zbadał? Skąd mamy pewność, że taka podróż nie pozostawi żadnych efektów ubocznych? Według mnie, za duże ryzyko — oceniła Tecna.

— Nie zgadzam się z wami. Jak dla mnie, warto spróbować. Nie nalegam byśmy wszystkie brały w tym udział. Biorę jednak pod uwagę wasze obawy. — Bloom podchodziła do tego z entuzjazmem.

— Najlepszym potwierdzeniem na bezpieczeństwo takiej podróży jest sama Faragodna i jej relacje. Nie wiem jak dla was, ale dla mnie to wystarczający dowód. Też chcę tego spróbować. Nie obawiam się, ponieważ ufam matce naturze, a to jest właśnie jej wynalazek — powiedziała pewnie Flora.


Czarodziejki stopniowo przekonywały się do tego pomysłu. Działo się tak głównie za sprawą historii dyrektorki Alfei oraz pod wpływem słów Flory. Jeśli chodzi o naturę, to właśnie ona jest autorytetem u Winx. Tylko, czy to oznacza, że za każdym razem ma rację? Też przysługuje jej prawo do pomyłki. Flora ostatecznie zdecydowała się jako pierwsza przetestować ten system tuneli spośród całej grupy.




Winx spotkały się pod wieczór w pobliżu drzewa życia. O tej porze wyglądało szczególnie widowiskowo. Wokół niego rozciągała się błękitno-złota poświata. Przy gałęziach unosił się złoty, magiczny pyłek. Flora zapatrzyła się, dopóki Stella nie klepnęła ją w plecy.

— Pamiętasz, po co tu jesteśmy? — spytała blondynka.

— Nie popędzaj jej. Chciałabyś być teraz na jej miejscu? — zwróciła uwagę Musa.

— Spokojnie, już idę — odparła Flora i ruszyła z miejsca. Tecna ją zatrzymała.

— Weź to i przyczep do ubrania. Dobrze, byśmy wiedziały, gdzie się pojawisz — zareagowała w porę Tecna.

— Jak to dobrze, że masz takie pomysły — pochwaliła ją Bloom.

— Dziękuję — powiedziała kwiatowa wróżka.


Poszła przed siebie, a Winx trzymały się w pobliżu. Dopiero przy drzewie wróciły jej wątpliwości. Faragondzie się udało i tego się trzymała. Dotknęła pnia dłońmi. Coś zadziało się po chwili i zgadało się to z opisem dyrektorki. Czarodziejka leciała wolno ku górze. Zatrzymała się dopiero na wysokości szczytu drzewa. Spojrzała na swoje ciało, które robiło się przezroczyste. Nagle została błyskawicznie wciągnięta do pnia. Odniosła wrażenie jakby poruszała się potem przez korzenie a następnie jakimś jasnym tunelem. Pierwszy raz przeżyła coś takiego, choć nie mogła zbytnio cieszyć się tym, co widziała. Wszystko wydarzyło się w mgnieniu oka. Podróż dobiegła końca, lecz nie tam, gdzie Flora by tego oczekiwała.


Winx widziały całe zajście i wyglądały na zdumione. Chciały bardzo wiedzieć, gdzie znalazła się ich przyjaciółka, więc od razu zerknęły na elektroniczną mapę, wyświetloną przez Tecnę.

— I co? Gdzie ona jest? — pytała szybko Stella, jakby od tego zależało jej życie.

— Czekaj, próbuję ją zlokalizować — uspokajała Tecna.

— Czy to nie powinno stać się szybciej? — Bloom coś podejrzewała.

— Hmm... Tak, racja. Najwidoczniej jest w miejscu, gdzie coś może zakłócać sygnał — stwierdziła.

— Mam tylko nadzieję, że jest bezpieczna — obawiała się rudowłosa. Czarodziejki wybrały się do Alfei. Czekały niespokojnie na jakiś znak od ich przyjaciółki albo na jej powrót.




Czarodziejka natury rozejrzała się po okolicy i radowała się tym, że żyje. Znalazła się w zamkniętym pomieszczeniu, bardzo zadbanym i wystrojonym po królewsku. To miejsce wydawało jej się znajome. Za moment usłyszała czyjeś kroki. Wystraszyła się. Nie miała pojęcia, jak wytłumaczyć jej niespodziewaną wizytę. Do sali weszła chuda postać, która ze zdzwieniem wpatrywała się w czarodziejkę. To był zły zwiastun.

— Straże! Schwytajcie włamywaczkę! — rozkazała dwóm uzbrojonym mężczyznom. Ich reakcja była natychmiastowa. Czarodziejka została schwytana.

— Zaczekaj, księżniczko Amentio! Nie poznajesz mnie, Flory? — krzyknęła do niej błagalnie. Uświadomiła sobie, że znajduje się w Downland.

— Niech no ci się przyjrzę... — Księżniczka podeszła do niej i spojrzała na jej twarz.

— Jestem z Winx, pamiętasz? — spytała grzecznie uśmiechnięta czarodziejka, pokazując przy tym swoje ząbki.

— Faktycznie. Zgadza się. Straże, wypuście ją! — wydała rozkaz.

— Tylko, skąd się tu wzięłaś? Jak ominęłaś straż przy wejściu? — pytała zaciekawiona księżniczka.

— Pojawiłam się właśnie tutaj. Testujemy z Winx system podziemnych tuneli. Nie chciałam wtargnąć do twojego królestwa. To stało się... przypadkiem — tłumaczyła Flora.

— Innymi słowy, to katastrofa! Każdy może się dostać bez trudu? — panikowała.

— Nie wiem, Amentio. To była pierwsza podróż. Chcemy wszystko lepiej zbadać.

— Jesteś tu, więc ktoś inny też mógłby wykorzystać ten wasz wynalazek.

— On nie jest nasz. To dzieło matki natury — mówiła z dumą czarodziejka.

— Nieistotne! Najważniejsze jest bezpieczeństwo królestwa. Jak będziecie wiedzieć coś więcej na ten temat, dajcie mi znać. Do tego czasu, ustawię w tym miejscu kilku strażników.

— Zapewniam, że poinformujemy cię o wszystkim. Tymczasem, chciałabym już stąd wyjść. Przyjaciółki mogą się o mnie martwić.

— Rozumiem. Strażnicy wyjdą z tobą na powierzchnię. Będziesz mieć zapewnioną ochronę. — Amentia chciała chociaż tak się odwdzięczyć.

— Dziękuję.


W przeciągu kilku minut, kwiatowa wróżka dotarła w bezpieczne, przynajmniej z pozorów, miejsce. Podziękowała jeszcze tylko strażnikom i spróbowała zadzwonić do kogokolwiek z Czerwonej Fontanny lub Alfei. Nawet tutaj nie było zasięgu. Na szczęście sygnał z nadajnika od Tecny okazał się wystarczająco silny i Winx poznały wkrótce jej przybliżoną lokalizację. Bloom zadzwoniła do Sky'a z prośbą, aby ktoś po nią poleciał. Helia podjął się tego zadania i wyruszył natychmiast.


Flora obawiała się, że nikt nie wie, gdzie ona jest. Nie znała zbyt dobrze tych górskich terenów. Podróż na piechotę mogłaby być niebezpieczna, dlatego zdecydowała się poczekać przez dłuższy czas. Leżała sobie i wpatrywała się w gwiazdy. Panowała niemal zupełna cisza. Uwielbiała to. Dziewczyna zrelaksowała się trochę. Minęło kilka minut, a w oddali ujrzała silne światło z reflektorów na jakimś latającym statku. Czuła, że ktoś po nią przybył. Zerwała się z miejsca i pobiegła tam. Wkrótce padł na nią niemal oślepiający blask. Pojazd powoli wylądował, a światło przygasło. Helia wyszedł do niej i ją objął. Flora nie kryła radości, gdy go zobaczyła. Była zadowolona z powodzenia misji i z tego, że spędzi miły wieczór w towarzystwie ukochanego.


Winx, rzecz jasna, pogratulowały Florze odwagi. To już druga osoba, której udało się wykorzystać ten środek transportu. Najwidoczniej był on nieszkodliwy i bezpieczny. Zarówno Flora, jak i Faragodna, nie odczuwały żadnych efektów ubocznych. Czarodziejki nie miały jednak pomysłu na to, jak wybrać punkt docelowy podróży. Kwiatowa wróżka, przez kolejne dni, dalej z pasją szukała informacji na ten temat. Co ciekawe, nawet Tecna w olbrzymim, magicznym Internecie nie znalazła niczego, co mogłoby im pomóc. Winx nie miały skąd czerpać wiedzy. Próbowały ruszyć z miejsca, chociaż bezskutecznie. Z tego powodu porzuciły, z czasem, zainteresowanie drzewem życia i nie odkryły wszystkich jego tajemnic.


3 komentarze :

  1. OOo. Jak miło, że wykorzystałeś mój pomysł. Dodatkowo(nie wiem, czy wiesz), ale napisałeś o mojej ulubionej czarodziejce.
    Masz niesamowity refleks, jeśli chodzi o pojawianie się rozdziałów! Za każdym razem, kiedy wychodzę na Twojego bloga, jest nowy rozdział.
    Mam jeszcze jedno malutkie pytanie: Czy przewidziałeś w trzeciej serii jakąś dokładną fabułę, czy każdy rozdział będzie o czym innym? Czy możemy spodziewać się jakiś nowych wrogów czy transformacji?

    Po raz kolejny pierwsza,
    Chocolatelove

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przewidziałem główny wątek fabularny.

      Nie jest on jeszcze kompletny i nie chcę zdradzać szczegółów odnośnie niego, żeby nie psuć przyjemności z czytania go. ;)

      Usuń
  2. Odnoszę wrażenie, że w tym sezonie poświęcisz wszystkim czarodziejkom mniej więcej tyle samo uwagi, choć mogę się mylić.
    Ten rozdział, jak do tej pory, spodobał mi się najbardziej, uważam go za lepszy od jego dwóch poprzedników. Może to dlatego, że ma tajemniczy klimat, a może dlatego, że główną rolę gra moja ulubiona czarodziejka.
    Masz plusa za powrót Amentii, o której, szczerze mówiąc, ja prawie już zapomniałam.
    Jestem coraz ciekawsza, co wydarzy się w następnych częściach.

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Lunaris

    OdpowiedzUsuń