sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 35 - Poszukiwania



Weekend był kiepski dla czarodziejki natury. Dzisiaj była już niedziela, a ona nadal nie mogła pogodzić się z tym, do czego doszło w piątek. Nie chciało jej się nawet wstać z łóżka. Miała wrażenie jakiejś pustki i braku celu, do którego mogłaby dążyć. Pomimo kiepskiego samopoczucia, wstała wkrótce i wykonała wszystkie poranne prace. Jej przyjaciółki okazywały jej wsparcie w tej trudnej sytuacji. Z racji faktu, iż Flora nie miała po śniadaniu nic do roboty, wzięła się za ocenianie sprawdzianów z piątku. Zajęło jej to około godziny i pozwoliło uwolnić myśli od złego wspomnienia. Ogółem, czarodziejka natury była zadowolona z wyników prac swoich uczennic. Z całej klasy natomiast, jedna tylko dziewczyna nie zaliczyła. Było to dla Flory niemałym zaskoczeniem. Materiału przecież od początku roku dużo nie było. Czarodziejka zdecydowała, że pomoże uczennicy nadrobić braki najlepiej, jak tylko będzie potrafiła.


Również u specjalistów nie działo się zbyt dobrze. Sky, widząc poprzedniego dnia zrezygnowanego Helię, postanowił opowiedzieć o planie poszukiwań Zack’a i Han’a dopiero dzisiaj. Mężczyzna znalazł wszystkich członków grupy i zaprosił ich do swojego pokoju.

— Cześć! Zebrałem was tutaj, ponieważ mamy misję! — Sky starał się wprowadzić pozytywną atmosferę, którą psuła przede wszystkim brzydka pogoda oraz codzienna rutyna.

— Doskonale! Ostatnio ciągle same treningi i ta rutyna — odezwał się Brandon.

— To może powiesz nam, co to za misja? — zapytał trochę niechętnie Riven.

— Kilka dni temu, Bloom i Stella znalazły jaskinię, która prawdopodobnie należy do Zack’a i Han’a. Pamiętacie ich? — spytał Sky.

— I to doskonale, ale co jest celem misji? — zapytał Brandon.

— Przydałoby się ich znaleźć i urządzić z nimi pogawędkę lub zamknąć ich w więzieniu razem z ich wspólnikami — wyjaśnił Sky.

— Nie no, znowu oni! Mam już ich po dziurki w nosie! Najpierw chcieli nas pokonać, potem nam pomogli, a teraz sobie gdzieś żyją i nie wiadomo, co chcą dalej zrobić… Nie obchodzą mnie oni — narzekał Riven.

— Sky, to już wszystko? Gdzie będziemy ich szukać? — pytał Nabu.

— Podejrzewam, że przebywają w mieście Magix. Tam też zaczniemy poszukiwania. Co jakiś czas odwiedzimy również jaskinię, którą znalazły dziewczyny, aby upewnić się, iż jest opuszczona. Prawdopodobnie, to ich poprzednia kryjówka, ale lepiej jest się upewnić — wytłumaczył Sky.

— Magix jest wielki! Jak ty chcesz ich niby znaleźć? — kontynuował swoje zrzędzenie Riven.

— Nie, ja. My. Cała nasza grupa z czarodziejkami da radę. — Sky był pełen optymizmu.

— Świetnie! Kiedy zaczynamy? — zapytał Brandon.

— Najlepiej dzisiaj. Będziemy odwiedzać hotele, karczmy i publiczne miejsca. Przepytamy ludzi, których spotkamy. Helia, zgodzisz się narysować portrety Zack’a i Han’a?

— Mogę to zrobić. Nie ma problemu. Daj mi z godzinę. Wybaczcie, ale nie mam ochoty iść na tę misję. Zostanę tutaj — mówił Helia.

— Gdy skończysz, przekażę portrety Tecnie. Ona zrobi kopię dla wszystkich. Będzie można się rozdzielić — włączył się do rozmowy Timny.

— Helia, myślę, że tego ci teraz potrzeba. Nie powinieneś siedzieć i użalać się nad sobą — powiedział szczerze Sky, ale został przez Helię zignorowany.

— Helia, co jest? — Riven w końcu naprawdę zainteresował się rozmową, choć może w mniej odpowiednim momencie.

— Nic — odparł krótko Helia.

— Jutro pewnie będziemy zmęczeni poszukiwaniami. Spróbuję pogadać z Saladinem i Kodatortą, aby nam zrobili dzień wolny lub chociaż skrócili treningi w poniedziałek. Na pewno zrozumieją, że to poważna misja i musimy ją skończyć — oznajmił Sky.

— Brzmi świetnie! — powiedział Brandon.

— Brandon, cicho. — Riven miał już dość zbytniego optymizmu Brandona i postanowił go uciszyć.

— Słuchajcie, postaramy się zacząć dzisiaj. Będziecie gotowi za półtorej godziny? Helia, zdążysz z portretami?

— Tak — potwierdził Helia.

— Dobra, nie ma czasu do stracenia, szykujcie skutery i jak tylko Helia skończy, pojedziemy do Alfei! — Timmy miał już plan.

— Ja, tymczasem, pójdę do Kodatorty i Saladina — oznajmił Sky.

— W takim razie, widzimy się przy głównym wyjściu za jakąś godzinę. Zadzwonię do Stelli i uprzedzę ją, że będziemy wkrótce — powiedział Brandon.

— Ok — potwierdzili wszyscy i opuścili pokój. Sky został jeszcze chwilę i zaczepił Helię, gdy ten wychodził.

— Nie chcesz iść ze względu na… Florę? — zapytał Sky.

— Tak się składa, że ogółem nie mam humoru — skłamał Helia.

— Wiem, wiem. Od teraz, a właściwie od piątku, zawsze tak będzie?

— Nie wiem... O co ci chodzi?

— Rozmawiałem z Florą. Zadzwoniła do mnie, gdy chciała udać się do Czerwonej Fontanny. Podwiozłem ją. Wróciła już sama, chociaż wtedy to ja wybrałem jej numer.

— Chwila… Wiedziałeś o tym, co planuje i o niczym mi nie powiedziałeś?! — Helia poczuł złość do Sky’a.

— Zgadza się. Flora nie życzyła sobie, abym to komukolwiek mówił. Wiem, że wszystko zaczęło się mniej więcej na początku roku szkolnego. Tamten chłopak się w niej zakochał, gdy pierwsze klasy magików przybyły do Alfei, aby poznać nowe czarodziejki. Wczoraj Flora dostała list od magika i natychmiast chciała przybyć, aby z nim pogadać.

— Ona zdradziła mnie. Nie ufa mi. Nie rozumiem jej. Przecież, gdybym o wszystkim wiedział, nie doszłoby do tego, co jest teraz.

— Ty pierwszy przestałeś jej poświęcać uwagę. Pamiętasz, kiedy my wszyscy, za wyjątkiem ciebie, przylecieliśmy do Alfei spotkać się z dziewczynami? Nawet nie wiesz, jaka Flora była zawiedziona. Widziałem to po niej, gdy przekazywałem jej wiadomość, że nie przybędziesz. Ciągle jesteś zajęty i nie masz dla niej czasu. Zgodzisz się?

— Tak bywa. Nic na to nie poradzę. Bywają ciężkie dni i nie zawsze mam czas się z nią spotkać lub pogadać. To chyba nie jest powód do zdrady, nie?

— Uważasz swoje wczorajsze zachowanie w parku za właściwe?

— Widzę, że Flora wszystko tobie już powiedziała…

— Racja. Skrzywdziłeś ją.

— Żałuję krzywdy, którą wyrządziłem Florze. Tamtego magika powinienem natomiast załatwić. Gdy zobaczyłem ten bukiet kwiatów, wszystko stało się dla mnie jasne i po prostu nie wytrzymałem. Nie mogłem opanować swoich emocji i wybuchłem. Jeszcze go dopadnę i sobie z nim pogadam.

— I co z tego będziesz miał?

— Doprowadzę do tego, że nie będzie się nigdy spotykał z Florą. Ma o niej zapomnieć. Tylko o to mi chodzi.

— Jak chcesz go przekonać, aby o niej zapomniał? To są przecież uczucia!

— Mogę zrobić wiele rzeczy. Mogę go postraszyć, użyć siły…

— Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakie to będzie mieć skutki! Takimi sposobami narazisz się na konsekwencje ze strony chociażby Kodatorty i Saladina, co gorsze. Wystarczy, że o wszystkim się dowiedzą od tamtego chłopaka.

— Coś za coś. Przynajmniej odczepi się od mojej Flory.

— Możliwe, ale jej tym sposobem nie odzyskasz. Ona stanie w jego obronie, gdy sprawa wyjdzie na jaw.

— Ehh… Masz rację. Wydaje mi się, że znam Florę. Ja jestem jeszcze zdenerwowany po tamtym wydarzeniu i dalej nie wierzę, że to się stało naprawdę. Tylko, cóż mogę teraz zrobić?

— Ja bym przyznał się do błędu.

— To chyba nie ma już żadnego znaczenia. Flora sama powiedziała, że nie chce mnie więcej widzieć. Po prostu ze mną zerwała, na zawsze.

— Mi, gdy po nią przyjechałem, mówiła, że jesteś w jej sercu i że wiele ją z tobą łączy. Naprawdę sądzisz, że przez jeden dzień mogło zmienić się to, co rozkwitło przez parę lat?

— Dziękuję, że mi to powiedziałeś. Przemyślę sobie wszystko. Ciężko mi, ale myślę właśnie, że może faktycznie nie wszystko jest stracone.

— Tylko uszanuj jej decyzję i nie próbuj się z nią od razu spotkać i przepraszać. Lepiej zaczynaj od źródeł problemu. Liczę, że dasz sobie ze wszystkim radę. Czas jest, ale nie zwlekaj zbyt długo.

— Dobrze, ale jak mam się z nią nie spotkać, skoro planujemy z czarodziejkami przeprowadzić te poszukiwania?

— Jest jeszcze potrzebna mała grupka lub jedna osoba, która będzie się kręcić w pobliżu jaskini znalezionej przez Bloom i Stellę. Piszesz się na to?

— To brzmi zdecydowanie lepiej.

— Świetnie! Wiedziałem, że można na ciebie liczyć. Teraz potrzebujemy tylko portretów tamtych typków.

— Biorę się do pracy!

— Ok, zobaczymy się wkrótce. Ja przejdę się teraz do Kodatorty i Saladina. Powodzenia!


Minęły prawie dwie godziny. Magicy dotarli do Alfei, Helia udał się leśną ścieżką z mapą. Na placu czekały już Winx gotowe do poszukiwań. Tecna jeszcze tylko stworzyła dla każdego kopię portretów i wszyscy wyruszyli wehikułem do miasta. Tam, Timmy ustalił obszar, który każdy ma sprawdzić. Miasto oczywiście należało do sporych, więc trzeba było liczyć się koniecznością kontynuowania poszukiwań następnego dnia. Tecna zdążyła natomiast policzyć, ile czasu zajmie sprawdzenie całego miasta. Doszła do wniosku, że gdyby się pośpieszyć, to wystarczyłby cały jeden dzień, a nie dwa. Dlatego też, każdy szybko wyruszył na poszukiwania. Sporo pracowników lokali i ludzi było chętnych do udzielania pomocy, ale niewiele to dawało, gdyż dwójka mężczyzn nie należała do znanych i często widywanych przechodniów. Zdarzały się również osoby, które nie chciały udzielić pomocy. Raczej nie byli to wspólnicy Zack’a i Han’a, ale zmniejszali oni szanse ich znalezienia. Co pewien czas, Winx i magicy robili sobie przerwę na posiłek. Helia natomiast siedział cały czas w przytulnej jaskini. Miał w swoim plecaku wszystko, czego potrzebował, aby zaspokoić głód i pragnienie, więc jego sytuacja była bardziej komfortowa niż u pozostałych. Poszukiwania zakończyły się późnym wieczorem. Wszyscy wprost marzyli, aby położyć się na wygodnym łóżku i iść spać. Wyniki natomiast były mizerne. Parę osób kojarzyło skądś twarze mężczyzn, ale nie potrafiło wskazać miejsca, gdzie można ich znaleźć. Najgorzej misję wspominał Riven. Jego nastawienie do innych ludzi odbijało się na nim samym. Mało kto chciał coś mu mówić. Na dodatek, gdy poznał wyniki poszukiwań, znowu zaczął zrzędzić. Informacje kilku ludzi okazały się mało przydatne. Również Winx wyglądały na zawiedzione. Timmy wpadł na dosyć ciekawy pomysł. Uznał, że obszar, w którym znajdowali się ludzie widzący kiedykolwiek Zack’a lub Han’a, jest obszarem, w którego pobliżu jest lub była ich kryjówka. Timmy wziął mapę Magix i oznaczył obszar do dokładniejszego przeszukania. Następnego dnia zapowiadała się kolejna część misji. Zdecydowano, że uda się na nią cała grupa specjalistów, oprócz Riven’a, który pewnie i tak nie miałby chęci iść. Helia, ponieważ na misję szli tylko magicy, zdecydował, że również i on pójdzie.


Następnego dnia, wczesnym rankiem, grupa magików wyruszyła do miasta. Błyskawicznie udali się do lokalizacji ustalonej przez Timmy’ego. Ponieważ obszar duży nie był, specjaliści nie rozdzielali się. Ponownie udali się do lokali i przepytywali przechodniów.

— Ja nie widziałam żadnego z nich, ale ten jest całkiem przystojny — przyznała jedna kobieta.

Pewien chłopak w młodym wieku stwierdził, że wie, gdzie można znaleźć dwóch mężczyzn.

— Hej, przepraszam! — Sky zaczepił chłopaka.

— Słucham? — zapytał.

— Szukamy dwóch mężczyzn. Mógłbyś zerknąć na te dwa portrety? — Sky pokazał obrazy chłopakowi. Ten pomyślał przez chwilę i pokiwał głową.

— Tak, to oni. Widziałem ich całkiem niedaleko — stwierdził.

— Wiesz, gdzie możemy ich spotkać? — zapytał Brandon.

— Tylko raz ich zauważyłem. Byłem wtedy w karczmie. Jest ona raczej mało popularna, ale przytulnie w niej. Siedzieli przy jednym ze stolików i rozmawiali — opowiadał chłopak.

— Zaprowadzisz nas tam? Bylibyśmy wdzięczni. Jesteś naszą jedyną nadzieją — mówił Sky.

— To niedaleko. Chodźcie za mną. — Wkrótce, magicy ujrzeli niezbyt rzucającą się w oczy karczmę.

— Wielkie dzięki — podziękował Sky.

— Nie ma sprawy.

Sky, Brandon, Helia, Nabu i Timmy weszli do karczmy, która była prawie całkowicie opustoszała — raptem kilka osób i barman przebywali w środku. Magicy podeszli do blatu, za którym stał barman.

— Witajcie! W czym mogę pomóc? Chcecie coś do picia? — mężczyzna był przyjaźnie nastawiony do gości.

— Macie na coś ochotę? — zapytał Sky.

— Ja bym się napił Coli — oznajmił Brandon.

— I ja! — dodał Timmy.

— W takim razie, pięć Coli, poproszę — powiedział Sky do barmana. Ten naszykował picie i zaraz wrócił.

— Trzymajcie — powiedział, a Sky zapłacił i poruszył za moment najważniejszą kwestię.

— Zna pan może tych mężczyzn z portretów? Szukamy ich — oznajmił Sky.

— Owszem. Wynajmują tutaj pokój — potwierdził barman.

— Nareszcie! — Brandon ucieszył się z tego, co usłyszał.

— Są panowie znajomymi? — zapytał barman.

— Powiedzmy. Chcielibyśmy z nimi porozmawiać. Wiadomo, kiedy wrócą? — odezwał się Helia.

— Kiedyś bywali tutaj prawie codziennie. Ostatni raz widziałem ich chyba ze dwa tygodnie temu. Nie mówili, że tyle ich nie będzie — powiedział mężczyzna.

— Dziwne — skomentował Timmy.

— Liczę, że wrócą szybko — mówił barman.

— My również, dziękujemy za pomoc — powiedział Sky, po czym wszyscy zajęli miejsce przy jednym stoliku. Pogadali jeszcze przez moment, kończąc przy tym Colę. Później wrócili do Czerwonej Fontanny. Cieszyli się, że w końcu poznali kryjówkę Zack’a i Han’a. Inną sprawą był fakt ich zniknięcia na dwa tygodnie.


— Hej, Bloom! — Sky leżał wieczorem u siebie na łóżku i zadzwonił do Bloom.

— Cześć! Co dzisiaj porabiałeś? Jak misja?

— Byliśmy rano w Magix i osiągnęliśmy cel.

— Wyśmienicie! To gdzie ta ich kryjówka?

— Jest taka karczma w mieście. Mają wynajęty pokój.

— Mogliście z nimi pogadać?

— Nie zastaliśmy ich. Barman mówił, że od dwóch tygodni nie bywali w karczmie. Ponadto, nie wie, gdzie oni są. Trochę kiepska sprawa, ale już jest postęp. Coś wiemy.

— Czyli nie będzie tak łatwo, jednak damy radę, jak zawsze.

— Musi się udać. Czuję, że chyba nawet nie będzie trzeba długo czekać, zanim ich poznamy.

— Dlaczego?

— Nie wiem. To tylko moje przeczucie. Rzadko coś takiego miewam, ale jednak.

— Jakieś szczegóły? Mam alarmować Faragondę, że nadejdzie kolejny atak z ich strony? — zażartowała czarodziejka.

— Nie, aż tak tragicznie się nie zapowiada.

— Całe szczęście!

— Riven! Wyłaź z tej łazienki! Malujesz się tam, czy co?! — rozległ się donośny głos ze słuchawki Bloom.

— Co to było? — zapytała czarodziejka.

— Brandon „trochę” się niecierpliwi — oznajmił Sky.

— To wchodź pierwszy, zamiast siedzieć na tyłku i oglądać telewizję, brudasie! — krzyknął Riven, gdy wyszedł z łazienki.

— No, Riven też w humorze, jak słychać — powiedział dowcipnie Sky.

— Ty, natomiast, jak chcesz pogadać z Bloom, to też rusz tyłek i idź do niej, a nie tutaj raport jej składasz z tego, co się dzieje w pokoju! — zwrócił się Riven do Sky’a.

— Sama słyszałaś. Wprawdzie do ciebie dzisiaj nie pójdę, gdyż jest już późno. Jakbym był Riven’em, to pewnie bym jednak poszedł, gdyż on nie jest takim obibokiem, jak ja — Bloom zaczęła się śmiać po tym, co usłyszała od Sky’a.

— Żebyś wiedział! — powiedział głośno Riven, który położył się przed telewizorem i zaczął jeść chipsy.

— Do jutra, Bloom! — pożegnał się Sky.

— Pa.


6 komentarzy :

  1. Najlepszy rozdział z całej 2 serii. A najlepsze to:
    - Riven! Wyłaź z tej łazienki! Malujesz się tam, czy co?! – rozległ się donośny głos ze słuchawki Bloom. Myślałam, że pęknę. Oby tak dalej zacny Anaganie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękować. W poprzedniej serii czasem lepsze teksty padały. :D

      Usuń
    2. Zgodzę się, ale i tak ta seria jest moim zdaniem lepsza. Obyś jej nie popsuł xD.

      Usuń
  2. extra super teksty i opowiadania to jest znakomite czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział he he xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Prosze pisz dale wow xD

    OdpowiedzUsuń