piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 44 - Tajemnicze zniknięcie



Kilka dni później, zbyt wiele się nie zmieniło. Bloom jak zawsze pomagała matce w pracy i zapewniała swojego specjalistę, że nie ma powodów, żeby był o nią zazdrosnym. Ten z kolei miał dostęp do nagrań i przez to wszystko czuł się naprawdę zmieszany — z dnia na dzień coraz bardziej. Chciał, aby te ferie skończyły się szybko. Do Gardenii zawitały również pozostałe czarodziejki. Wprawdzie za parę dni trzeba było się zbierać, ale pobyt razem to dla nich najlepsza rzecz na świecie.


Związek Bloom i Sky'a znalazł się w neutralnym stanie. Bloom miała już dość zazdrości swojego chłopaka. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego nagle tak się zmienił. Rzeczywiście zaczęła się zastanawiać, czy nie jest śledzona. Zachowanie Sky wydawało się dla niej bardzo nienormalne. Rozpoczęła poszukiwania jego przyczyny. Powiedziała o wszystkim Han'owi. W środku dnia zapytała głośno, czy Sky się gdzieś chowa i ją śledzi. Prosiła, aby przestał to robić i wyszedł z kryjówki. Czuła, że to co robi, wygląda dziwacznie okiem przechodniów. Następnego dnia, chciała się spotkać. Specjalista był zestresowany. Oglądał wczoraj tamto nagranie i wiedział, że Bloom pragnie o wszystkim się dowiedzieć. Gdyby miał jakąś dobrą wymówkę, z pewnością by nie poszedł, ale przecież miał tego dnia wolne, więc odmowa swojej dziewczynie spotkania, byłaby dla niej wskazówką, że coś przed nią ukrywa. Sky miał zaraz wyjść. Szykował się.

— Stary, nieźle się wpakowałeś! — Riven wyglądał na rozbawionego całą sytuacją w jakiej znalazł się przyjaciel.

— Nie przypominaj mi. Chyba wolałbym iść na rozstrzelanie... — przyznał.

— Zamierzasz jej o wszystkim powiedzieć? — zapytał go Brandon.

— Chyba rozszarpałaby mnie na strzępy! — przewidywał Sky.

— Nie tylko ty miałbyś kłopoty, dlatego nie możesz pisnąć o tym słówka, jasne? — Riven stał się nagle bardzo poważny i... groźny.

— W ostateczności, powinien powiedzieć. Kłamstwo ma krótkie nogi. Tutaj nie chodzi o to, aby uniknąć odpowiedzialności za swoje czyny. My, jak mówił Sky, wcieliliśmy plan w życie, żeby pilnować łowców, a to, że on wykorzystał też zgromadzony materiał do własnych celów, to jego sprawa — wyjawił swoje zdanie Nabu.

— Czyli to wszystko jego wina? — spytał Riven z wiarą, że otrzyma potwierdzenie.

— To też nasza wina. On nie zrobił wszystkiego sam. Też mieliśmy swój udział. Przyznam, że najlepiej zachował się z nas wszystkich Helia. Plan od początku mu się nie podobał i wtedy, po prostu, się wycofał. Powinniśmy ponieść odpowiedzialność zbiorowo, tak sądzę — kontynuował Nabu.

— Ja się nie zgadzam — zaprotestował Riven.

— Nabu, twoje słowa, jak zawsze, brzmią bardzo mądrze. Jednakże, nie powinniście wszyscy mieć problemów przeze mnie. Ja wykorzystałem tę misję do prywatnych celów, dlatego to ja muszę ponieść całe, a przynajmniej większość konsekwencji — wytłumaczył Sky.

— Wszystko będzie ok, zobaczysz. Trzymaj się — pocieszył go Brandon. Sky wyszedł z mieszkania. Szedł całą drogę zestresowany. W końcu dotarł na miejsce i pogadał trochę z czarodziejką. Mimo wszystko, cała rozmowa nie potoczyła się tak tragicznie, jak przypuszczał. Ostatecznie, nic nie wyszło na jaw, lecz Sky czuł, że to jeszcze nie ostatnie ich spotkanie. I wcale się nie mylił, gdyż Bloom zorientowała się, że on coś ukrywa, choć o niczym mu nie powiedziała. Pomyślała, że od jakiegoś czasu nie może mu ufać.


Zaraz po spotkaniu, czarodziejka Smoczego Płomienia wróciła do kwiaciarni. Rozejrzała się po okolicy. Sama nie była pewna, co chciała znaleźć. Miała wrażenie, że od blisko tygodnia ktoś ją obserwuje. Pochodziła parę minut po okolicy, lecz nic nadzwyczajnego nie znalazła. Pomyślała, że może Tecna znajdzie jakiś trop. Zadzwoniła po nią, a ta pojawiła się w kilka minut.

— Hej, Bloom — przywitała się czarodziejka technologii.

— Cześć. Dzięki, że przyszłaś. Mam sprawę — zaczęła Bloom.

— Jak zawsze, jestem do dyspozycji. Coś się zepsuło?

— Nie… Właściwie, tak. Mój związek ze Sky’em! — wybuchła Bloom.

— Spokojnie, zaradzimy temu przecież. Jakoś…

— Sky ostatnio mi nie ufa. Mam wrażenie, że mnie śledzi. Niedawno się spotkaliśmy. Był taki… nienormalny. Zwykle jest wyluzowany, a dzisiaj wyglądał na spiętego. Chyba coś przede mną ukrywa. Od paru dni taki jest i z każdym coraz gorzej. Dzisiaj był szczyt.

— Dlaczego sądzisz, że cię śledzi?

— Jest zazdrosny o Han’a. Tak jakby wiedział doskonale, o czym z nim rozmawiam. Dokładnie to! Gdybym rozmawiała z Han’em o pewnych sprawach na oczach Sky’a, z pewnością zacząłby się tak zachowywać! Sądzę, że mnie obserwuje. Nie mam pojęcia, jak. Szukałam czegokolwiek, ale nic nie znalazłam. Pomożesz mi?

— Oczywiście, jeśli mowa o elektronicznych gadżetach, to trafiłaś na eksperta.

— Dziękuję ci.

— Zaczynajmy więc… — Tecna wyciągnęła z kieszeni swój telefon. Zaczęła stukać w ekran, na którym wyświetlało się wiele znaków i liczb. Rudowłosa zupełnie tego nie rozumiała.

— Co robisz? — spytała.

— Sprawdzam wszystkie połączenia radiowe w okolicy. Zakładam, że jak ktoś skorzystał z urządzeń do szpiegowania, to nie poprowadził sygnału do komputera po kablu — stwierdziła czarodziejka.

— Aha… — mówiła Bloom zupełnie zielona w tym temacie. Jej przyjaciółka dalej obsługiwała urządzenie. Za kilka minut coś dostrzegła.

— Chyba coś mam… Jest spory transfer. Możliwe, że ktoś transmituje obraz o dużych wymiarach, albo coś ściąga… Spróbuję przechwycić dane — zapadła cisza.

— Niech to, szyfrowane! — odezwała się po chwili.

— Jednakże, nie bez przyczyny jestem czarodziejką technologii. — Tecna skierowała zielony strumień zer i jedynek do swojego telefonu.

— Ok, zaraz znajdziemy odpowiedni algorytm i dowiemy się, co to za transmisja — poinformowała.

— Świetnie!

— Dobra, spójrz. Coś ci to przypomina? — Tecna pokazała ekran urządzenia Bloom.

— Przecież… to my! I to w tym momencie! — Bloom była bardzo zaskoczona i jednocześnie wściekła na Sky'a.

— Timmy to geniusz, lecz tego nie przewidział — stwierdziła Tecna.

— Pora sprawić komuś wizytę. — Bloom pocierała dłońmi. Już miała iść do domu specjalistów, lecz zdała sobie sprawę z tego, że nie wie, gdzie oni mieszkają.

— Tylko, jak my trafimy do ich mieszkania? — spytała bezradnie.

— Damy sobie radę. Pójdziemy w kierunku sygnału. Kamerka wisi tam — wskazała palcem.

— Wszystko jasne. Chodźmy, przecież oni mogą wszystko widzieć! — nalegała Bloom.


Faktycznie, specjaliści siedzieli u siebie i nie mieli nic do roboty, więc gadali ze sobą i przy okazji mieli otwarty podgląd na kamery i mikrofony. Sytuacja stała się u nich napięta, gdy widzieli Bloom i Tecnę, które znalazły ich trop.

— Szybko, Timmy! Wyłącz transmisję! — rozkazywał Sky.

— Wiem, wiem. Nie musisz mi tego mówić. — Timmy szybko uporał się z problemem.

— Ok, teraz nas nie znajdą — powiedział.

— Chyba musimy się ewakuować, no nie? — zapytał Brandon.

— To tylko kwestia czasu, nim nas znajdą. Zresztą, wcale się ich nie boję. — Riven jak zawsze wyglądał na nieustraszonego.

— Ty nie masz tylu powodów, Riven. Wolałbym się z nią nie spotkać niedługo. To będzie prawdziwa katastrofa. Źle zrobiłem. Może powinienem zostać i przeprosić Bloom, ale nie chcę jej denerwować. Na jakiś czas zerwę z nią kontakt. Niech wszystko się uspokoi, potem zobaczymy. Wrócę do Magix — zadecydował Sky.

— Chcesz tam lecieć sam? — zapytał Brandon.

— Wy przecież nie musicie. Rudowłosa dziewczyna nie utnie wam głów — powiedział żartobliwie Sky.

— Lecę z tobą. Przecież potrzebujesz towarzysza w trudnej sytuacji, a kto będzie lepszy niż prawdziwy przyjaciel? — mówił Brandon.

— Dzięki, stary. Spakujmy się i wyruszajmy, czym prędzej! Czas nagli! — Sky pobiegł po swoje rzeczy i się spakował. Brandon zrobił to samo. Minęło tylko parę minut i dwójka mężczyzn znalazła się na dworze, gotowa do lotu. Statek przyleciał szybko i zabrał ich do Czerwonej Fontanny. Sky poczuł wielką ulgę. Ewakuacja powiodła się.


Gdy atmosfera po całej sprawie ochłonęła, specjaliści sami przyszli do domu Mike’a i Vanessy, celem wyjaśnień. Tłumaczyli swoje zachowanie i cały tajny plan troską o bezpieczeństwo Ziemi. Każdy zdawał się rozumieć motyw magików, lecz Bloom w to nie uwierzyła. Wiedziała doskonale, co robił Sky. Czuła do niego gniew i rozczarowanie, zwłaszcza, kiedy usłyszała, że wrócił do Magix. To było bardzo tchórzliwe zachowanie z jego strony. Nie pasowało do niego. Rudowłosa czarodziejka szybko się uspokoiła i postanowiła, że zignoruje zupełnie Sky’a. Zdawała sobie sprawę z tego, że jeszcze się spotkają, ale do tego czasu, nie chciała sobie zawracać nim głowy.


Po paru dniach, przyszła pora na to, żeby wszyscy wrócili do Magix. Czarodziejki i specjaliści spotkali się jednego dnia i wspólnie przenieśli się magią do Alfei. Pani dyrektor Faragonda zauważyła ich przybycie ze swojego gabinetu i wysłała po nich Griseldę. Ta szybko wyszła na zewnątrz i ich zawołała. Czarodziejki zdziwiły się, że dyrektorka chce je od razu zobaczyć. Specjaliści wybrali się w drogę do Czerwonej Fontanny, a Winx do gabinetu.

— Witajcie! Jak minęły wam ferie? — przywitała wszystkich Faragonda.

— Jeśli mam być szczera, to średnio. — Bloom patrzyła przez pryzmat jej związku ze Sky’em. Reszta czarodziejek była zdecydowanie bardziej zadowolona od niej.

— Hmm… Jedne z najlepszych ferii, jakie miałam — mówiła szczęśliwa Flora. Bloom jej zazdrościła.

— My też miło spędziłyśmy czas — powiedziała Layla, a reszta czarodziejek przytaknęła.

— To doskonale. Nie chcę wam psuć humoru, ale mam dla was złą wiadomość — dyrektorka nagle spoważniała.

— Więcej godzin nauczania dziennie? — spytała Stella.

— Mam na myśli poważniejsze rzeczy niż to. Jedna z naszych uczennic zniknęła w tajemniczych okolicznościach — wytłumaczyła Faragonda.

— Jak to? Kiedy to się stało? — pytała Bloom.

— Zauważyliśmy to trzy dni temu. Wiadomo, że Alex przebywała na terenach Alfei, nie poza szkołą. Pod waszą nieobecność, Saladin wysłał do nas grupę specjalistów, żeby sprawdzili dokładnie całą szkołę. Nic nie znaleźli żadnych śladów porywaczy.

— Alex? Przecież to uczennica z mojej klasy. — Flora zakryła usta z przerażenia.

— To straszne! Musimy ją prędko znaleźć! — Bloom wyglądała na gotową do akcji.

— Tak, bardzo prędko. Rodzice Alex zostali powiadomieni o jej zniknięciu. Wcale nie są zadowoleni. Żądają, aby ją jak najszybciej znaleźć. Jej ojciec mówił, że jak się nie odnajdzie, to zrobi wszystko, żeby zamknąć naszą szkołę. — Czarodziejki były zszokowane, gdy usłyszały te słowa.

— Kim on niby jest, by móc robić takie rzeczy? — spytała oburzona Stella.

— Nikim nadzwyczajnym. Po prostu w Alfei uczennice powinny mieć zapewnione bezpieczeństwo. Gdy jedna z ważniejszych instytucji dowie się o tym incydencie, poczyni kroki, które nam raczej zaszkodzą. Martwi mnie to. Nigdy się to u nas nie zdarzyło. Zawsze chwalono tę szkołę. Przedstawiano nas, jako wzór dla innych — opowiadała dyrektorka.

— Skoro pani tak mówi, to nie będą tacy surowi, jakby się mogło wydawać. Zastanawiam się, czy nie lepiej, abyśmy właśnie my to zgłosiły do odpowiedniej instytucji? — wpadła na pomysł rudowłosa czarodziejka.

— Oszalałaś? — zareagowała sprzeciwem Stella.

— Bloom może mieć rację. Bądźmy ze sobą szczere. Nie znajdziemy Alex w dzień czy dwa, nie mając żadnych śladów, prawda? Tymczasem, jej ojciec wszystko zgłosi i wyjdzie na to, że ukrywamy ten incydent. Jak opowiemy o tym same i poprosimy, żeby kogoś przysłali, nawiążemy z nimi współpracę. Może okażą się przydatni w jakiś sposób? — rozważała Layla.

— Jestem za! To uczciwe, żeby nie powiedzieć, jedyne wyjście — wyraziła swoje zdanie Tecna.

— Nie warto tego odkładać, dlatego skontaktuję się z nimi za moment — oznajmiła Faragonda.

— Dlaczego nas pani nie wezwała od razu? — spytała zdziwiona Tecna.

— Zasłużyłyście na odpoczynek. Doceniam waszą pracę. Wiedziałam, że wkrótce wracacie, więc nie sprowadzałam was wcześniej — wyjaśniła Faragonda.

— Jeśli mogę was prosić, zaczekajcie na zewnątrz. Porozmawiam z Radą Magicznych Szkół — dodała dyrektorka po chwili. Winx wyszły na korytarz. Czekały kilka minut, ale wydawały się one dłużyć w nieskończoność. Miały miejsce liczne spekulacje. W końcu, czarodziejki zostały zaproszone do gabinetu. Faragonda wyglądała na uspokojoną.

— I jak? — odezwała się Bloom.

— Nie jest źle. Jestem zadowolona z rozmowy. Przyślą jutro kilka osób. Przeszukają pokój Alex, szkołę i najbliższy teren. Mówiłam im o was, że będziecie prowadzić poszukiwania na własną rękę, ale chwilowo nie zgodzili się na to, ponieważ jesteście nauczycielkami. Tłumaczą, że musicie przerobić cały materiał, a od takich spraw są oni i inne służby, z którymi mają kontakt, jak policja. Faktycznie, jest tutaj trochę prawdy. Mam nadzieję, że uda im się odnaleźć Alex. Obecnie zupełnie nie wiemy, gdzie zacząć — mówiła dyrektorka.

— Nie pasuje mi to — skomentowała Stella.

— Raczej ciężko mi uwierzyć, że sobie poradzą z tym zadaniem… — wątpiła Musa.

— Dziewczyny, co jest z wami?! Wiem i pamiętam, jak wiele udało nam się razem osiągnąć. Alex też byśmy z pewnością znalazły. Tylko, kto niby stwierdził, że we wszystkim jesteśmy niezastąpione? Policja sobie na przykład znakomicie radzi bez nas. Czy nie warto zaufać innym? Wiecie, innego wyjścia teraz nie mamy. Trzeba współpracować. Dogadamy się, jak już przyjadą, z pewnością — mówiła Bloom z optymistycznym nastawieniem.

— Święte słowa, Bloom! Ja się tylko obawiam, że to potrwa za długo. Nie wiadomo, kto porwał tę dziewczynę. Stało się to na terenie szkoły, nie lekceważmy tego. Ktoś musi być naprawdę zdolny — wyraziła swoje zdanie Stella.

— Powinnyśmy zachować czujność, żeby to się więcej nie powtórzyło. Kto wie, czy to nie koniec? — mówiła Layla.

— Floro, co tak stoisz za nami? — spytała Musa, a czarodziejka natury szybko zareagowała.

— Zamyśliłam się, to wszystko — odpowiedziała krótko.

— Wiesz coś na ten temat? Masz jakieś podejrzenia? — pytała ją spokojnie Bloom.

— Dla mnie wszystko jest jasne. To sprawka Iris — stwierdziła jasno Flora.

— Dlaczego akurat ona? — Stella nie potrafiła zrozumieć czarodziejki natury.

— Jest ktoś inny? Jej najlepszą przyjaciółką była Alex, prawda? Ich przyjaźń skończyła się tamtego dnia, kiedy to Iris się zdradziła. Ja też zostałam ostatnio porwana. Czy to przypadek? Nie wydaje mi się. — Flora wyglądała na bardzo pewną tego, co mówi.

— Wiecie, kto będzie następny? — spytała za moment.

— Floro… — Bloom nie wiedziała, co odpowiedzieć.

— Ja. Dlatego się obawiam — czarodziejka mówiła już ciszej.

— Zupełnie bezpodstawnie! Jesteśmy doświadczonymi czarodziejkami. W Alfei mamy większe poczucie bezpieczeństwa od każdej uczennicy. Takie są fakty. Ty z kolei przestraszyłaś się tego, co powiedziała ci tamta smarkula, która nic nie potrafi — powiedziała wprost Tecna.

— Widzicie? Co ze mnie w takim razie za czarodziejka? — Flora opuściła gabinet. Poszła do swojego pokoju i usiadła na parapecie. Wpatrywała się w odległe krajobrazy. Czuła, że nie zostanie potraktowana poważnie. Ona miała nieodparte wrażenie, że stanie się coś złego, a one wydawały się to lekceważyć. Nie wiedziała, co ma począć.

— Jesteś z siebie dumna? — zapytała Bloom Tecnę.

— Mówiłam prawdę. Nie wiem, czemu ona się tak boi tamtej dziewczyny — oznajmiła.

— Tu nie chodzi o to, czy się boi, czy nie. Ma jakieś przeczucia i podejrzenia. Trzeba jej wysłuchać, a nie ignorować. Też ma swój punkt widzenia i własne zdanie — rozjaśniła Layla.

— Dokładnie. Jak będziemy tak robić, to znowu się od nas odsunie — stwierdziła Stella.

— Skoro ma takie obawy, to miejmy na nią oko i pilnujmy jej, ale żeby nie czuła się kontrolowana. W końcu, też jest dorosła — zaleciła Musa.

— Przeproszę ją jeszcze dzisiaj. Rzeczywiście, zbytnio na nią naskoczyłam — przyznała Tecna.

— Trzymajcie się razem. Tylko wtedy poradzicie sobie ze wszystkim — powiedziała Faragonda.

— Tak, prawda. Skoro to już wszystko, to my sobie pójdziemy — oznajmiła Bloom.

— Do jutra! — Faragonda pożegnała czarodziejki.





Dobry wieczór!


Ostatnimi czasy, tyle mam spraw do załatwienia, że i o wenę mi trudno. Mimo to, udało mi się wyprodukować ten oto rozdział, który jest chyba całkiem niezły. Wiecie, jak ten czas leci? Mam wrażenie, że jeszcze niedawno zaczynałem tę serię, a jestem coraz bliżej jej ukończenia. Tak oto powstała seria, gdzie akcja kręci się głównie wokół Flory. Czy to plus, czy minus, zależy od preferencji czytelnika. ;) Ja nie żałuję, że tak to się rozwinęło. Jesteśmy przy opowiadaniach, więc, raczej po raz kolejny, zachęcam, zajrzyjcie do moich ulubionych blogów. Znajdziecie tam opowiadania innych autorek. Zapraszam!


Do... kiedyś! :D

10 komentarzy :

  1. Super . jesteś wielki masz ogromny talent opowiadania bardzo mi się podobają . Cieszę się że piszesz i nie przestawaj . Akcja bardzo mi sprzyja uwielbiam Flore a ty pokazujesz ją taką jaka jest i za to wielkie dzięki . Ci którym się to nudzi mają problem bo w serialu i tak wszystko kręci się wokół Bloom ,a to jest świetne oderwanie od tego . PODZIWIAM I Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Supe bardzo mi sie podoba fajnie jak bys dodal nowe historie naprzyklad o Muzie i Rivenie

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opowiadanie. Czekamy z niecierpliwością na dalsze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje opowiadania są ekstra ! Superowe ! Boskie ! Cieszę się, że ujołeś postać Flory, na główną bohaterkę, iż jest to moja ulubiona czarodziejka. Ale też nie wszystko kręci się wokół niej. Najdujesz również miejsce dla innych. Nie to co nasza serialowa Bloom'a wokół, której kręci się cały świat. Wytwórnia wykonała parę odcinków o reszcie i są zadowoleni.
    Czekam z niecierpliwością na nowy rodział.
    Pozdrawiam i życzę weny !
    Floressa

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdzial mega fajny

    OdpowiedzUsuń
  6. fajny rozdzial ale czemu kazales mi tak dlugo czekac :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, wpadłam tu przez przypadek, nie mogę się nadziwic, że jeszcze ktoś czynnie prowadzi bloga o Winx - jest to przesympatyczne odkrycie :) w wolnym czasie postaram się poczytać parę wpisów (chyba budzi się moja nostalgia) - pozdrowienia od winx'owego "weterana" ;) Flocature/tecniasta
    PS: Gdybyś chciała zajrzeć na moje dawne blogi - daj znać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciał*
      To Piotr.
      Podasz swoje stare blogi? ;)

      Usuń
    2. Dziękuję za zwrócenie na to uwagi.

      Flocature, ja również chętnie zajrzę na Twoje dawne blogi. ;)

      Usuń
  8. Chcę jeszcze podziękować bardzo za Wasze komentarze. Kolejny rozdział opublikuję dosłownie za chwilę. ;)

    OdpowiedzUsuń