czwartek, 30 czerwca 2011

Rozdział 7 - Weekend (1/2)


Nadszedł nowy dzień. Całą noc padało i szalała burza. Winx spotkały się o dziewiątej rano przed Alfeą. Czekały tam na specjalistów.

— Wcale się dzisiaj nie wyspałam — stwierdziła Roxy.

— Ja też. Burza mnie na okrągło budziła — dołączyła się Stella.

— Dokładnie.

— Ja spałam normalnie. Żadna zła pogoda mi nie straszna — oznajmiła Bloom.

Dziewczyny ujrzały specjalistów zmierzających w ich kierunku.

— Sky, cześć! — przywitała go rudowłosa.

— Hej! Dzisiaj w nocy się dopiero działo — zaczął Sky.

Reszta chłopców przywitała się z pozostałymi czarodziejkami.

— Niech zgadnę... Burza? — spytała Musa.

— Owszem, to też, ale my nie siedzieliśmy wtedy w Czerwonej Fontannie — powiedział Brandon.

— Co takiego robiliście? — spytała Stella.

— Na początku nie spodziewaliśmy się takiej ulewy. Gdy wyruszyliśmy do miasta, panowała tylko delikatna mżawka, ale potem to już była masakra — mówił Brandon.

— Po co poszliście do miasta? — zastanawiała się Tecna.

— Potrzebowaliśmy części do naszych skuterów, więc polecieliśmy jak najszybciej — wytłumaczył Timmy.

— To jak wróciliście w taką pogodę?

— Timmy prowadził. Miał swoją nawigację, więc biegliśmy za nim. Zanim jeszcze wyszliśmy z warsztatu, mieliśmy wątpliwości, czy nie przeczekać tej ulewy, ale zależało nam na czasie. I dobrze, że pobiegliśmy, bo musielibyśmy zostać w warsztacie całą noc — opowiadał Sky.

— Co ty? Właściciel by nam nie pozwolił i wyrzuciłby nas na ulicę. Bylibyśmy jak bezdomni i moglibyśmy przespać się na chodniku, a za poduszki służyłyby nam części do skuterów! — zażartował Timmy.

Wszyscy wybuchli śmiechem.

— Ty to masz poczucie humoru, Timmy — powiedział, śmiejąc się, Sky.

— Mogło się wam coś stać! — stwierdziła Bloom.

— Ej... Nie bez powodu nazywają nas specjalistami! — chwalił się.

Dziewczyny zaczęły się śmiać.

— Co w tym śmiesznego?

— Nic — odpowiedziała, lekko chichocząc, Stella.

— Wystarczy. Teleportacja na Ziemię! — powiedziała rudowłosa.


Wszyscy pojawili się przed domem Bloom. Zapukali grzecznie do drzwi, które otworzyła im Vanessa.

— Cześć wszystkim! Co takiego sprowadza was w moje skromne progi?

— Hej, mamo! Chcemy potrenować przez weekend do koncertu, który zagramy w Magixie w ten piątek.

— To naprawdę bardzo fajnie, ale ja nie mam instrumentów!

— Zamierzamy grać w barze Klausa — wyjaśniła Stella.

— Aha... — zrozumiała Vanessa.

— Hmm… Po co wam te walizki? — spytał z ciekawością Mike.

— Mamy do was prośbę. Chciałybyśmy nocować w waszym domu przez jedną noc — powiedziała Bloom.

— Myślę, że wystarczy łóżek — stwierdził jej ojciec.

Do domu weszli właśnie specjaliści.

— Witam serdecznie! Znalazłoby się miejsce i dla nas? — zapytał grzecznie Sky.

— Również witam. Nie — odparł ojciec rudowłosej.

— Och! Mike, na pewno da się coś wykombinować! — zaprzeczyła mu Vanessa.

— Nie mamy tyle łóżek. Pojedziesz teraz do centrum handlowego i kupisz z pięć?

— Nie wiem co robić.

— W ogóle, musimy spać w łóżkach? — spytał Brandon.

— A jest do tego lepszy wynalazek? — odpowiedział Mike.

— Mogłem zabrać śpiwory. Nie mają państwo jakichś? — odezwał się Helia.

— Tak! Mamy, ale tylko trzy — powiedziała Vanessa.

— Kto śpi na podłodze? — dodał Mike.

— Na pewno nie ja — zaprzeczył Sky.

— Ja też nie — dołączył się Brandon.

— Ja tam mogę spać na podłodze. To tylko jedna noc. Moja godność na tym nie ucierpi — stwierdził Helia.

— Ha! To ja zajmuję twoje miejsce! — wtrącił się Riven do rozmowy.

— Wygląda na to, Timmy, że oboje śpimy na podłodze — powiedział Helia.

— Pocieszające. Może chcesz części od skutera za poduszkę? Ja tak spać nie planuję. Prześpię się w wannie. Co jakiś czas doleję sobie ciepłej wody i będzie miło. — Timmy miał swój plan.

— Dobra, Tylko nie zrób powodzi w naszym domu — poprosił Mike.

— Spokojnie, mam swoje gadżety — odparł pewnie.

— Ja niezbyt ufam waszym zabawkom. Kiedyś dostałem polepszonego pilota do telewizora od Tecny, który wybuchł mi w ręce — przypomniał.

— Gdy ja go używałam, działał jak należy — zapewniła Tecna.

— Ja tam nigdy nie mam całkowitej pewności, że te gadżety z waszego świata będą działać jak należy — upierał się ojciec Bloom.

— Obiecuję, że zadbam, aby nie doszło do żadnej eksplozji ani powodzi — przyrzekł Timmy.

— Pamiętaj, że ci ufam. Wchodźcie! — wpuścił ich do domu Mike.

Wszyscy się rozpakowali. Posiedzieli jeszcze trochę u rodziców Bloom, a następnie opuścili dom i wyruszyli do mieszkania Roxy. Musieli wejść do środka, gdyż Morgana nie przebywała w ogrodzie tak, jak ostatnim razem.

— Witajcie. Pewnie macie jakąś misję, tak?

— Hmm... Potrenować do koncertu w Magixie? — spytała retorycznie Musa.

— I jeszcze zastanawiamy się co z Laylą? Mogłaby do nas wrócić? Wtedy razem byśmy poćwiczyły — włączyła się do rozmowy rudowłosa.

— Myślę, że nie ma z tym problemu. Mogę ją dla was sprowadzić w przeciągu godziny.

— Świetnie! Wie pani co u niej?

— Sibylla opowiadała, że oswoiła się ze świątynią. Mówiła również, że Layla ma codziennie sny z Nabu.

— Super! Wiadomo kiedy Nabu się przebudzi?

— Sądzę, że to nastąpi w kolejnym tygodniu, ale dokładnego dnia nie jesteśmy w stanie określić, choć to tylko kwestia czasu...

— Dobrze, dziękujemy. My idziemy do baru pograć. Pójdzie pani z nami?

— Wychodzę za około godzinę, więc wy idźcie. Dołączę do was później.

— Ok, dowidzenia!

— Roxy, zostaniesz ze mną trochę czasu?

— Jasne, mamo.

Wszyscy, za wyjątkiem czarodziejki zwierząt, opuścili mieszkanie.

— Powiedz mi, Roxy. Co tam u ciebie? — spytała Morgana.

— Wszystko w jak najlepszym porządku. W Alfei jest wspaniale — odpowiedziała uśmiechnięta Roxy.

— Znalazłaś sobie jakieś koleżanki?

— Tak. Nazywają się Vera i Iza.

— To bardzo dobrze. Chciałabym być z tobą cały czas.

— Ja też...

— Kto wie? Może kiedyś odwiedzę Magix? Ta szkoła pewnie jest naprawdę ciekawym miejscem.

— Jest. Zapewniam cię.

— Jak kiedyś znajdę czas, zjawię się tam, ale najpierw cię uprzedzę.

— Dobrze, mamo — powiedziała córka z radością w głosie.

— Zanim wyjdziemy, zaplanowałam posprzątać trochę dom. Pomożesz mi?

— Tak. Bierzmy się do pracy. Razem zrobimy to szybko.

Roxy i Morgana zabrały się do pracy. Tymczasem Winx były już w barze.


Zgromadziło się tam trochę ludzi, którzy zwrócili małą uwagę na czarodziejki. Winx przywitały Klausa i zamówiły u niego napoje.

— Cześć wszystkim! Zaraz przygotuję wasze soki!

— Hej, Klaus! — podszedł do niego Sky.

— Cześć! I jak tam na waszej "nowej drodze życia"? — pytał zaciekawiony.

— Jest w porządku. Zostajemy na weekend w Gardenii. Potrzebujesz pomocy?

— Myślę, że pomoc się przyda.

— Zrobimy to za darmo!

— Co?! — zapytał gniewnie Riven.

— Daj spokój, Riven! Będziemy tu pracować tylko przez weekend — wytłumaczył Sky.

— Po za tym, ziemskie pieniądze nie przydadzą nam się w Magixie — powiedział Timmy cicho do Rivena.

— Ok, rozumiem — odpowiedział Riven.

— W takim razie jesteście pewni, że chcecie tu pracować przez te dwa dni? — spytał Klaus.

— Tak, jesteśmy — potwierdził Sky.

— W takim razie na co czekacie?! Soki same się nie rozdadzą!

Specjaliści wzięli się ostro do roboty.

— Bloom, nie ma z wami Roxy? — zapytał po chwili.

— Została na trochę u Morgany. Powinny zjawić się tu w przeciągu godziny.

— Ok.


Morgana, wraz ze swoją córką, skończyła sprzątać. Jeszcze tylko skontaktowała się z ziemskimi czarodziejkami, a konkretniej z Sibyllą, żeby sprowadziła Laylę na Ziemię. Roxy i jej matka poczekały około pięć minut. Zobaczyły magiczny portal z którego wyszła Sibylla i czarodziejka morfixu.

— Witaj, Morgano! — przywitała ją Sibylla.

— Cześć. Jak z Nabu? — zapytała Morgana.

— Wszystko idzie zgodnie z planem. Niemal pewne jest, że Nabu obudzi się pod koniec następnego tygodnia. Layla ma coraz bardziej szczegółowe sny, co tylko to potwierdza.

— Idealnie. Pewnie nie możesz się już doczekać? — zapytała Morgana czarodziejkę.

— Tak, jeszcze trochę i go zobaczę... Hej, Roxy! — powiedziała.

— Cześć! — odpowiedziała.

— Chodź, Laylo! Twoje przyjaciółki na pewno chcą cię zobaczyć — oznajmiła Morgana. Wszyscy pożegnali się z Sibyllą. Następnie opuścili dom i wyruszyli do baru Klausa.

— Witaj, kochanie, córeczko! — przywitał matkę z córką.

— Cześć, Klaus — odpowiedziała Morgana.

— Tato! Potrzebujesz pomocy? Zostaję tu…

— Na weekend? Tak, chłopcy mi mówili. Wy zawsze trzymacie się w paczce. Cieszę się, że cię widzę.

— I ja również. Lecę przyjmować zamówienia. Zrób sobie chwilkę przerwy.

— Dobrze. Dziękuję, Roxy.

Tymczasem, Layla pobiegła do Winx.

— Layla wróciła! — krzyknęła Stella. Reszta dziewczyn natychmiast się z nią przywitała, po czym czarodziejka dosiadła się do stolika.

— I co z Nabu? — zaczęła rudowłosa.

— Jest coraz lepiej. Jeszcze kilka dni i go zobaczymy — oznajmiła.

— Jak tam w świątyni? — spytała Flora.

— To naprawdę niezwykłe miejsce, a Sibylla to wspaniała osoba — odpowiedziała.

— Zostaniesz z nami już do końca? — zapytała Bloom.

— Zamierzam wrócić w niedzielę, wieczorem — powiedziała.

— Szkoda, że tak krótko — stwierdziła czarodziejka natury.

— Wiem, ale chcę być przy Nabu, gdy się obudzi. Rozumiecie mnie? — spytała.

— Tak, rozumiemy — potwierdziła rudowłosa.

— W piątkowy poranek zawitam do Alfei. Później zagram z wami koncert w mieście, a potem znowu udam się do świątyni, o ile zajdzie taka potrzeba. Fajnie by było, gdyby Nabu wrócił jeszcze zanim będziemy grać ten koncert. Mogłabym wcześniej zostać z wami, a on obejrzałby nas na scenie...

— Poczekamy, zobaczymy — powiedziała Bloom.

Winx zdecydowały się zagrać na scenie. Zebrał się tłum ludzi, którzy słuchali tego, co grały. Świetnie się przy tym bawili. Specjaliści w tym samym czasie zabrali się do sprzątania baru.


Czas leciał bardzo szybko. Robiło się późno. Winx kończyły występ. Klaus miał za godzinę zamknąć bar i wrócić do domu razem z Morganą, która wpadła na pewien pomysł.

— Roxy, może pójdziesz do nas nocować? — zapytała ją Morgana.

— Ok. Z chęcią to zrobię — stwierdziła Roxy, po czym poszła powiedzieć o tym Bloom.

— Rozumiem. Przyjdź jutro o jedenastej do baru — poprosiła.

— Dobra, będę — odpowiedziała i wróciła do rodziców.

— Zwolni się miejsce dla Layli — powiedziała do siebie rudowłosa.

Niedługo potem nadszedł czas, aby wracać do domu. Wszyscy opuścili lokal. Roxy udała się z Klausem i Morganą do ich domu, a specjaliści i czarodziejki do mieszkania Vanessy i Mike'a.


Bloom weszła do domu, a za nią reszta grupy.

— Cześć! — przywitała swoich rodziców.

— Nareszcie przyszliście! Jesteście głodni? — spytała jej matka.

— Myślę, że nie. Każdy najadł się w barze — oznajmiła córka.

— Ok. Wszystkie łóżka i śpiwory są już naszykowane. Mike was zaprowadzi do sypialni. Czarodziejki i specjaliści poszli za ojcem Bloom. Helia poszukał kawałka podłogi dla siebie, a Timmy wyruszył do łazienki. Naszykował specjalne urządzenie pilnujące poziomu wody, którą właśnie nalewał. Następnie rozłożył się wygodnie w wannie.

— Mam nadzieję, że nie będzie kosmicznego rachunku za wodę. Jest tutaj całkiem przyjemnie. Miałem świetny pomysł — powiedział do siebie Timmy. Po niedługim czasie, wszyscy zapadli w przyjemny i głęboki sen.





Długo mi zajęło pisanie tego. Wcześniej miałem w planach obydwa dni w jednej części, ale wtedy, byłoby to zbyt długie. Czekam na Wasze opinie. ;)

2 komentarze :

  1. Super
    te opowiadania naprawde są wciągające

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest super rób to kiedy masz tylko czas

    OdpowiedzUsuń