piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 33 - Siła marzeń



Minęło kilka dni i wszystko się jakoś ustatkowało. Bloom poczuła, że zżyła się ze swoją klasą. Myślała nawet o tym, aby odwiedzać ją również poza lekcjami. Jej uczennice też nie miały nic przeciwko temu. Stelli szło nauczane wprost wyśmienicie. Świetnie się czuła w roli nauczycielki. Na paru godzinach wychowawczych poruszyła temat mody i wpłynęła na ubiór kilku dziewczyn. Oczywiście, na pozytyw. Flora wprawdzie nadal pamiętała o tym, co przeczytała o sobie na ankiecie, ale trzymała się dzielnie. Większość uczennic lubiła ją, część nawet bardzo.


Bloom z Laylą miały w planach zorganizowanie lekcji w terenie tylko dla ich klas. Dyrektorka nie miała nic przeciwko i w ten oto sposób, w czwartkowy poranek, na placu Alfei została zorganizowana zbiórka dwóch klas. Było trochę chłodno, ale nie stanowiło to żadnego problemu. Około godziny dziewiątej, wszystkie uczennice stawiły się na zbiórce. Bloom sporządziła listę osób. Następnie, nauczycielki poprowadziły uczennice do lasu. Ich celem było jezioro Roccaluce. Wędrówka leśną ścieżką, w towarzystwie śpiewających ptaków i ładnych widoków, potrwała kilka minut. Uczennice wyciągnęły z plecaków koce, jedzenie i inne rzeczy. Powstał mały obóz. Zdecydowanie, taka forma aktywności spodobała się dziewczynom. Bloom, gdy tylko skończyła sprawdzać listę obecności, rozpoczęła zajęcia. Miała naprawdę sporo do opowiadania.

— Witajcie na dzisiejszych, dość nietypowych zajęciach. Bardzo się cieszę, że udało nam się je zorganizować. Dzisiaj opowiem wam trochę mojej historii. Może nie wszystkie to wiecie, ale pochodzę z Ziemi. Spędziłam tam większość mojego życia. Jest to planeta, na której prawie nikt nie wierzył w magię, dopóki my, Winx, nie udowodniłyśmy ludziom czym ona jest i jakie ogromne daje możliwości. Efekt był wprost niesamowity. Musimy jednak cofnąć się jeszcze wstecz w wydarzeniach. Moja historia z magią zaczęła się od momentu w którym poznałam Stellę, obecnie również jedną z nauczycielek w Alfei. Już od wczesnego dzieciństwa dużo czytałam i interesowałam się magią, wróżkami, ale dopiero poznając Stellę, poznałam moje przeznaczenie. Było nim stanie się prawdziwą czarodziejką. Od tylu lat o tym marzyłam. Pamiętajcie, że jeśli bardzo czegoś pragniecie, myślcie o tym długo. Nie bójcie się marzyć, bo to marzenia mają moc. Miejcie niezachwianą wiarę, że się spełnią, a tak właśnie się stanie. Widzicie to na moim przykładzie. Żyłam tyle lat na Ziemi, gdzie ludzie nie wierzyli w magię. Wręcz nie potrafili okazać zrozumienia dla ludzi, którzy czytają o magii i tym podobnych. Moja mama sądziła, że to bardzo dziecinne, że powinnam zająć się własnym życiem i dorosnąć. Nie oznacza to, że nie lubię własnej matki. Kocham swoich przybranych rodziców. Od kiedy i oni poznali Stellę, uwierzyli w ten nowy, niespotykany świat. Powiem wam, że tak teraz czuję, jak bardzo nie pasowałam do warunków na Ziemi. Miałam mało znajomych, gdyż ciężko mi było nawiązywać znajomości z powodu moich odmiennych zainteresowań. Zastanawiałam się, czy zawsze tak będzie. Okazało się, że nie. Myślę, że moje pierwsze spotkanie ze Stellą w parku było mi przeznaczone. Naprawdę tak uważam. To była moja jedyna okazja, aby odmienić własne życie. Bez zawahania podjęłam decyzję, że stanę się czarodziejką. Niedługo potem, porzuciłam tamto życie. Przeniosłam się ze Stellą do Magix. Moi rodzice musieli zostać z powodu ochronnej bariery. Zaciekawiło mnie, że mój mały przyjaciel, króliczek Kiko, przeszedł bez trudu. Zapewne dostał szczyptę magii ode mnie. W każdym razie, trafiłam do Alfei. To był oczywiście mój wybór, ale nie wahałam się, jak mówiłam, ani chwili. Spełniło się moje marzenie. Zawsze pragnęłam być czarodziejką. Pierwsze dni w nowej szkole mijały różnie. Z początku, miałam problemy z korzystaniem ze swoich mocy i ich nauką. Przyznam jednak, że uwielbiałam chodzić na zajęcia tak samo, jak teraz uczyć was. Czuję się szczęśliwa i spełniona. Mam nadzieję, że i wy będziecie. Nie uczycie się w zwyczajnej szkole. Wracając do mojej przeszłości, poznałam tutaj prawdziwe przyjaciółki: Stellę, Florę, Musę, Tecnę i później Laylę. Oczywiście, to nie koniec listy moich przyjaciół, ale to właśnie my tworzymy Klub Winx. Myślę, że jesteśmy znane we wszechświecie. Nigdy nam tak naprawdę o to nie chodziło. Los o tym zadecydował. Naszym celem jest obecnie was uczyć, abyście mogły zdobyć wielkie doświadczenie i być potężnymi, dobrymi, mądrymi czarodziejkami. Oprócz tego, strzeżemy porządku i sprawiedliwości w magicznym wymiarze. Przez te kilka ostatnich lat stawiałyśmy czoła wszelkiemu złu. Ostatnim byli Łowcy Czarodziejek znani także jako Czarownicy Czarnego Kręgu. Walka z nimi zajęła nam całe tegoroczne wakacje. Byśmy mogły im stawić czoła, musiałyśmy zdobyć ulepszony Enchantix. Bardzo wiele zawdzięczamy jednak grupie „Specjalistów stworzonych do trudnych zadań” z Czerwonej Fontanny. My, korzystając z naszych nowych mocy, dokończyłyśmy resztę. Jakie są z tego wnioski? Aby iść do przodu i stawiać czoła wyzwaniom należy ciągle pogłębiać swoją wiedzę. Trzeba iść do przodu. — Bloom zrobiła przerwę. Uczennicom tak się spodobała przemowa nauczycielki, że zaczęły jej bić brawa. Jej słowa działały na nie bardzo motywująco.

— Jednakże na tym nie koniec dzisiejszych zajęć. To jezioro, które jest za mną, nie jest zwykłym jeziorem. Jest zamieszkiwane przez nimfę o imieniu Daphne. Pamiętam, jak odwiedzała mnie we śnie. Naprawdę długo zastanawiałam się kim jest, czego ode mnie chce i dlaczego tylko mną była zainteresowana. Z biegiem czasu poznałam prawdę. Daphne to moja siostra. Ocaliła mnie przed śmiercią, przypłacając własnym życiem. Gdyby nie ona, nie było by mnie tutaj. Jest mi naprawdę bliska. Widywałam się z nią w tym jeziorze, we snach, a czasem w inny sposób. I dochodząc do sedna, chciałabym, abyście i wy mogły ją zobaczyć i porozmawiać z nią. To może być dla was niezwykłe doświadczenie. — Uczennice słuchały jak zahipnotyzowane.

— I obiecuję wam, że tak się stanie. Najpierw jednak, to Layla poprowadzi swoją część zajęć zajęć. — Bloom przekazała pałeczkę Layli.

— Dzięki, Bloom. Jak widać, mamy wspaniałą pogodę, aby trochę pobiegać! — entuzjazm wykazała tylko klasa Layli. Uczennice Bloom niechętnie podniosły się z koców. Layla pobiegła pierwsza. Reszta uczennic podążała truchtem za nią. Trasa zaplanowana przez czarodziejkę Morfixu nie była wcale krótka. W tym samym czasie, Bloom poprosiła Daphne, aby ta wyszła z głębin jeziora.

— Jak leci? — spytała Daphne pozytywnym głosem i uśmiechem na twarzy.

— Wyśmienicie! Jesteś gotowa, aby porozmawiać z przyszłymi czarodziejkami?

— Wiesz, nigdy wcześniej tego nie robiłam. Trochę się denerwuję.

— Na pewno świetnie sobie poradzisz. Bardzo mi zależy, aby mogły chociaż ciebie zobaczyć.

— Dobrze. Mam tylko nadzieję, że ich nie odstraszę swoim wyglądem.

— Żartujesz? Przecież świetnie wyglądasz!

— A kiedy przyjdą te uczennice?

— Poszły z Laylą pobiegać po lesie. Tak są zorganizowane te zajęcia. Ma być bardzo ciekawie i z pożytkiem dla zdrowia. Świetne, no nie?

— Zaskakują mnie wasze pomysły, naprawdę.

— Dobrze im zrobi trochę wysiłku. Przecież nie robimy im treningu rodem dla specjalisty, prawda?

— Ja mam nadzieję, bo w przeciwnym razie nie będzie uczennic w ławkach przez cały tydzień, tak będą wykończone. Nie, żebym aż tak wątpiła w uczennice Alfei, ale to są przede wszystkim czarodziejki, tak?

— Owszem. Nie musimy się martwić. Są w dobrych rękach.


Upłynęło kilka minut ciągłego biegu. Większość uczennic miała serdecznie dosyć. Ich kondycja, z racji tego, iż są czarodziejkami, nie była imponująca. Dlatego właśnie Layla chciała tym sposobem coś zmienić. Pomyślała, że będzie częściej organizować takie treningi ze swoją klasą. Jedna z dziewczyn z klasy Bloom zatrzymała się, aby odsapnąć. Zeszła głębiej w las tak, aby nikt nie widział jej przerwy. Po kilkunastu sekundach poczuła się lepiej. Miała wrócić na trasę, ale jej uwagę przykuła pewna jaskinia. Stwierdziła, że zobaczy, co w niej jest i zaraz wróci. Zajrzała do wnętrza jaskini. Była urządzona jak małe mieszkanie. Być może ktoś tu mieszkał, ale właśnie wyszedł. Dziewczyna spojrzała na biurko. Leżały tam jakieś papiery. Niektóre przypominały jakieś plany, inne formułki z czarami. Leżało też parę szkiców i niedokończonych projektów. Uczennicy zeszło kilka minut na przeglądaniu papierów. W końcu przypomniała sobie, że musi wrócić zanim ktoś zauważy jej zniknięcie. Niestety, nie wyszło jej to. Layla na końcu trasy sprawdziła listę obecności. Dziewczyna wróciła na trasę i poszła przed siebie. W pewnej chwili ujrzała wracającą grupę z Laylą na czele. Czuła, że ma porządnie przechlapane.

— Całe szczęście, że jesteś! Dlaczego się odłączyłaś? — spytała nauczycielka z ulgą.

— Przepraszam. Nie mogłam dalej biec. Musiałam odsapnąć — tłumaczyła się uczennica.

— Powinnaś była mi to zgłosić, ale nie zrobiłaś tego! A gdyby coś ci się stało? Ja z Bloom odpowiadamy za każdą uczennicę!

— Tak, wiem. Jeszcze raz przepraszam. To się więcej nie powtórzy.

— Ustalę z Bloom, czy będziesz brała udział w zajęciach poza Alfeą. Ja osobiście jestem przeciwna, ale nie należysz do mojej klasy, więc nie mogę od tak ci zabronić — Layla wyglądała na surową.

— Rozumiem — powiedziała krótko uczennica. W drodze powrotnej opowiedziała koleżankom o swoim odkryciu. Była jednak dobrej myśli odnośnie słów Layli. Czuła, że Bloom nie zgodzi się, aby zakazać jej kolejnych takich zajęć.


Parę minut potem, wszyscy dotarli do obozu. Uczennice od razu zauważyły postać nimfy Daphne. Zrobiła na nich piorunujące wrażenie. Nie przypominały sobie, aby kiedykolwiek widziały postać o takim wyglądzie. Bloom zachęcała, aby zadawały śmiało pytania, ale ciężko było znaleźć chociaż jedną ochotniczkę. Wobec tego, Daphne opowiedziała coś o sobie. Dziewczyny uważnie jej słuchały. Minęło jakieś pół godziny i nimfa pożegnała się z uczennicami Alfei. Bloom i Layla odprowadziły uczennice do Alfei. Młode czarodziejki były bardzo zadowolone z dzisiejszego dnia. Otóż, nie dość, że skończyły lekcje dużo wcześniej niż pozostałe klasy, to jeszcze dowiedziały się ciekawych rzeczy o Bloom i Daphne. Layla wspomniała Bloom o zachowaniu jednej z jej uczennic.

— Tak po prostu się odłączyła od grupy! Całe szczęście, że wróciła — tłumaczyła zła Layla.

— Może faktycznie się zmęczyła i nie miała siły, aby cię dogonić i o tym powiedzieć. Nie byłaś dla niej zbyt surowa? — mówiła powoli Bloom chcąc coś Layli uzmysłowić.

— Kiedy ja nie lubię jak ktoś mi takie numery robi. Przecież wiesz, że to my byśmy odpowiadały, a już w szczególności ja, gdyby coś jej się stało, tak?

— Racja, ale trochę ją rozumiem.

— Bloom, jak tak będziesz wychowywać swoją klasę, to nie będzie tam żadnej dyscypliny.

— Oj, przestań, bo gadasz jak Griselda! Chcę po prostu aby wiedziały, że mam do nich dużą dozę zaufania i żeby go nie nadużywały. Trudniej to zrobić, ale to chyba bardziej ludzkie wyjście niż zakazy i tym podobne.

— To też prawda, ale one powinny wiedzieć, że za swoje czyny, niezgodne z ustalonymi wcześniej regułami, poniosą konsekwencje. Tak przecież funkcjonuje prawo. Popełnisz przestępstwo to potem za nie odpowiesz. Są jakieś zasady, a nie zaufanie.

— Powiedzmy, że potrzeba złotego środka, bo inaczej nie dojdziemy do porozumienia, Laylo. Porozmawiam z tamtą uczennicą. Wyjaśnię jej wszystko i skończy się problem.

— Czyli nie chcesz jej zabronić wypadów na kolejne wycieczki?

— Za coś takiego nie mogę jej zabronić, a ponieważ jest to moja uczennica, to ty nie możesz się sprzeciwiać mojej decyzji — Bloom mówiła końcówkę zdania z uśmiechem na twarzy. Trochę wkurzyła swoimi słowami Laylę.

— Bloom, za kogo się uważasz?

— Za nauczycielkę Alfei, no nie? — Bloom dalej się uśmiechała.

— Tsa, bardzo śmieszne. Chyba na drugi raz nie wybiorę się z twoją klasą na wycieczkę. Wkurza mnie to twoje przesadne zaufanie i popieranie braku dyscypliny.

— To pójdę sobie na przykład z klasą Stelli albo Flory… Przecież ja nie popieram braku dyscypliny. Mówię tylko, że musi być równowaga w obydwu tych rzeczach. W tym przypadku rozumiem swoją uczennicę.

— A jak ci wyjdzie któraś na lekcji i nie wróci na resztę zajęć, a następnego dnia powie, że była zmęczona po wczorajszym dniu, to też ją zrozumiesz? Ha! Pewnie powiesz, że ma wolne na tydzień! — Layla zaczęła się nabijać z podejścia Bloom.

— Tylko jej? Powiem, że cała klasa ma wolne na tydzień! Sama też odpocznę i na dodatek będę w ich oczach najlepszą nauczycielką! Przecież to dużo prostsze niż jakieś reguły, nie uważasz?

— To prawda, że na lekcjach siedzisz na biurku?

— Tylko na godzinach wychowawczych! — powiedziała ze śmiechem Bloom.


Następnego dnia, Bloom po swoich ostatnich zajęciach zatrzymała uczennicę, która podpadła Layli. Nauczycielka wspomniała jej o uwagach Layli.

— Tak, zatrzymałam się. Nie miałam siły, by dalej biec — powiedziała szczerze uczennica.

— Layla mówiła, że mogłaś się wtedy do niej zgłosić … — zaczęła Bloom.

— To prawda, ale przecież byłam na końcu grupy, a ona na początku. Ja z kolei nie mogłam złapać oddechu ze zmęczenia, więc odeszłam na bok. Potem odpoczęłam.

— Długo odpoczywałaś?

— Jakąś minutkę może…

— I to wszystko, tak? Layla wróciła i cię przyłapała na trasie?

— Właściwie, było coś jeszcze. Tylko proszę, niech pani nie mówi tego Layli. Będzie na mnie wściekła — uczennica chciała opowiedzieć o tym, co zauważyła, tylko dlatego, że miała zaufanie do swojej wychowawczyni.

— Zgoda — zapewniła Bloom.

— Więc, zobaczyłam jakąś jaskinię w lesie. Z ciekawości zajrzałam do wnętrza. Było ładnie urządzone, jakby ktoś tam mieszkał. Potem wróciłam.

— A znalazłaś tam coś interesującego? — spytała z ciekawością nauczycielka.

— Na biurku jakieś papiery leżały. Wyglądały jak projekty, jakieś czary chyba, szkice i takie tam.

— To bardzo ciekawe, co mówisz.

— Przepraszam, to się więcej nie powtórzy — dziewczyna się przestraszyła. Przez moment pomyślała, na podstawie słów Bloom, że ma kłopoty.

— Na przyszłość może lepiej nie wchodź do takich miejsc, gdy jesteś na wycieczce. Po prostu nauczyciele odpowiadają wtedy za bezpieczeństwo, więc gdyby coś ci się stało, to ja z Laylą miałybyśmy kłopoty. Chyba nie chcesz, aby któryś nauczyciel miał problemy z twojego powodu, prawda?

— Zgadza się, przepraszam raz jeszcze.

— Co do tej jaskini, to mnie zainteresowałaś. Zgodzisz się mnie tam zaprowadzić? Być może pójdą jeszcze z nami nauczycielki Stella i Flora. Po prostu powinnyśmy się temu przyjrzeć.

— Dobrze, mogę tam iść z wami.

— Znajdziesz czas dzisiaj czy wolisz inny termin?

— Nie mam na dzisiaj żadnych planów, więc z chęcią pójdę.

— Świetnie. Chodź ze mną, a potem zaczekaj pod naszym pokojem. Ja wezmę Florę i Stellę. Potem wyruszymy.

— Ok. — Bloom i dziewczyna wyszły z klasy. Wszystko poszło zgodnie z planem. Stella z początku nie przejawiała entuzjazmu, ale Flora z chęcią się zgodziła. Zresztą, lubiła spacerować po lesie, więc było jej to nawet na rękę. Jednak, gdy tylko dowiedziała się, po co idzie, uznała, że nie ma takiej potrzeby, aby uczennica szła z nimi. Flora czytała niedawno o nowym czarze należącym do mocy ulepszonego Enchantixu.

— Cześć, jak leci? — spytała Flora uczennicę przyjaznym głosem.

— Świetnie… — dziewczyna z klasy Bloom poczuła ogarniający ją spokój. Ton głosu Flory ją przyciszył i opanował. Nie potrafiła sama sobie tego wyjaśnić.

— Doskonale. Posłuchaj, mam tutaj mapę — Flora wyciągnęła z kieszeni kawałek papieru obrazujący tereny wokół Alfei.

— Spróbuj sobie przypomnieć dokładnie tamto miejsce i wskazać je na mapie. Rozumiem, że możesz nie znać dokładnego położenia. Najważniejsze jest jednak, abyś wyobrażała sobie, jak wygląda. Pokaż mi, proszę, gdzie orientacyjnie jest to miejsce na mapie. — Uczennica słuchała uważnie. Przyjrzała się mapie. Pomyślała chwilę i pokazała palcem pewien punkt. Flora go oznaczyła ołówkiem.

— Dziękuję. Teraz spójrz na mnie. Spróbuj mi przekazać dokładny obraz tamtego miejsca. Możesz sobie odtworzyć w umyśle tamten moment, kiedy w nim byłaś. Rób to jak najdokładniej potrafisz i kieruj te myśli do mnie, dobrze?

— Czyli myślami mam pani przekazać to, co widziałam? — zapytała z niedowierzaniem uczennica.

— Dokładnie. Jeżeli będzie ci łatwiej sobie wizualizować obraz, to możesz zamknąć oczy. Jesteś gotowa?

— Tak. — Uczennica zamknęła oczy. Flora wypowiedziała w myślach krótką formułkę czaru i zaczęła się intensywnie koncentrować. Dziewczyna natomiast odtwarzała poprzedni dzień w myślach i kierowała go ku Florze. Minęły ze dwie minuty. Bloom i Stella dziwiły się, że to może tak długo trwać. Uczennica otworzyła oczy w momencie, gdy uznała, że przekazała już wszystko. Flora poczuła się osłabiona. W głowie zaczęło jej się kręcić. Usiadła na podłodze.

— Proszę pani, wszystko w porządku? — spytała zaniepokojona uczennica.

— Tak. Ten czar wymaga po prostu dużo siły i silnej koncentracji. Pierwszy raz z niego skorzystałam. Świetnie się spisałaś. Pamiętam, jakbym tam byłam. Można powiedzieć, że mam fragment twojej pamięci. Dziękuję. Możesz zostać w Alfei. My zajmiemy się resztą — zapewniła Flora.

— Cieszę się, że mogłam pomóc. Do widzenia! — Uczennica poszła do swojego pokoju.

— Floro, jesteś pewna, że możesz z nami iść dzisiaj? Może lepiej to odłożyć na jutro? — pytała Bloom.

— Skoro mówisz, że pamiętasz, co widziała tamta dziewczyna, to nie musimy iść dzisiaj — oznajmiła Stella.

— Spokojnie, dziewczyny. Już mi przechodzi. Świeże powietrze dobrze mi zrobi. — Flora wstała z podłogi. Trójka czarodziejek opuściła tereny Alfei. Było już popołudnie.


Flora stanęła na moment w pobliżu lasu. Położyła mapę na ziemi. Wyciągnęła ręce tak, jakby próbowała go objąć. Wypowiedziała w myślach kolejną formułkę. Tym razem chciała przekazać naturze to, czego dowiedziała się od tamtej uczennicy za pośrednictwem myśli. Wokół Flory zaczął unosić się złoty pyłek. Ona sama zaczęła lewitować na niewielkiej wysokości. Po minucie, wylądowała na ziemi. Ponownie usiadła z braku sił. Tym razem czuła się jednak trochę gorzej niż ostatnio. Na mapie leżącej przed nią zaczęła rysować się zieloną barwą ścieżka. Okazało się, że uczennica niewiele się pomyliła w określaniu miejsca, które znalazła. Bloom i Stella zaniepokoiły się o zdrowie czarodziejki natury.

— Rany, Floro. Nie poświęcaj się tak, bo zaczynam się o ciebie martwić — Bloom podeszła do niej i przytuliła ją.

— Najważniejsze, że się udało. Spójrz tylko na mapkę. Mamy wyznaczoną dokładnie trasę. Rośliny i zwierzęta pamiętają gdzie kto był. Ze mną będzie dobrze. Muszę tylko trochę odpocząć.

— Jesteś genialna, Floro. Dziękujemy za pomoc. Najlepiej zostań w Alfei i rzeczywiście odpocznij — zasugerowała Bloom.

— Zgoda. — Czarodziejka natury wróciła do Alfei. Usiadła sobie na jednej z ławek i spędziła popołudnie odpoczywając. W tym samym czasie, Bloom i Stella, przetransformowały się. Uznały, że szybciej będzie polecieć niż pójść piechotą i faktycznie tak było. Za kilka minut, czarodziejki odnalazły właściwą jaskinię i natychmiast zaczęły ją eksplorować. Na ich szczęście, nikogo wewnątrz nie było. Wszystko zgadzało się z opisem uczennicy Bloom.

— Wydaje mi się, że wiemy czyje to mieszkanko, prawda? — spytała Stella.

— Też pomyślałaś o Łowcach Czarodziejek? — odpowiedziała pytaniem Bloom.

— Może nie koniecznie o nich wszystkich. Jak dobrze wiemy, mieli wspólników. To przecież oni ich uwolnili, a właściwie Morgana, którą szantażowali.

— Zack i Han…

— Tak. Zdążyli się wymknąć, ale czemu mieli by mieć złe zamiary? Przecież Sky mi mówił, że jeden z nich go uwolnił z paraliżu. Poza tym, pomagali nam w ostatecznej bitwie.

— Kto wie, czy to nie było celowe zagranie? Może zależało im na tym, abyśmy tak wszyscy myśleli? A może już mają plan i go wprowadzają w życie?

— To też nie wykluczone. Poproszę Morganę, aby się upewniła, czy nikt nie kręci się w pobliżu ich więzienia.

— To nie wszystko, Bloom. Powinnyśmy ich znaleźć. Mogą chcieć działać sami. Zresztą, ja tam jestem ciekawa, dlaczego nam pomogli.

— Pewnie nastąpił jakiś spór w ich grupie. Tylko jak ich chcemy niby znaleźć?

— Cóż, wiemy jak wyglądają i mają na imię. Ja tam bym popytała w mieście, w restauracjach, gospodach, hotelach. To sporo roboty, jakby nie spojrzeć.

— Nie jesteśmy same. Mamy jeszcze specjalistów.

— Mam świetny pomysł! Helia umie doskonale rysować! Mógłby narysować ich autoportret. To by nam bardzo pomogło. Tecna zrobiła by odbitki i można by się wtedy rozdzielić. Poszukiwanie stało by się efektywne.

— Podoba mi się ten plan. To skoro wiemy, co robić, wróćmy do Alfei.





Hej! Świetnie się złożyło. Udało mi się skończyć w ten rozdział w przeciągu tygodnia. Myślę, że całkiem niezły, trochę w innym stylu. ;) Do zobaczenia!

5 komentarzy :

  1. Hej :).

    Jak zwykle, bardzo ciekawy rozdział. Co prawda, trochę nudny był moment z Bloom opowiadającą o swojej przeszłości, ale gdy doszedłeś do wątku z Daphne, to bardzo mi się spodobało. Dobry pomysł. Do tego zdziwiła mnie postawa Layli - ja wiem, że jest wysportowana i tak dalej, ale pierwszy raz widziałam, żeby miała takiego fioła na punkcie dyscypliny xd.
    A na koniec... czyżby "wielki powrót" Zacka i Hana? Ciekawe, czy będą działali sami, czy raczej mają kogoś do współpracy.
    Pozdrowienia c:.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że chyba najmilej mi się pisało przemowę Bloom. ;D

      Usuń
    2. No cóż, przemowa była dobra, ale taka trochę monotonna. Ale to pewnie dlatego, że ja za Bloom nie przepadam xd.

      Usuń
  2. I jeszcze tak dodam, że, moim zdaniem, zakończenie rozdziału byłoby lepsze bez "Ok." na końcu. Samo zdanie "Podoba mi się ten plan. To skoro wiemy, co robić, wróćmy do Alfei." jest lepsze. Dodaje takiej nutki tajemniczości, a to "Ok." troszeczkę ją psuje.
    Ale to tylko moja sugestia :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Poprawiłem to. Dzięki za sugestię. ;)

      Pozdrawiam

      Usuń