piątek, 3 sierpnia 2012

Rozdział 22 - Cicha rakieta


Roxy miała już okazję porozmawiać ze swoim wybawicielem, Ottem. Chłopak okazał się naprawdę miły i jej zdaniem przystojny. Niestety, strażnicy Czerwonej Fontannny, którzy wcześniej wpuścili czarodziejkę zwierząt i księcia Heraklionu zauważyli podstęp i dziewczyna nie mogła za długo porozmawiać z magikiem.


Jednakże,w tym samym czasie, doszło do innego zaskakującego zdarzenia. Na planecie Ellmere przebywała trójka specjalistów — Brandon, Riven, Timmy i większość czarodziejek — Bloom, Stella, Musa, Tecna i Layla. Przybyli, aby zdobyć jeden z magicznych kryształów. Nie wszystko poszło zgodnie z planem. Zarządca małej mieściny nie zamierza im pomóc za głupi wybryk w ich pokoju w ratuszu. Wynika z tego to, że nasi bohaterowie muszą radzić sobie sami.


Wszyscy weszli do świątyni. Schody na dół okazały się całkiem długie co musiało oznaczać, że właściwa część obiektu znajduje się głębiej pod ziemią. Po niedługim okresie czasu każdy znalazł się już na dole. Niezbyt duże pomieszczenie delikatnie oświetlały pochodnie na ścianach. Samo wnętrze przypominało rzeczywiście świątynię. Ściany miały kolor żółto—brązowy. Specjaliści i czarodziejki musieli szukać magicznego kryształu na własną rękę, dlatego nie tracili cennego czasu i zaczęli eksplorować pomieszczenie. Po kilku minutach wszyscy spotkali się przed jakimiś wrotami.

— Co o tym sądzicie? Myślicie, że za tymi drzwiami jest to czego szukamy? — zapytała Bloom towarzyszy.

— To bardzo prawdopodobne. Zbadaliśmy to miejsce wystarczająco dokładnie, aby móc stwierdzić, że to za tymi drzwiami jest ten kryształ. — Timmy był pewny tego, co mówił. Brandon natomiast postanowił, że weźmie się do roboty. Spróbował normalnie otworzyć drzwi.

— Wygląda na to, że tak łatwo się nie dostaniemy do środka — oznajmił po nieudanej próbie

— Ciężko nie zauważyć — palnęła Stella, która ciągle miała mu za złe jego wybryk.

— Hmm... Spójrzcie na te drzwi! Tu jest dziurka na klucz pod tą klamką! — Layla podzieliła się swoim odkryciem.

— Rzeczywiście, Laylo. Dziwne, że tego nie zauważyłam wcześniej. — Rudowłosa przyjrzała się dokładniej wrotom.

— Tylko nie otworzymy sobie przejścia, bo klucza nie mamy. To by było za proste. Tak zwyczajnie wejść do świątyni i zwinąć to czego szukamy. Potem wyjść jak gdyby nigdy nic — mówił Riven.

— Miejmy nadzieję, że właścicielem tego klucza nie jest Levis. Chyba by nam go nie dał, prawda? — spytała Musa.

— Zaraz, ale on chciał nam pomóc. Możliwe, że należy do niego. Wygląda na to, że mamy teraz niemały problem. Ale czy jest inne wyjście niż pójść do niego i przeprosić ładnie na kolanach? Nie, nie ma. — Bloom zaczęła się martwić. Czasu naglił, a łowcy czarodziejek mogli knuć niecny plan. Zwróćmy tutaj uwagę na to, że gdyby nie żart Brandona o poranku, los mógłby się potoczyć zupełnie inaczej, nieprawdaż?

— I pomyśleć, że to wszystko to moja wina. Stello, przepraszam cię. Zachowałem się jak zwykły i nieodpowiedzialny dzieciak. Mój wybryk był żałosny. I zrozumiem jeżeli mi nie wybaczysz. Masz do tego prawo. Ja bym sobie nie przebaczył gdybym był tobą. — Brandon w końcu zrozumiał swój błąd. Miał głęboko w sercu nadzieję, że pomimo błędu który popełnił, Stella uzna jego przeprosiny.

— Hmm... Cóż, jesteśmy tylko ludźmi, ale to nie tłumaczy twojego czynu. Pamiętaj o tym. Brandonie, sądzę że po twoich szczerych przeprosinach mogę ci wybaczyć. Chciałabym, aby taka sytuacja już nigdy się nie powtórzyła, ale to już zależy od ciebie. Tak czy owak, wybaczam tobie, skarbie. — Słowa Stelli stały się dla jej chłopaka zbawieniem. Brandon uszczypnął się, ponieważ obawiał się, że to nie dzieje się naprawdę.

— Stello, dziękuję. Obiecuję, że już nigdy nie zrobię tobie żadnego głupiego kawału — powiedział.

— Przykro mi, że wam przerywam jakże tę piękną rozmowę, ale halo! Trzeba udać się prędko do Levis’a! No chyba, że wolicie tutaj zostać. Rozpalę wam ognisko, chcecie? — Tecna zwróciła uwagę pogodzonej parze. Wszyscy inni natomiast wiedzieli co trzeba zrobić i kierowali się do wyjścia. Jednak nagle stało się coś, czego nikt ze zgromadzonych w świątyni by się nie spodziewał.

— Witajcie, kochani! — W świątyni rozległ się znienacka potężny głos zarządcy mieściny. Tak, tym razem Levis pokazał na co go naprawdę stać. Wydarł się głośniej niż wtedy w ratuszu. Jego głos musiał być słyszalny jeszcze poza świątynią. Nasi bohaterowie prawie zeszli na zawał. No wyobraźcie sobie tylko. Jesteście w jakimś pomieszczeniu i wychodzicie z niego w ciszy i tutaj nagle BOOM! Jakby rakieta wystrzeliła, ale ciszej. Przepraszam, poniosło mnie. Dobra, wracamy na miejsce wydarzeń.

— Rany, jak chciał nas pan wystraszyć na śmierć to wystarczyło wrzucić tu bombę i byłoby po problemie. — Niespodzianka ze strony przybysza nie okazała się dla Riven’a miłym doświadczeniem.

— Riven, przestań. Proszę cię. To jest nasza jedyna szansa — odezwała się do niego Musa szeptem.

— Przepraszam, poniosło mnie, ale to ty masz rację, kotku — odpowiedział dyskretnie.

— Nie miałem na celu wystraszyć was — stwierdził zarządca.

— Ale udało ci się, kochaniutki — powiedział w myślach Riven.

— Przyznam jednak, że wy też mnie wystraszyliście w ratuszu — mówił dalej.

— Ah. I pewnie chciał się odegrać, spryciarz — pomyślał znowu magik. Musa domyśliła się, że Levis działa mu na nerwy

— Chciałbym pana bardzo przeprosić. Bo... To wszystko... To całe zamieszanie... To jest moja wina. Ja wylałem na Stellę kubeł z zimną wodą i potem wszystko się zaczęło — opowiadał Brandon. Jego wyraz twarzy mówił, że przykro mu z zaistniałej sytuacji.

— Dobrze, wybaczam ci. Wiecie, ciężko mi będzie wytłumaczyć całe zajście obywatelom miasta. W każdym razie, znajdę jakąś wymówkę.

— My wszystko wyjaśnimy obywatelom. To wina jednej osoby z naszej drużyny, ale wszyscy poniesiemy konsekwencje — oznajmiła Bloom. Riven spojrzał się na nią i szczęka mu opadła po tym jak usłyszał co powiedziała

— Ok. Myślę, że to uczciwy układ. Słuchajcie, zdaję sobie sprawę z tego, że nie mogę utrudniać wam ratowania magicznego wymiaru. Gdyby łowcy czarodziejek dotarli tutaj i zechcieliby zniszczyć moje miasto... Tylko nie myślcie sobie, że ja się wami wysługuję. Nie, to nie jest tak, że wy ratujcie sobie świat, a ja sobie siedzę na tyłku w ratuszu i piję herbatkę z cytrynką. Wiecie, to będzie tak, że... — Levis przywiesił się na moment, a jego słuchacze podśmiewali się cicho. — Wiadomo. Nie muszę wam tego tłumaczyć, bo wyglądacie mi na mądre osoby. Otworzę wam te wrota i uwolnię kryształ. Tak, uwolnię, bo nawet gdybyście byli w posiadaniu klucza to nie moglibyście go ruszyć z miejsca. Takie życie, no nie? — Winxówny i specjaliści znowu mieli ubaw.

— Jesteśmy panu bardzo wdzięczne — powiedziała Bloom z szerokim uśmiechem.

— I ja również, że chcecie po raz kolejny ocalić świat — odpowiedział.

— My ratujemy świat zawodowo. Czyli jak zawodowcy. Niektórzy mają do tego talent, a inni mają talent do siedzenia na tronie prawie cały dzień i wydawania rozkazów. — Riven miał nadzieję, że uciszy tym tekstem Levisa.

— Dokładnie, chłopcze. Tak, masz rację. I dodam też, że cieszę się z tego, że zaliczam się do tej drugiej grupy z tych przez ciebie wymienionych. — Po tych słowach to magik zamilknął.

— Ok, otwórzmy wreszcie te drzwi. — Levis wziął się do pracy. Blask światła, który się wydostał oślepiał przez moment. Mężczyzna uklęknął na ziemi i przez minutę wypowiadał formułkę zapisaną na kartce. Pewnie nie znał jej na pamięć. Musiał mieć już swoje lata, ale z takim głosem jaki ma nadal mógłby śpiewać na koncercie bez mikrofonu. Wkrótce Levis trzymał kryształ wielkości pudełka do zapałek w dłoni. Przykrył go na chwilę drugą ręką i po kilku sekundach odkrył. Od teraz magiczny przedmiot miał już łańcuszek. Levis podszedł do Brandona i powiesił mu go na szyi.

— Ten kryształ pozostanie z tobą przez całą drogę. W Alfei będziesz mógł go zdjąć, lecz jeśli zrobisz to gdzieś indziej to straci swoje magiczne właściwości, pamiętaj! — ostrzegł Levis.

— Dlaczego akurat ja mam go nosić? To zaszczyt, ale... — zaczął Brandon.

— Nie ja o tym zadecydowałem tylko właśnie ten kryształ, chłopcze. On sam wybiera sobie tymczasowego właściciela. Opiekuj się nim dobrze. Zresztą, skoro wybrał właśnie ciebie to znaczy, że z tobą będzie czuł się najbezpieczniej, nieprawdaż? — uśmiechnął się do niego. — Wracajmy już — dodał po chwili.


Wszyscy opuścili świątynię. Nie kierowali się na statek, lecz do miasta. Należało dotrzymać obietnicy złożonej przez Bloom. Dzień ten musiał stać się dla Brandona dniem nadzwyczajnym. Przez niego misja powstrzymania łowców mogła skończyć się niepowodzeniem. Pewne jest, że Brandon nie spuści oka z magicznego przedmiotu. Nie chciałby zaprzepaścić szansy pokonania zła. I kto wie? Może właśnie kryształ to wyczuł w magiku? Pewnie tak.


Niestety, nasi bohaterowie nie mieli kiedy się przespać w ratuszu. Wyjaśnienia i przeprosiny trwały więcej czasu niż mogliby się spodziewać. Późną nocą przy gwieździstym niebie wszyscy weszli na statek i polecieli do Magix.





Tak, zdaję sobie sprawę, że bardzo krótki ten rozdział, ale nie mam za dużo czasu. No i wydarzeń zaplanowanych na tę część nie było dużo, więc wyszło, co wyszło. ;p Niedługo wyjeżdżam na dłuższy okres czasu. Nowych notek przez ten czas nie będzie pewnie. Mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia, a tak mało czasu... Wierzę, że ta część spodobała się Wam chociaż trochę. ;) Trzymajcie się i dobrze wykorzystajcie ostatni miesiąc wakacji! :D

7 komentarzy :

  1. Cześć Anagi!xD
    Widzę, że znowu piszesz opowiadania ja też. Podobnie jak ty nie mam czasu. Ale wracam do tekstu. Opowiadanie jak dla mnie fajne bo jest krótsze i zawiera ważną treść - osobiście lubię takie małe teksty i nie długie. To poprzednich części mimo, że dłuższe też nic nie mam, ale mam pewną prośbę. W następnym odcinku daj więcej akcji z magią i czarami. Na to długo czekam i mam nadzieję, że doczekam. Jak by co pisz priv.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam :) Nie jestem pewien, czy będzie jak spełnić prośbę w następnej części. Przyznam natomiast, że faktycznie, za mało w moim opowiadanku czarów. Chyba trzeba będzie coś z tym zrobić. Dzięki za komentarz. ;)

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. ŻAL MI CIĘ!!!CHŁOPCZYK A INTERESUJE SIĘ BAJECZKĄ DLA MAŁYCH DZIEWCZYNEK - TYM "SRINX'EM"!! OGARNIJ SIĘ CZŁOWIEKU, UWOLNIJ SIĘ OD TEGO ZA NIM BĘDZIE ZA PÓŹNO!! ILE TY MASZ LAT!!??

      Usuń
    3. Jeśli ci coś przeszkadza w tym, że Anagan lubi winx to po co
      tu wchodzisz ? I sam się ogarnij, każdy ma prawo lubić co chce.

      Usuń
  2. @Anonimowy
    Każdy, bez wyjątku, ma prawo interesować się tym, czym chce. I Winx jest jednym z wielu moich zainteresowań. Ale czy można interesować się bajką? Po prostu lubię i już. ;p

    Chłopczyk to raczej kiepskie określenie dla kogoś kto będzie za kilka lat dorosły.

    Tą kreskówką nie interesują się tylko małe dziewczynki. Ciebie zapewne denerwuje fakt, że chłopak w moim wieku ma bloga poświęconego tej kreskówce? Cóż, jak ja mogę Tobie pomóc? No, nie mogę. Musisz to jakoś znieść. :)

    Uwolnić się od tego? Ty chyba nie wiesz, jak to dziala. A dziala to tak, że nic nie trwa wiecznie. Czyli kiedyś i ja skończę prowadzić bloga. Myślisz, że lepiej, abym teraz pisał takiego bloga, czy za 10 lat? No właśnie. Korzystam z tego, że nie jestem jeszcze za stary. Może coś dam od siebie dla innych fanek przynajmniej.

    Przyznam, że niewiele o Tobie wiem. Jesteś jednym/jedną z antyfanek Winx?

    OdpowiedzUsuń
  3. ZAPROSZENIE NA IMPREZĘ!!!
    Skopiuj LINk i DowiedZ Się WIęcEJ --->
    http://endlesswinx.blogspot.com/2012/08/zaproszenie-na-impreze.html

    OdpowiedzUsuń
  4. @Anonimowy

    Twój ostatni komentarz został usunięty, ponieważ uznałem go za spam. ;p
    Polecam znaleźć sobie jakieś zajęcie na wypełnienie wolnego czasu. Przecież zaraz koniec wakacji, nieprawdaż? :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń