sobota, 3 września 2011

Rozdział 14 - Dobrze i źle


Winx dowiedziały się właśnie od specjalistów smutnej prawdy o tym co stało się z Roxy. Vera i Iza mówiły, że starały się bronić przed atakiem mężczyzny, ale nie zdołały obronić przyjaciółki przed porywaczem. Przepraszały, bo czuły się winne. Winx wiedziały, że czarodziejki które nie skończyły nawet jednego roku nauki nie mogły stawić czoła takiemu zagrożeniu. O ile te dziewczyny, za wyjątkiem Roxy, dało się nazwać czarodziejkami. W końcu nie miały jeszcze swojej pierwszej transformacji. Statek leciał już od dwóch minut ku Alfei.

— Najbardziej denerwuje mnie, że nie powiedziała nam o tych jej "przeczuciach" — powiedziała Stella.

— Przecież sama słyszałaś. Była nam wdzięczna za to, że wspierałyśmy ją do tej pory — broniła ją Flora.

— Tak, wiem. Nie zmienia to jednak faktu, że zachowała się jak czarodziejka, która skończyła trzeci rok nauki.

— Skończmy już ten temat. Może powiecie nam jak wyglądali porywacze? — spytała Musa.

— Nie udało nam się zobaczyć twarzy w tych ciemnościach zbyt dobrze. Jednak widziałyśmy, że mieli kaptury na głowach i szaty sięgające do kolan. Mieli ubrania w ciemnych kolorach.

— To wiemy chociaż tyle. Jak wrócimy to spróbuję ich znaleźć w bazie danych — oznajmiła Tecna.

— Warto spróbować. Może Faragonda będzie jeszcze coś wiedzieć — liczyła Musa.

— Zanim zaczniemy poszukiwania musimy się porządnie wyspać — stwierdziła Stella.

Specjaliści nie udzielali się zbytnio w tej rozmowie. Sky zauważył smutną Bloom, która w ogóle się nie odezwała. Chciał z nią porozmawiać na osobności, więc chwycił jej dłoń i poszedł razem z nią na bok.

— O co chodzi? — zaczęła rudowłosa.

— Nie martw się, Bloom. Znajdziemy Roxy jeśli będziemy współpracować — próbował ją pocieszyć.

— Wiesz? Myślę, że najbardziej ze wszystkich się tym przejęłam.

— Czemu?

— Jeszcze nie zrozumiałeś? Ja zdecydowałam, że jej zaufamy. Zostawiłam ją z jej nowymi przyjaciółkami. I tylko z nimi. Nie ustaliłam też co zrobimy w sprawie jej ochrony z pozostałymi dziewczynami.

— Myślę, że bierzesz za dużo spraw na siebie. Z jednym się zgodzę. Mogłaś przedyskutować ochronę z resztą Winx, lecz tego nie zrobiłaś. Czasu już nie cofniemy.

— I tak jestem najbardziej winna. Nawet wolę nie udzielać się w tej sprawie. Jeszcze dziewczyny wypomną mi, że nie spytałam ich wcześniej o zdanie.

— Widzę, że objęłaś rolę przywódcy w Winx.

— Od dawna tak jest. Nikt się nie sprzeciwiał. Skoro tak, to czemu nie?

— Pozwól innym też mieć wpływ na twoje decyzje. Tak będzie lepiej.

— Spróbuję to zmienić. Dzięki za rozmowę, Sky.

— Nie na sprawy.

— Jesteśmy już w Alfei! — krzyknął w tym momencie Timmy, który siedział za sterami. Winx i przyjaciółki Roxy pożegnały specjalistów i opuściły ich statek. Wszystkie dziewczyny czuły się wyczerpane i chciały odpocząć. Zdecydowały, że od razu pójdą do łóżek. Po drodze do budynku zauważyły, że czeka na nie Faragonda przed wejściem.

— Dobry wieczór! — powitała je.

— To pani jeszcze nie śpi? — spytała zaskoczona Stella.

— Która jest godzina? — zastanawiała się Flora.

— Już pierwsza w nocy. Chciałam wam bardzo pogratulować waszego występu. Świetnie się spisałyście. Słyszałam wszystkie piosenki — chwaliła je dyrektorka.

— Bardzo dziękujemy — powiedziała Bloom.

— Pewnie musicie być teraz w bardzo dobrym nastroju, jednak nie pokazujecie tego zbytnio.

— Jesteśmy zmęczone, ale powiem pani, że stało się coś złego.

— Co takiego?

— Roxy została porwana. Stało się to wtedy, gdy została tylko w towarzystwie swoich przyjaciółek.

— Mogę opowiedzieć jak to się stało, proszę pani — odezwała się Vera.

— Tak. Muszę poznać szczegóły. Odłóżmy to jednak na jutro. Na dzisiaj wszystkie macie już pewnie dość wrażeń. Powiedzcie mi tylko co z Laylą?

— Ponoć Nabu się już przebudził i ona poszła po niego. Nie wiemy kiedy wróci — odpowiedziała Bloom.

— Zapomniałyśmy powiedzieć o tym chłopakom! — przypomniała sobie Musa.

— Rzeczywiście! Co teraz? — pytała Stella.

— Wyślę niedługo wiadomość do Sky'a — oznajmiła rudowłosa.

— Dobranoc wszystkim! — powiedziała dyrektorka.


W tym samym momencie na Ziemi przed domem Morgany i Klausa stali dwaj mężczyźni.

— To tutaj! Tu mieszka Morgana — mówił Han.

— Doskonale. Załatwmy to szybko — powiedział Zack.

Zadzwonił dzwonkiem do domu. Minęło około pół minuty, a drzwi otworzył Klaus.

— Słucham? — zapytał mężczyzna, który dopiero co wstał z łóżka.

— Witam serdecznie! My do Morgany w bardzo pilnej sprawie — oznajmił miłym głosem Zack.

— Kochanie! Dwójka panów przychodzi do ciebie "w bardzo pilnej sprawie"! — powiedział głośno, a kilka chwil później w progu drzwi stała już Morgana. Jej mąż wrócił do łóżka.

— Co jest tak pilnego by budzić mnie w środku nocy? — spytała kobieta trochę zdenerwowanym tonem.

— Na przykład pani córka, Roxy — odpowiedział Zack. W tym momencie Han utworzył w powietrzu magiczną kulę, która pokazała Roxy śpiącą w dużej klatce.

— Czego wy od niej chcecie?! — spytała głośniej Morgana.

— Uwolnisz łowców a nic jej się nie stanie — oznajmił spokojnie Han.

— Nie zrobię tego! — sprzeciwiła się.

— W takim razie poświęcisz córkę? Posłuchaj. My chcemy tylko odzyskać naszych starych znajomych, a ty swoją jedyną, uroczą córeczkę. Myślę, że to uczciwa wymiana.

— Łowcy są złymi ludźmi, a ja wam też nie ufam skoro z nimi trzymacie — wyjaśniła.

— Mogę ci obiecać, że dotrzymamy słowa. Jesteśmy całkiem uczciwi. Więc zrobisz to teraz?

— Ja... Ja nie mogę — mówiła kobieta.

— Zatem poświęcasz swoją córkę? Tak zrobiłaby dobra matka? To już nie ważne. Skoro Roxy do niczego się nam nie przyda to czas najwyższy by się jej pozbyć — stwierdził Zack.

— Nie! Nie róbcie tego! Dobrze, uwolnię ich! Słyszycie?! — powiedziała załamana Morgana.

— Idealny wybór. Teleportuję nas do miejsca gdzie są uwięzieni. Rzucisz czar uwalniający i pojawisz w pomieszczeniu w którym jest Roxy — wytłumaczył procedurę Han.

— Nie traćmy już więcej czasu. Rób tą teleportację! — rozkazał Zack.

Han wykonał polecenie. Wszyscy zniknęli po chwili. Tymczasem Klausa ominęło to co działo się przed momentem, ponieważ zasnął od razu, gdy położył się do łóżka. Musiał być bardzo zmęczony pracą.


Nabu zdążył już wrócić do życia. Layla była uradowana. Czuła się najszczęśliwszą czarodziejką we wszechświecie. Obydwoje mieli już za sobą radosne powitanie i rozmawiali ze sobą od pewnego czasu.

— Jak się czułeś w tym śnie? — zapytała ciekawa.

— Podobnie jak w zwykłym śnie. Nie wiedziałem która jest godzina i gdzie jestem. Teraz zaś nie wiem ile spałem — odpowiedział Nabu.

— Długo, prawie miesiąc.

— To rzeczywiście sporo czasu. Wiele mnie ominęło?

— Czy ja wiem? Właściwe to wszystko jest po staremu. Dzisiaj, a właściwie wczoraj, grałam razem z Winx koncert w Magix.

— Szkoda, że tego nie widziałem. Pewnie świetnie wam poszło?

— Tak. Wyszło wspaniale. Miałam nadzieję, że wrócisz wcześniej byś mógł go zobaczyć. Trochę szkoda, że tak się nie stało.

— Też mi przykro, ale nie miałem wpływu na czas mojego przebudzenia. Rano wyruszymy do Alfei?

— Możemy tak zrobić. Teraz jest już za późno.


Morgana miała właśnie rzucić czar uwalniający, ale zawahała się.

— Pamiętaj o Roxy, Morgano! — zmotywował ją Zack do dalszego działania.

Kobieta nie miała już wyjścia i zrobiła co jej kazano. Łowcy czarodziejek zostali uwolnieni z lodu, a Han dotrzymał umowy i teleportował ja do jaskini w której trzymano Roxy. Minęło kilka sekund. Rozejrzała się wokół siebie. Zobaczyła celę i swoją córkę, która była w stanie jakiegoś uśpienia. Przynajmniej taką nadzieję miała jej matka. Potrzebowała jeszcze tylko klucza by otworzyć kłódkę. Po momencie zobaczyła go na małym stoliku niedaleko od celi. Otworzyła nim kłódkę. Następnie spróbowała obudzić córkę. Po kilkunastu sekundach przepełnionych strachem i zwątpieniem matki udało jej się to.

— Mamo, co tu robisz? Gdzie jesteśmy? — spytała zagubiona i właśnie wybudzona dziewczyna.

— Właściwie to nie wiem gdzie dokładnie jesteśmy. Przyszłam tu by zabrać cię stąd. Zostałaś porwana, córeczko — odpowiedziała kobieta. Roxy zaczęła przypominać sobie to co działo się kilka godzin temu.

— Skąd wiedziałaś, że właśnie tu mnie trzymają?

— Dwójka mężczyzn przyszła do mnie w nocy. Zaproponowali wymianę. Ty w zamian za łowców czarodziejek.

— I co zrobiłaś? Uwolniłaś ich?

— Nie miałam innego wyjścia. Nie chciałam cię stracić — mówiła, a jej córka zaczęła płakać. Matka przytuliła ją do siebie na trochę i przemówiła.

— Wiesz, może porozmawiamy gdzie indziej? Obawiam się, że porywacze mogą chcieć tu wrócić. Przeniosę nas magią do domu.

— Dobrze, mamo. Tam rzeczywiście będą lepsze warunki na rozmowę.


Morgana przeniosła się czarem razem z Roxy do ich domu. Tam córka wraz z matką rozmawiały jeszcze z pół godziny i uznały, że pójdą już spać. Czarodziejka zwierząt z trudem zasypiała. Wiedziała, że przez swoją głupotę naraziła jej przyjaciółki i Morganę na niebezpieczeństwo. Łowcy czarodziejek grasowali już na wolności, a ona bała się, że znowu zechcą ją porwać. Czuła, że magiczny wymiar nie jest dla niej. W ziemskim mieście nigdy nic takiego się jej nie przytrafiło.


Layla zasnęła bez żadnych kłopotów w objęciach Nabu, który nie miał ochoty na sen. (ciekawe czemu?) W tym samym czasie wszystkie Winx oprócz Bloom, spały normalnie. Utrata Roxy najbardziej zabolała właśnie ją. Obawiała się też, że może już nigdy jej nie zobaczyć.


Minęła cała noc. Noc, która dla wszystkich stała się nadzwyczajna. Utrata Roxy dotknęła każdą osobę wiedzącą o tym. Layla nareszcie odzyskała Nabu. Łowcy czarodziejek znów odzwyskali wolność i snuli mroczny plan. Oprócz tego zauważyli, że Han i Zack są zbyt uczciwi. Pozwolili Morganie wypuścić Roxy. Nie spodobało im się to. Według nich powinni ją uwięzić jak jej córkę. Czarodziejka zwierząt dalej była jednym z ich celów. Teraz trzeba będzie schwytać ją jeszcze raz. Mimo to postanowili, że będą współpracować z Zack’iem i Han’em. Nadeszła szósta rano. Bloom wstała wcześniej niż zwykle, choć nie musiała. Skierowała się do gabinetu Faragondy. Zapukała do drzwi, a gdy usłyszała słowo "proszę", weszła do środka.

— Witaj Bloom! Czemu tak wcześnie wstałaś? — spytała kobieta.

— Nie mogę dzisiaj wcale zasnąć. Bardzo mało spałam, więc nie widzę sensu by leżeć w łóżku — odpowiedziała.

— Widzę, że to co się stało z Roxy bardzo tobą wstrząsnęło. Wymyślimy sposób na uratowanie jej. Razem zawsze dajemy radę. Pamiętaj, że nie jesteś sama.

— Tak, wiem. Domyśla się ani kto mógł to zrobić?

— Jeszcze nic mi na ten temat nie wiadomo. Gdy Vera i Iza wstaną, powiedzą mi jak wyglądali i jakie mieli zdolności. Teraz tylko musimy zaczekać.

— Rozumiem.

Tymczasem Nabu zdążył już po raz siódmy podziękować ziemskim czarodziejkom za pomoc. Potem opuścił świątynię razem z Laylą.


Morgana weszła do pokoju Roxy. Zastała jeszcze smacznie śpiącą córeczkę. Nie miała ochoty jej budzić, jednak wyruszenie do Alfei jak najwcześniej było rzeczą niezwykle ważną. Morgana obawiała się tylko reakcji Winx na uwolnionych łowców.

— Roxy, wstawaj! — obudziła ją.

— Już wstaję. Moment.

— Rozumiem, że wcześnie cię budzę, ale musimy szybko wyruszyć do Alfei. Twoje przyjaciółki na pewno się o ciebie martwią.

— Dobrze, wstaję — powiedziała spokojnie dziewczyna i opuściła łóżko.

— Zrobiłam ci śniadanie i herbatę gdy spałaś. Zaczekam na ciebie w ogrodzie — oznajmiła Morgana gdy wychodziła z pokoju.

— Dziękuję — odpowiedziała Roxy.

Zaczęła się szykować. Zdążył minąć kwadrans a opuściła mieszkanie gotowa do drogi. Jej matka teleportowała się z nią do Magix. Obydwie pojawiły się w lesie i zaczęły iść w kierunku Alfei. Tak samo stało się w przypadku Layli i Nabu, lecz oni prawie dotarli już szkoły.


Dochodziła już ósma. Rudowłosa nudziła się. Dziewczyny właśnie wstawały z łóżek. Później wszystkie skierowały się ku gabinetowi dyrektorki. Ucieszyły się widząc Bloom, ale jeszcze lepiej stało się jak pojawiła się Layla z Nabu po kilkunastu minutach. Ich wejście wywołało falę radości wśród niemal wszystkich zgromadzonych. Atmosfera pogorszyła się gdy rudowłosa wspomniała o zaginięciu Roxy.

— Nie mogę uwierzyć. To się stało w trakcie koncertu, tak? — pytała Layla. Dało się odczuć jej złość w głosie.

— Tak — odparła Stella.

— Co wtedy robili specjaliści? Przecież Roxy nie jest na tyle silna, żeby mogła sama się obronić — mówił Nabu.

— Roxy została ze swoimi koleżankami, czyli z Verą i Izą — powiedziała Bloom.

— To świetnie, że nawiązała znajomości, ale po ile one mają lat by zastąpić jej opiekę przez dorosłych ludzi? — pytał.

— Tyle co Roxy. Być może nie jesteś na bieżąco, ale dziewczyny w jej wieku nie lubią być traktowane jak małolaty, których trzeba pilnować — broniła się rudowłosa.

— Ona mimo wszystko potrzebuje naszego wsparcia i ochrony. Czy tego chce, czy nie — tłumaczyła Layla.

— Kto wpadł na pomysł by ją zostawić? — szukał winnego Nabu.

— Ja. Zaufałam jej, ale nie zostawiłam jej. Nie zapytałam innych o zdanie w tej sprawie. Tego najbardziej żałuję. Dałam się przekonać Roxy, że mogę jej powierzyć swoje zaufanie.

— Tak, powinnaś była to znani ustalić — wtrąciła Stella.

— Teraz widzisz, że podejmując decyzję samodzielnie, zostajesz najbardziej zraniona jej konsekwencjami — powiedziała Musa.

— Stało się. Czasu już nie cofniemy, ale Bloom nie popełni już tego samego błędu. Przynajmniej taką mam nadzieję — mówiła Tecna.

— Nie załamuj się, Bloom. Znajdziemy Roxy. Razem poradzimy sobie ze wszystkim. Jesteście złe na nią? — pytała Flora.

— Mają do tego prawo. Nie dziwię się im. Porwanie Roxy to w sumie tylko moja wina — twierdziła rudowłosa.

Czuła się fatalnie podczas tej rozmowy. Mówiła głosem cichszym niż zwykle. Po chwili zauważyła, że boli ją głowa. Ostatnie wydarzenie negatywnie wpłynęło na jej zdrowie. Chciała zostać sama, dlatego bez słowa opuściła gabinet i pobiegła do swojego pokoju. Położyła się na łóżku i pozwoliła by cały jej smutek uszedł w łzach. W między czasie wyciągnęła komórkę i zadzwoniła do Sky'a.

— To ty, Bloom? — zapytał Sky, który odebrał telefon.

— Tak. Masz trochę wolnego czasu? — spytała.

— Pewnie. Czy ty płaczesz?

— Mam dzisiaj okropny dzień. Cały świat przewrócił mi się właśnie do góry nogami.

— Czemu? Może przyjadę do ciebie?

— Przyjedź. Sama nie mogę sobie teraz poradzić, a dziewczyny są chyba na mnie złe. Podobnie jak Nabu z Laylą. Żałuję, że zjawili się u nas w takich okolicznościach. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas.

— Rozumiem cię. Zaraz zjawię się i ciebie. Trzymaj się.

— Dobrze, czekam.


Morgana i jej córka przekroczyły bramę Alfei w przeciągu pół godziny. Natychmiast obrały za cel gabinet Faragondy. Gdy weszły do niego, każdy ucieszył się na widok Roxy. Widok jej matki jednak trochę zaskoczył zgromadzonych.

— Czy ty przypadkiem nie jesteś porwana, Roxy? — pytała Layla.

— Mamy dzisiaj pierwszy kwietnia? Prima aprilis? Ten żart nie był śmieszny — dodał Nabu.

— Uwolniła mnie moja mama. Jednak by tego dokonać, musiała zrobić coś innego — wyjaśniła dziewczyna.

— Co takiego? — spytała Stella.

— Ostatniej nocy przybyła do mnie dwójka mężczyzn, porywacze Roxy — mówiła Morgana.

— I spuściłaś im niezłe lanie a oni, błagając o litość, powiedzieli ci gdzie jest twoja córka, prawda? — liczył na to Nabu.

— Nie, ale daj mi dokończyć, bo zaraz tobie spuszczę lanie i na tym się skończy. Okazało się, że potrzebowali Roxy tylko do wymiany. W ostateczności musiałam uwolnić łowców czarodziejek by tamci pozwolili mi odzyskać córkę — opowiedziała Morgana.

— To znaczy, że oni są teraz na wolności?! — spytała głośno Layla.

— Katastrofa — powiedziała Stella.

— Ja po prostu nie wierzę! — mówiła Musa.

— Przez nich omal nie zginąłem a teraz, gdy wracam, dowiaduję się, że są na wolności?! — Nabu naprawdę się rozzłościł.

— Chodź, Nabu. Przejdziemy się trochę po lesie i pogadamy — mówiła uspokajająco czarodziejka morfixu.

— Chodźmy.

Obydwoje opuścili pomieszczenie. Roxy czuła straszny wstyd słuchając tej rozmowy. Zdziwiła ją także nieobecność Bloom.

— Sądzę, że jesteśmy teraz w bardzo złej sytuacji. Pokonanie łowców może być obecnie niezwykle trudne, nawet niemożliwe — stwierdziła dyrektorka po chwili przemyślenia.

— Jak to? Już raz to zrobiłyśmy, więc powtórzymy to — odpowiedziała zdziwiona Stella.

— Wiem, o co chodzi. Na Ziemi miałyśmy nad nimi przewagę. Pomagało nam to, że ludzie wierzyli w magię. I posiadałyśmy Believix — wyjaśniła Flora pozostałym.

— Otóż to. Kolejna bitwa najprawdopodobniej rozpocznie się w tym świecie — powiedziała Faragonda niemal pewna tego co stanie się w przyszłości.

— Został nam tylko Enchantix. Z nim nie mamy szans w starciu z łowcami. Pamiętacie co działo się przy naszym pierwszym spotkaniu z nimi w Alfei? — spytała Musa.

— Przegrałyśmy. Tylko co teraz możemy zrobić? — zapytała Tecna.

— Pozostańcie czujne. Zgłaszajcie do mnie każdą podejrzaną sytuację. Ja poszukam sposobów na zwiększenie waszej mocy magicznej w księgach. Wy również możecie to zrobić — oznajmiła dyrektorka po momencie.

— Nie ma czasu do stracenia. Nie wiemy kiedy łowcy uderzą, dlatego śpieszmy się — powiedziała Stella i wyszła z gabinetu. Reszta czarodziejek poszła w jej ślady. W pomieszczeniu została tylko Faragonda, Roxy i Morgana. Dyrektorka chciała porozmawiać sobie z Morganą, zaś Roxy pragnęła dowiedzieć się co jest z Bloom.

— Przepraszam. Czy mogę wiedzieć gdzie jest Bloom? — zapytała Roxy.

— W pewnym momencie opuściła gabinet. Powinnaś zacząć poszukiwania w jej pokoju i porozmawiać z nią. Bardzo ją zmartwiło to, że cię porwano — odpowiedziała dyrektorka.

— W takim razie pójdę do niej — powiedziała, a następnie wyszła z pomieszczenia. Po drodze do pokoju Bloom ujrzała Verę i Izę. Ich radość była niewyobrażalna. Dziewczyny porozmawiały ze sobą trochę czasu i czarodziejka zwierząt kontynuowała drogę w kierunku pokoju.


Sky dotarł do Bloom już kilkanaście minut temu. Zdążył ją pocieszyć i poprawić jej nastrój. Nagle drzwi do jej pokoju otworzyły się. W ich progu stała Roxy we własnej osobie.

— Roxy! Co się z tobą działo? — przywitała ją Bloom, która czuła radość i zdziwienie.

— Witajcie. Zostałam porwana. Uwolniła mnie moja matka — odpowiedziała.

— Jak cię znalazła?

— Nie musiała mnie szukać. Do jej domu przyszło dwóch mężczyzn. Byli to moi porywacze.

— I co dalej? — spytał Sky.

— Zaproponowali wymianę. Ja za łowców.

— Czyli Morgana musiała uwolnić ich byś ty mogła wyjść na wolności? — zapytała Bloom, która obawiała się najgorszego.

— Tak, zrobiła to. Łowcy czarodziejek są na wolności. Bardzo mi przykro z powodu całej tej sytuacji. Powierzyłaś mi zaufanie i widzisz co się ze mną stało. Prawda jest taka, że nie można mnie zostawić samej, bo zaraz pakuję się w jakieś kłopoty. Zrozumiem jak już nie pozwolisz bym przebywała bez opieki poza Alfeą — mówiła Roxy.

Bloom ucieszyła się z jej powrotu. Przytuliła ją i rozmawiała z nią dalej. Bała się tego co mogą szykować łowcy. Wiedziała, że w tym świecie mają tylko Enchantix, nie Believix. Postanowiła, że będzie pilnować by ktoś dorosły był zawsze przy niej. Zwłaszcza w momencie gdy łowcy są na wolności.


Popołudnie okazało się całkiem spokojne. Sky zadzwonił do kolegów i opowiedział o całej sytuacji. Nie chciał wracać teraz do Czerwonej Fontanny. Wolał zostać z Bloom i Roxy. Jednak specjalistom nudziło się po treningu i uznali, że zrobią niezapowiedziane odwiedziny czarodziejkom. W końcu wszyscy zgromadzili się w bibliotece by tam trochę pogadać i poszukać sposobu na zwiększenie mocy magicznej Winx. Jak na bibliotekę to było tam tego dnia całkiem głośno, choć Griselda i Barbatea nie zwracały na to większej uwagi. Po pewnym czasie zjawili się też Nabu i Layla.

— Witaj, Nabu! — odezwał się Sky.

— Cześć! — powiedział krótko Brandon.

— Witaj w naszych skromnych progach — powitał go Helia.

— Cześć wszystkim! Cieszę się, że nareszcie mogę zobaczyć moich przyjaciół — mówił Nabu.

— Jak tam było we śnie? — pytał Sky.

— Nuda. Czarna dziura, w której nie widziałem nic ciekawego — stwierdził.

— A co ze mną? — oburzyła się Layla.

— Oczywiście z wyjątkiem ciebie. Jakbyś się tam nie pojawiała to bym umarł na dobre z samotności i tęsknoty — przyznał.

— Kolejny romantyk — skomentował Riven.

— A co u Ciebie, Riven?

— Nic nowego. Cały czas jestem najsilniejszy z tej paczki. Jak chcesz, możemy to sprawdzić.

— Tak? A jak?

— Nie wyprowadzajcie mnie z równowagi — ostrzegła Stella.

— Dobrze, Stello. Mnie wcale nie interesuje to czy jestem najsilniejszy. Pewnie chce się siłować na rękę — przewidział Nabu.

— Tak, zgadłeś. Ostatnio siłował się ze Sky’em w pizzeri — powiedział Brandon.

— No wiesz co, Sky? Nie spodziewałem się tego po tobie — rozczarował się.

— Sprowokował mnie, więc chciałem mu pokazać, że jestem lepszy. Teraz mi wstyd, bo głupio się zachowałem — przyznał.

— Kto wygrał?

— Stella wygrała — oznajmił Brandon.

— Zgadzam się z tym. Od razu nas pokonała — potwierdził Sky.

— Ach! Przecież to takie oczywiste! — stwierdził Nabu.

— Nie pozwalaj sobie, bystrzaku! — zagroziła Stella.

— Spokojnie, Stello. Złość piękności szkodzi — oznajmił Brandon.

— Dobrze, oszczędzę ich tym razem.

— Chwała ci! — powiedział Riven.

— Czego szukają dziewczyny w tych książkach? — zastanawiał się Nabu.

— Lubią się uczyć — wyjaśnił Brandon.

— Tak naprawdę to szukamy sposobów na zwiększenie naszych mocy. Z obecną siłą nie damy rady łowcom — odpowiedziała Bloom.

— Rozumiem.

— Jesteście głodni? — spytał Timmy.

— Ja jestem! — przyznała Tecna.

— Pewnie każdy jest, prawda? — spytał Sky.

— Tak. Zamawiamy pizzę, czy zjemy coś na stołówce? — rozważała Bloom.

— Ja zamówię trzy duże pizze — zadecydował Timmy.

— Może zawołamy tutaj Faragondę i Morganę? Pewnie też są głodne — pomyślała o nich Stella.

— Dobry pomysł! Pójdę po nie — oznajmiła Flora.


Czarodziejka natury pobiegła do gabinetu dyrektorki. Wróciła z Faragondą i Morganą. Niedługo potem dotarła pizza. Wszyscy zajadali się nią do wieczora.

— Powinniśmy już wracać. Robi się późno — stwierdził Sky.

— Racja, zbieramy się — zgodził się Brandon.

— Kiedy nas jeszcze odwiedzicie? — spytała rudowłosa.

— Myślę, że niedługo. Cześć, Bloom! — pożegnał ją Sky.

Specjaliści opuścili bibliotekę po pożegnaniu się z czarodziejkami. Winx do późna przeszukiwały księgi by znaleźć rozwiązanie ich problemu. Pomimo tego, że włożyły dużo wysiłku w tą pracę to nie udało im się tego dnia znaleźć odpowiedniego sposobu. Uznały, że wrócą do biblioteki jutro rano i wznowią poszukiwania.





Najdłuższa część. Nie wiem czy kolejne też będą takie długie, bo jak się okazuje, będę mieć sporo pracy w tym roku. Rozpoczęcie roku było w porządku. Dzisiejszy dzień również, choć bywały lepsze. Proszę o komentarze.




(c) Carmelena




(c) Jaqueline




(c) Cookie

1 komentarz :

  1. Fajnie, Fajnie ale one wciąż mają Bilivix a nie że w Mgixie nie mają a mją na ziemi to tak nie działa

    OdpowiedzUsuń