piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 34 - Emocje



Kolejny dzień, piątek, zaczął się pogodnie. Promienie słońca, padające na twarz Bloom, powoli ją obudziły. Czarodziejka, niedługo po tym jak wstała, zadzwoniła do Sky’a. Nie chciała robić tego wczoraj, ponieważ gdy wróciła ze Stellą, było już dosyć późno. Oczywiście, celem rozmowy było opowiedzenie o odkryciu dokonanym poprzedniego dnia. Sky powiedział, że zaaranżuje spotkanie całej grupy popołudniu i po nim się odezwie. Wkrótce, wszystkie dziewczyny z Klubu Winx wyszykowały się na zajęcia i rozeszły do swoich klas.


Dzień mijał prędko. Flora zrobiła swojej klasie mały sprawdzian pisemny. Nie było to żadnym zaskoczeniem dla uczennic, gdyż nauczycielka zapowiadała go kilka dni wcześniej. Większości dziewczyn nie sprawił on zbytnich problemów. Tego samego dnia, również Tecna i Musa coś zaplanowały, choć były to tylko kartkówki.


Jak zawsze, codziennie popołudniu, gdy zajęcia dobiegły już końca, nauczycielki mogły w spokoju zjeść obiad w szkolnej stołówce. Tego dnia był piątek. Ich drugi tydzień w roli nauczycielek właśnie się skończył. Winx miały teraz dla siebie weekend na odpoczynek. Czarodziejki siedziały przy stole i jadły obiad. W pewnej chwili, dołączyła do nich Tecna.

— Hej! Byłam sprawdzić pocztę! Timmy miał mi wysłać jedną płytę... Świetnie, że tak szybko dotarła. Znalazłam też coś dla Flory. — Winx były zainteresowane kopertą dla czarodziejki natury.

— Dla mnie? — Flora domyślała się, kto mógł być nadawcą, ale udawała zaskoczoną.

— Owszem, trzymaj. — Tecna podała kopertę Florze.

— Pokaż, Floro! Co to jest? — pytała ciekawska Stella.

— Eee, pewnie nic ważnego. Później przeczytam. — Czarodziejka schowała kopertę do kieszeni. Wolała ją otworzyć, gdy będzie sama. Wszystkie czarodziejki przez moment na nią patrzyły. Flora wtedy kończyła posiłek i ignorowała spojrzenia kierowane w jej stronę. Gdy tylko skończyła jeść, udała się do swojego pokoju. Nikogo w nim jeszcze nie było, ponieważ wszystkie dziewczyny siedziały nadal w stołówce. Flora stanęła przy oknie.

— Rany, myślałam, że nigdy nie przestaną się na mnie patrzeć — powiedziała do siebie — zobaczmy, co to za liścik — dodała, gdy wyciągnęła kopertę. Długi list to wprawdzie nie był, ale osoba go pisząca na pewno musiała darzyć Florę dużą sympatią. Dziewczyna zerknęła na podpis. Wszystko się zgadzało. Nadawcą był nikt inny jak Tellan. Z treści wiadomości wynikało, że chce się z nią spotkać. Wspomniał, że będzie czekał na nią w Czerwonej Fontannie tego dnia. Czarodziejka zastanawiała się chwilę, czy powinna iść. Po chwili namysłu, uznała, iż nie jest to zły pomysł. Przecież zaczął się weekend i ma sporo czasu. Być może uda się wszystko wyjaśnić. Zresztą, ona nie miała serca, żeby kogoś tak wystawić. Wobec tego, nie pozostawiła sobie innego wyjścia. Czym prędzej się przebrała, ale ładniej niż zwykle, choć też nie przesadziła. Pozostawiła przyjaciółki w niewiedzy. Nawet nie powiedziała im, że wychodzi, gdyż nie chciała opowiadać Winx o tym, jak poznała Tellana.


W końcu, Flora była już poza terenami Alfei. Szła do szkoły magików. Trochę dziwiło ją, czemu magik nie wykazał się uprzejmością i nie przyszedł do niej. Może obawiał się, że Griselda go przyłapie? Dało się jednak wybrać bliższe miejsce spotkania, choćby w lesie, żeby urządzić mały piknik. Czarodziejka dalej szła przed siebie. Jednakże, im dłużej szła, tym mniej miała ochoty na tak długi spacer. Uznała, że zadzwoni do Sky’a, aby ją zawiózł do Czerwonej Fontanny. Darzyła go sporym zaufaniem i wiedziała, że niczego nie powie Helii. Z pewnością nie byłby zachwycony. Wobec tego, wyciągnęła telefon z kieszeni, odszukała numer Sky’a w książce telefonicznej i nawiązała połączenie. Czekała, czekała i czekała. Przeczuwała, że specjalista nie odbierze, jednak w tym momencie ktoś właśnie odebrał telefon. Znajomy głos powitał ją ze słuchawki. Flora poprosiła Sky’a, aby przyjechał po nią. Ten, jak zawsze uczynny i bardzo pomocny, zgodził się przybyć, nie wspominając o tym nikomu. Czarodziejka cieszyła się, że wszystko idzie po jej myśli. Usiadła sobie na trawie, przymknęła oczy i cierpliwie wyczekiwała na mężczyznę. Przybył on po około dziesięciu minutach.

— Cześć, Floro! — krzyknął Sky, gdy zbliżał się do niej na swoim skuterze.

— Hej! — odpowiedziała czarodziejka, gdy tylko magik się zatrzymał.

— Chcesz udać się do Czerwonej Fontanny, racja? — Sky miał świetny humor. Widać to było po jego wyrazie twarzy.

— Yhm — przytaknęła Flora z uśmiechem.

— Tak w odwiedziny czy masz jakąś sprawę do załatwienia? Ładnie wyglądasz! — rzucił komplementem magik.

— Dzięki. Mam pewną sprawę. — Czarodziejka wolała nie zdradzać szczegółów, choć była niemal pewna, że bez tego się nie obejdzie.

— A mogę wiedzieć, jaką? — zapytał Sky.

— Znaczy, nie wiem czy… Dobrze, powiem. Według mnie jesteś osobą godną zaufania, więc myślę, że masz prawo wiedzieć. Zresztą, Bloom już wie, choć nie powiadomiłam jej, że wychodzę… Oj. — Flora cicho się zaśmiała.

— Jeżeli to jakaś prywatna sprawa, to wcale nie musisz mi mówić — zapewnił Sky.

— Przybyłeś tu po mnie, dlatego mogę ci powiedzieć. Otóż, kilka dni temu, uczniowie z pierwszych klas przybyli do Alfei z Czerwonej Fontanny. Ja i moje przyjaciółki miałyśmy pilnować ich, aby nigdzie się nie oddalali. Jeden z tych magików zauroczył się we mnie.

— Nieźle…

— I dostałam dzisiaj list od niego. Chciał się spotkać w Czerwonej Fontannie.

— Co zamierzasz zrobić?

— Naprawdę, nie wiem, jak postąpić. Nie mogłam go przecież tak po prostu wystawić.

— Właściwie, mogłaś. Pomyślałby, że nie jesteś zainteresowana. Pocierpiałby, ale to przechodzi, mówię ci.

— Sky, wiesz przecież, że ja tak nie zrobię!

— Tak, tak, rozumiem. Porozmawiaj z nim i wytłumacz mu, że Helia jest z tobą. Wiadomo, łatwiej powiedzieć niż zrobić, ale musisz sobie poradzić nawet, gdyby był załamany.

— Postaram się go nie zranić. Liczę, że mnie zrozumie. Wiele mnie z Helią łączy. To on jest w moim sercu. Nawet, jeśli ostatnio nie dogadujemy się i poświęca mi za mało czasu.

— Świetnie sobie poradzisz. Myślę, że czas już wybrać się do Czerwonej Fontanny.

— Oczywiście, jedźmy. — Flora wsiadła na skuter i wyruszyła ze Sky’em do jego szkoły. Tam rozstała się z nim i udała się na miejsce spotkania. Był to mały park. Flora stanęła sobie przed fontanną i rozglądała się za magikiem. Teraz pozostawało już tylko czekać, ale to właśnie czekanie było najtrudniejsze. Czarodziejka miała nadzieję, że uda się jej choćby zaprzyjaźnić z chłopakiem. Zresztą, wyglądał jej na mądrą osobę. Czuła, że wszystko zrozumie. Flora spojrzała na niebo, na którym zbliżały się ciemne chmury. Przeczuwała, że nadejdzie burza. Liczyła, że magik przybędzie szybko i uda się gdzieś schronić.


Po blisko trzech minutach, oczekiwana osoba nadeszła. Flora pierwsza ujrzała Tellana, ale nie minęło dużo czasu, zanim i on ją zauważył. Magik trzymał w ręce bukiet pięknych kwiatów. Czarodziejka wiedziała, że są to rzadziej spotykane, wyjątkowe rośliny. Nie myślała, że chłopak aż tak się postara dla niej. Podobało jej się to. Tymczasem, magik próbował przełamać swój opór i strach przed niepowodzeniem. Obawiał się, że taka dziewczyna jak Flora nawet nie zainteresuje się nim. Ona jednak patrzyła na niego dokładnie w tej chwili. Już nie mógł zawrócić, jak gdyby nigdy nic. Pomyślał sobie, że jednak lepiej, aby chociaż odmówiła mu, niż żeby później żałował, że nie spróbował. Szedł przed siebie. Czarodziejka odwróciła głowę i spoglądała w dal, aby go nie stresować spojrzeniem. Minęła chwila i chłopak stał naprzeciwko niej.

— Witaj, Floro — magik odezwał się pierwszy.

— Cześć, dziękuję za list. Bardzo mi miło — odpowiedziała Flora uśmiechając się.

— Cieszę się, że ci się podobał. Mam jeszcze coś, proszę. — Flora otrzymała bukiet kwiatów, które nie dość, że pięknie wyglądały, to jeszcze miały cudowny zapach.

— Dziękuję. Są wspaniałe. Wiem, że ciężko takie zdobyć. Sama kiedyś szukałam jednego z tych kwiatów, ale nie mogłam nigdzie znaleźć.

— Jest taka polana, nieopodal Czerwonej Fontanny. Całkiem blisko. Możemy kiedyś tam pójść. Rośnie tam wiele rzadkich i wyjątkowych okazów — opowiadał magik, a Flora słuchała go uważnie.

— Wiesz, chętnie z tobą pójdę. Może nie dziś, bo pogoda się psuje, ale skoro mówisz, że jest taka polana, to chętnie tam się udam. — Flora powoli zapominała o tym, co miała zrobić.

— Obiecuję, że pójdę tam z tobą. Chciałbym tobie powiedzieć, że… — magik zawahał się.

— Tak?

— Zakochałem się w tobie — chłopak spojrzał w oczy Florze. Czarodziejka widziała w nich taką szczerość i nadzieję. Na dodatek doceniała to, że on się dla niej starał. Czuła, jak uwalnia się od Helii, że powoli zapomina o nim, aby zrobić miejsce dla kogoś innego. Kogoś, dla kogo będzie ważna. Opamiętała się jednak po chwili.

— Widzisz… — czarodziejka nie wiedziała, jak zacząć.

— Ty jednak nie czujesz tego samego? — Chłopak trochę posmutniał. Zniknął uśmiech z jego twarzy.

— To nie jest tak. Masz w sobie to coś, naprawdę, ale ja… — Nagle, trzeci głos przerwał Florze.

— Ej, kim ty jesteś?! Wynoś się! Wszystko widziałem — Helia, którego Flora nawet nie zauważyła, podszedł do magika i złapał go za koszulę. Patrzył mu prosto w oczy i po chwili zaczął mu grozić. Flora zakryła usta z przerażenia. Takiego Helii jeszcze nie znała. Chłopak nie bardzo wiedział, jak się zachować. Ogarnęła go panika. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Helia był po prostu większy i silniejszy, więc młody specjalista nie mógł się uwolnić. Rozzłoszczony specjalista zachowywał się agresywnie wobec Tellana. Helia wyglądał tak, jakby miał ochotę rozszarpać chłopaka na kawałki.

— Puść mnie! — zdołał powiedzieć w końcu jedno, krótkie zdanie Tellan.

Flora szybko zareagowała i tym razem to ona złapała Helię i spróbowała go odepchnąć, by rozdzielić magików, krzycząc przy tym, aby Helia się opanował. Ten jednak palnął „odsuń się” i odepchnął ją prawą ręką. Czarodziejka nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji. Straciła równowagę i poleciała do tyłu, a ponieważ stała przed fontanną, to wpadła właśnie do niej. Flora szybko znalazła się pod wodą, gdyż było płytko. Uderzyła plecami i głową o twarde dno. Wtedy, dopiero, Helia się opanował. Mimowolnie wypuścił chłopaka. Widział jak Flora, po paru chwilach, wyciągnęła głowę z pod wody i kasłała. Młody magik już miał wskoczyć do fontanny, aby pomóc czarodziejce, ale Helia złapał go za ramię.

— Zgłupiałeś?! Trzeba jej pomóc! — krzyknął do Helii. Ten natomiast, po ułamku sekundy, sam wszedł do fontanny i pomógł wstać Florze. Wyniósł ją, obolałą i przemoczoną do suchej nitki, na rękach. Potem postawił ją przed fontanną. Młody magik postanowił nie angażować się przez jakiś czas w dalsze wydarzenia. Wykonał kilka kroków w tył. Chciał tylko przeprosić później Florę, bo czuł się odpowiedzialny za zaistniałą sytuację. Po kilku sekundach, Flora, pomimo bólu, stanęła w normalnej pozie. Wyglądała na zdezorientowaną, ale po chwili dało się już ujrzeć złość na jej twarzy. Stała przed Helią, który patrzył na nią ze smutkiem.

— Przepraszam — tylko tyle był w stanie wtedy powiedzieć. Natychmiast zapomniał o tamtym magiku i czuł wielki żal do siebie za to, że tak agresywnie się zachował i za to, jaką krzywdę zrobił swojej ukochanej. Liczył, że Flora mu przebaczy. Nagle poczuł niesłychany ból na jednym policzku. Czarodziejka po prostu nie wytrzymała i przyłożyła mu „z liścia”. Helia nie poznawał jej tak samo, jak ona jego.

— Wynoś się! — wycedziła do niego przez zęby. Helia trochę się przestraszył jej tonu głosu, ale dalej stał przed nią.

— Nie, słyszałeś? Odejdź! Nie chcę ciebie więcej widzieć! — za ostatnim zdaniem użyła resztki swoich sił, aby odepchnąć go do tyłu. Pokazała mu tym samym, że nie żartuje. Helia nie miał wyboru. Odszedł ze spuszczoną głową. Nie wierzył w to, co się właśnie wydarzyło. Miał wrażenie, że stracił najważniejszą osobę w jego życiu. Był załamany. Flora usiadła przed fontanną z podkulonymi nogami, między którymi schowała głowę. Zaczęła szlochać. Tellan, który stał w jej pobliżu naprawdę współczuł czarodziejce. Poczekał chwilę, zanim się odezwał.


— Przepraszam, to moja wina — mówił cicho Tellan. Nie usłyszał odpowiedzi. Nie był pewien, czy dziewczyna go usłyszała.

— Tak? Dlaczego, twoja? — Flora spojrzała na niego. Ciągle miała twarz we łzach. Magik odnosił wrażenie, że jest taka delikatna. Bardzo uważał na słowa.

— Bo… co ja sobie myślałem? Myślałem, że zainteresujesz się kimś takim, jak ja. Byłem głupi. Niepotrzebnie wysłałem list i chciałem się spotkać. Gdyby nie to spotkanie, nie doszłoby do tego, co się stało — mówił Tellan.

— Każdy ma prawo się zakochać. Miałeś prawo ze mną porozmawiać. I doceniam to, jak bardzo się postarałeś i że przełamałeś się. Nie mogę być na ciebie zła. To Helia postąpił niewłaściwie.

— Dziękuję, ale i tak czuję się winny.

— Nie mogę uwierzyć, że Helia się tak zachował w stosunku do ciebie i mnie. To do niego nie pasuje. Bałam się, czy ci nic nie zrobi, dlatego musiałam to przerwać, ale… jeżeli w taki sposób rozwiązuje swoje problemy, to nie chcę go widzieć. Pierwszy raz w moim życiu, ktoś z moich bliskich doprowadził mnie do takiego stanu. Wszystko mnie boli. I ciało, i serce — Flora ponownie schowała głowę i dalej płakała. Magik patrzył na nią, ale wiedział, że trzeba się zbierać. Chwilę potem zagrzmiało. Krople deszczu zaczęły kapać po magiku i czarodziejce. Chłopak zdawał sobie sprawę, że Flora pewnie nie pójdzie na własnych siłach.

— Floro, chodźmy z stąd. Pójdziemy do mojego pokoju, dobrze?

— Lepszego wyjścia chyba nie ma. Prowadź. — Magik pomógł jej wstać, a następnie, przez całą drogę wspierał ją i asekurował. Deszcz nasilał się. Po kilku chwilach, przerodził się w prawdziwą ulewę. Potem jeszcze grzmiało i błyskało, co wcale nie sprzyjało całej, trudnej zresztą, sytuacji. Mimo wszystko, po kilku minutach, udało się dotrzeć na miejsce. Magik znalazł dla siebie i Flory jakieś suche ubrania. Następnie, czarodziejka natury mogła ułożyć się na łóżku i trochę odpocząć. Chłopak obejrzał, czy nie ma jakichś poważniejszych urazów. Zauważył tylko guza z tyłu jej głowy. Powiedział jej tylko, aby zaczekała i poleciał po lód. Niestety, w pokojach lodówki nie było, toteż magik musiał wyjść na zewnątrz, gdzie lało, aby zdobyć kawałek lodu. Tak też uczynił. Wprawdzie, wrócił cały przemoczony, ale z tym, po co poszedł. Schował lód do torebki foliowej, zawiązał szczelnie i ułożył Florze pod miejscem, w którym miała guza. Czarodziejka naprawdę to doceniła.

— Bardzo ci dziękuję. Nie wiem, jak ci się odwdzięczę — powiedziała.

— Wcale nie musisz. Twoje zdrowie jest dla mnie najważniejsze. Leż i wypoczywaj — magik usiadł sobie na fotelu i przymknął oczy.

— Jak długo wolno mi zostać? — Flora czuła, że nie powinna przebywać tutaj dłużej niż do następnego poranka. Przecież chłopak miał własne sprawy i treningi.

— Możesz zostać tak długo, jak zechcesz — oznajmił.

— Wrócę do Alfei, gdy tylko poczuję się trochę lepiej. Dziękuję.

— Dobrze. Jeżeli będziesz czegoś potrzebowała, to mów śmiało. Zrobię wszystko, o co poprosisz.

Czas wlekł się nieubłaganie. Za oknami lało i grzmiało na okrągło. Czarodziejka z tego powodu długo nie mogła zasnąć, ale w końcu usnęła. Nawet nie myślała o Helii. Miała go dosyć. Nie sądziła, że może być aż tak agresywny. Chciała mieć od niego spokój. Młody magik był natomiast spokojny. Nie wdał się w bójkę z Helią. Na dodatek pokazał, że jest i opiekuńczy. Naprawdę miło jej było w jego towarzystwie. Czuła wtedy, że odzyskuje swój wewnętrzny spokój.


Około godziny dziesiątej w nocy, Flora obudziła się. Zapalona była jedna lampka. Poza tym, wszędzie panował mrok. Burza również ustąpiła. W pomieszczeniu było cicho jak makiem zasiał. Czarodziejka widziała magika śpiącego na podłodze, na kocu. Gdy tylko go ujrzała, miała ochotę go zbudzić i wyjść z jego pokoju. Zdecydowała jednak, że wróci jutro rano do Alfei. Nie mogła zostać tutaj tak długo. Pomyślała, że nie mówiła o niczym swoim przyjaciółkom. Wyciągnęła telefon i ujrzała parę nieodebranych połączeń od Bloom oraz wiadomość „Floro, gdzie jesteś? Dlaczego nie mówiłaś, że wychodzisz? Jeżeli nie wrócisz rano, to zaczynamy Cię szukać. Bloom”. Czarodziejka natychmiast odpisała, zapewniając, że przyjdzie rankiem. Tymczasem, ona sama, czuła się już o wiele lepiej. Sądziła, że jutro będzie już normalnie — miała rację. Następnego dnia była pełna życia i z grubsza w świetnym nastroju. W ogóle nie myślała o Helii. Czarodziejka ubrała się w swoje wczorajsze ubrania, które zdążyły wyschnąć. Magik stał przy drzwiach. Wkrótce i on musiał wyjść, aby udać się na treningi. Flora uczesała się jeszcze i szła w kierunku chłopaka, który stał przy drzwiach i czekał, aż czarodziejka skończy się szykować. Nie miała zielonego pojęcia, w jaki sposób może mu podziękować za wszystko, co dla niej zrobił. Głupio jej było tak po prostu wyjść. Nadeszła ta chwila, kiedy to trzeba było się rozstać. Czarodziejka stała na wprost specjalisty. Ten patrzył na nią. Chwila zbytnio się wydłużała. Flora podeszła do niego i dała mu całusa policzek. On objął ją wtedy rękoma i przytulił lekko. Kilka sekund później, podziękowała mu jeszcze raz i już wychodziła, gdy magik chwycił jej dłoń, wtedy odwróciła się do niego, a jej mina mówiła: „O co chodzi?”. Magik spytał, czy da mu numer jej telefonu. Flora nie widziała problemu i to zrobiła. W końcu, to tylko telefon, żeby czasem pogadać — tak stwierdziła sobie w myślach. Następnie skierowała się do wyjścia z Czerwonej Fontanny. Tym razem, drogę powrotną postanowiła przejść sama. Nie chciała wracać do minionych wydarzeń. To było jeszcze dla niej trudne. To było coś, co nie powinno było się wydarzyć. Flora przeszła kilka kilometrów. Do drogi zaliczały się głównie lasy. Czarodziejka podziwiała otaczającą ją przyrodę. Wiedziała, że musiała odzyskać harmonię. Czuła w sobie jeszcze złe emocje z poprzedniego dnia. Nigdy nie trwało to tak długo, dlatego starała się wyciszyć i odzyskać dawny spokój. Flora była już w połowie drogi, gdy nagle usłyszała jej dzwoniący telefon — Sky dzwonił.

— Cześć — głos Sky’a był cichszy niż zwykle.

— Hej. — Flora była zrezygnowana.

— Wczoraj, gdy do naszego pokoju przyszedł Helia, był taki… dziwny. Rozmawiałem z nim. Mówił…

— Sky, zaczekaj! — wtrąciła — Ja, nie wiem…

— To chcesz wiedzieć, co mówił?

— Dobrze, powiedz w skrócie.

— Mówił, że cię stracił. Opowiadał, że jego życie nie ma już sensu. Był przybity. Teraz spaceruje sobie po terenie szkoły. Widział ciebie z tamtym chłopakiem?

— Tak i niezbyt mu się to spodobało. Myślałam, że zrobi mu krzywdę.

— Helia byłby do tego zdolny? Niemożliwe… — Sky nie wierzył w to, co słyszał.

— Też tak myślałam. Wiesz, chciałam to przerwać, żeby skończyć to szaleństwo. I wtedy odepchnął mnie. Pewnie nie przewidział, że to, co zrobi będzie miało taki skutek.

— Zapewne zrobił pod wpływem emocji.

— Sky, ja wpadłam do fontanny, która stała za mną! Uderzyłam się o kamienne dno głową i plecami. Mógł mi zrobić krzywdę. Na dodatek myślałam, że się utopię. Nawet nie wiesz, jak bardzo się bałam o siebie i tamtego magika. — Flora rozpłakała się. Nie dała rady dalej tłumić emocji w sobie. Sama sobie przyznała, że Helia ją zaczął przerażać swoim zachowaniem. Jej trudy odzyskania wewnętrznej harmonii były na marne.

— Wszystko dobrze? — odezwał się po chwili Sky.

— Nie, ale będzie dobrze. Wiesz, tamten magik się mną zaopiekował. Do rana zostałam u niego w pokoju. Nie wiem, co by było, gdyby nie on.

— Wspaniale się zachował. W ogóle, gdzie jesteś? Może chciałabyś porozmawiać z Helią?

— Jestem w drodze do Alfei. Nie, nie chcę go widzieć. Nie po tym, co zrobił.

— Pomyśl o nim. Przemyśl wszystko na spokojnie. Nie zostawiaj go.

— Sky, czas pokaże. Teraz jest mi zbyt ciężko. Wrócę do Alfei, porozmawiam o wszystkim z przyjaciółkami, a od poniedziałku będę normalnie uczyć. Takie mam plany. Spotkania z Helią nie planuję. Niech on też sobie przemyśli, jak się zachował.

— Ok, porozmawiam z nim jeszcze.

— Dobrze, ale jeśli możesz, nie urządzaj nam spotkania.

— Nie to miałem na myśli. Chciałem go trochę pocieszyć, wyjaśnić mu coś.

— Dobrze. Ja chcę tylko mieć spokój od niego.

— Jasne. Trzymaj się, Floro.

— Tak, cześć.


Około godziny dziewiątej rano, czarodziejka przekroczyła progi Alfei. Na placu stały jej przyjaciółki. Wyglądały na zmartwione, ale gdy tylko ujrzały Florę, od razu stały się radosne. Podbiegły do niej i zaczęły zadawać jej masę pytań. Flora zrobiła gest ręką, jakby nie chciała na nie odpowiadać.

— To długa i trudna historia, dziewczyny — powiedziała — Chodźcie — dodała.

Flora poszła do swojego pokoju. Gdy tylko do niego dotarła z przyjaciółkami, usiadła na środku łóżka. Pozostałe czarodziejki dołączyły do niej. Flora zastanawiała się przez moment, od czego powinna zacząć. Rozpoczęła, w takim razie, od chwili, gdy pierwszy raz magika zobaczyła, potem parę skróconych wersji jej myśli o nim, następnie opowiedziała o przebiegu spotkania i dalszych wydarzeniach, a na jej ostatniej rozmowie ze Sky’em, skończyła. Przyjaciółki naprawdę jej współczuły. Flora czuła, że nadeszła trudna chwila w jej życiu. W chwili, gdy opowiadała o spotkaniu i przybyciu Helii, zaczęła płakać. Jednak, w towarzystwie Winx wcale nie szczędziła łez. Wszystkie doskonale rozumiały, co musiała czuć i ciągle ją pocieszały. Flora mówiła, że nie chce widzieć Helii, co również zostało zrozumiane. Dla czarodziejki natury nadszedł dość trudny okres. Nie mogła jednak załamywać się. Trzeba było iść dalej i żyć normalnym życiem.


9 komentarzy :

  1. Jestem zaszczycona, że mogę skomentować ten rozdział jako pierwsza. Twoje opowiadania są B O S K I E! Nie ma na nie innego słowa. Chociaż nie. To za mało. To najlepsze opowiadanie jakie czytałam o Winxie. Mam takie pytanie to twoje pierwsze opko jakie piszesz czy już kiedyś pisałeś?

    Ps: Tak w ogóle zainspirowałeś mnie do napisania własnego. Zapraszam na http://inny-winx.blogspot.com już niedługo 1 rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już myślałem, że położyłem ten rozdział i tylko mi przypadł do gustu. Dlatego dzięki, że wyprowadziłaś mnie z błędu. Dziękuję także za miłe słowa. ;)

      Opowiadanie o Winxie to pierwsze takie moje opowiadanie, które jest, że tak powiem, kompletne - nie jakiś szkic, tylko normalna praca, którą opublikowałem. Szczerze powiedziawszy, ja wcześniej nie pisałem prawie wcale (bo w szkole przecież były prace pisemne xd). Skoro już mowa o pracach pisemnych, to byłem kiepski (no, pewnie wykonanie najczęściej było kiepskie przez błędy...). Jakoś nigdy mnie to szczególnie nie ciągnęło, choć pamiętam jakieś tam przejawy twórczości z wczesnego dzieciństwa. Między innymi komiksy, ale przyznam, jak na to teraz patrzę, iż nieźle bazgroliłem i popełniałem liczne błędy w pisowni. Cieszę się, że nadal to trzymam. Fajnie jest do takich rzeczy wracać. Nawet daty są na "okładkach". ;p

      Teraz tak zastanawiam się, skąd mi strzelił do głowy pomysł, że wezmę się za opowiadanie Winxowe? Mój wybór był powiązany z założeniem własnego bloga. Wcześniej śledziłem inne blogi, ale chciałem mieć coś swojego. I jakoś padło na opowiadanie. Winx był dobry, gdyż miałem już bohaterki, a mi zależało bardziej na tworzeniu wydarzeń i klimatu niż postaci (można mi spokojnie zarzucić, iż postaci tworzyć nie potrafię - Tellan, na przykład, wygląda praktycznie jak go sobie wyobrazisz, co niby też ma plusy). Pewnego wieczoru zacząłem skrobać pierwszy rozdział. Następnego, albo jeszcze kolejnego dnia założyłem bloga, gdzie opublikowałem pierwszy rozdział. I tak pamiętam pierwsze komentarze, które mnie zmotywowały. Kojarzę też, że zupełnie spontanicznie dodałem "Anonimowych" już w drugim rozdziale. Planowałem później wziąć pod uwagę jakichś wrogów czarodziejek, ale i tak wyszło nieźle.

      Zbytnio się chyba rozpisałem, ale mam wiarę, że w nie zanudziłem nikogo. ;p

      Pozdrawiam

      Usuń
  2. To było zajebiste,genialne ! WOW! Nigdy nie czytałam czegoś tak exstra,zwłaszcza że uwielbiam florę<3 czekam na cd! Napisz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Tak, ciąg dalszy będzie (wprawdzie nie wiem, kiedy, ale będzie). ;)

      Usuń
  3. extra extra no jest naj napisz więcej błagam

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne, według mnie to twój najlepszy rozdział jaki napisałeś

    OdpowiedzUsuń
  5. *czepia się* A metoda transformacja>skrzydełka>teleport nie byłaby prostrza na przemieszczanie się?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!

      Tak, zdecydowanie byłaby. Sky mógłby oświecić Florę, gdy go prosiła, aby po nią przyjechał. "A skrzydełek to Ty nie masz?" :D

      Już nawet nie jestem pewien, czy wziąłem transformację pod uwagę w czasie pisania rozdziału. Jednak, tradycyjnie "na piechotę", albo z kimś pojechać, też jest fajnie. :)

      Cieszę się, że opowiadanie jeszcze znajduje zainteresowanie.

      Pozdrawiam

      Usuń