sobota, 16 lipca 2011

Rozdział 10 - Zakończenie roku


Północ minęła już jakiś czas temu. Czarodziejki i specjaliści spali sobie w spokoju. Tymczasem anonimowi pilnie pracowali nad podsumowaniem zebranych informacji. Odczuwali już zmęczenie, ale ich praca powoli dobiegała do końca.

— Dobra, zaraz skończymy! — oznajmił pierwszy mężczyzna.

— To świetnie. Powieki zaczynają mi się same przymykać — odpowiedział mu drugi i ziewnął głośno.

— Ok. Wiemy już, że Roxy idzie razem ze swoimi koleżankami i dziewczynami z Winx, a także ze specjalistami na koncert, który odbędzie się w ten piątek. My uprowadzimy Roxy dla okupu, a Morgana będzie musiała uwolnić łowców, aby ocalić córkę. Jednak powinniśmy uważać, ponieważ Roxy ma wielu znajomych. W każdym razie, gdy już ją uprowadzimy, a Morgana uwolni łowców, to wracamy szybko do Magix. Nie będziemy walczyć na Ziemi. Łowcy czarodziejek właśnie tam przegrali, bo ich moc osłabła dzięki ludziom, którzy stanęli po stronie Winx. Gdyby walczyli w Magix, ich szanse na zwycięstwo okazałyby się znacznie większe.

— Tak, masz rację. Łowcy by w tym świecie by wygrali. To jest pewne, według mnie.

— Też tak sądzę. Jednakże musimy jeszcze dowiedzieć się o której godzinie wyjdą koncert i śledzić Roxy. Przecież nie znajdziemy jej w trakcie koncertu pośród wielkiego tłumu ludzi, no nie?

— Owszem. Od rana w piątek możemy poczekać w pobliżu Alfei aż wyjdą.

— Zgoda. Chodźmy już spać.

— Ok.


Nadeszła dziewiąta rano. Wszystkie czarodziejki zdążyły wyszykować się na zakończenie roku. Znaczy, prawie wszystkie...

— Stello, wstawaj! — wydarła się Musa do śpiącej dziewczyny.

— Aaa! — przestraszyła się dziewczyna na tyle mocno, że spadła z łóżka.

— Czego chcesz? I czemu tak wrzasnęłaś? — spytała rozzłoszczona.

— Pośpiesz się! Wszystkie się już wyszykowałyśmy! Zakończenie roku zaczyna się o wpół do dziesiątej — oznajmiła Musa.

— A która jest godzina?

— Tylko bez paniki, minuta po dziewiątej — odpowiedziała Musa.

— Zaspałam! — krzyknęła w niebiosa Stella.

— Czemu tak krzyczysz? — zapytała zdziwiona Bloom, która właśnie weszła do pokoju.

— Bloom! Dlaczego nikt mnie nie obudził? — spytała dziewczyna biegnąc do łazienki.

— Zdążysz pod warunkiem, że się pośpieszysz — stwierdziła Flora swoim pięknym głosem. Stella ustanowiła nowy rekord w najkrótszym czasie spędzonym w łazience, tylko kwadrans. Potem wybrała szybko jeden z najlepszych strojów i wyszła razem z resztą Winx na trzy minuty przed uroczystością. Czarodziejki ujrzały Roxy, gdy wychodziły.

— Hej! Ty też idziesz na zakończenie roku? — zapytała Bloom.

— Tak. Chciałabym zobaczyć, jak to wygląda w tej szkole — odpowiedziała dziewczyna, a następnie poszła razem z nimi do wielkiej sali.


Sala, na której miała odbyć się uroczystość, była olbrzymich rozmiarów. W środku zostały wywieszone piękne i różne dekoracje. Na podłodze stało bardzo dużo krzeseł dla uczennic. Trochę przestrzeni na końcu zostało przeznaczone na scenę, na której miała przemówić Faragonda i inni nauczyciele. Przez okna wpadał blask słońca, który we wspaniały sposób oświetlał wnętrze pomieszczenia. Około godziny dziesiątej zaczęło przybywać coraz więcej uczennic. Cieszyły się z końca roku szkolnego. Winx zajęły już miejsca na końcu sali, a Roxy poszła sobie do Very i Izy, które siedziały w pobliżu sceny. Gdy wszyscy zajęli już miejsca, na środek sceny wyszła dyrektorka.

— Witam serdecznie wszystkie uczennice Alfei! Dzisiaj jest dla was szczególny dzień. Kończycie kolejny rok szkolny. Jesteście jeszcze silniejsze i mądrzejsze. Bardzo miło jest mi powiedzieć, że w tym roku każda uczennica zadała! W prawdzie rzadko kiedy jest inaczej, ale i tak jestem z was ogromnie dumna. Jak co roku z naszej szkoły odchodzą uczennice, które skończyły trzeci rok nauki. Cóż, jesteście już prawdziwymi i silnymi czarodziejkami. Co teraz będziecie robić to już wasz wybór. Wierzę, że znajdziecie sobie zajęcie, które was usatysfakcjonuje i będziecie je robić z pasją. W tym roku w Alfei uczyły nowe nauczycielki, znane jako Winx. Nie było ich przez większość czasu, ponieważ musiały ocalić ziemską czarodziejkę zwierząt, Roxy. Stało się to ich głównym celem, ale przy okazji sprawiły, że ludzie uwierzyli w magię, a także pokonały łowców czarodziejek. Proszę o wielkie brawa dla nich! — Na sali rozległ się głośny dźwięk oklasków uczennic. Gdy trochę ucichł, Faragonda kontynuowała.

— Powoli dobiegamy do końca mojego przemówienia. Griselda chciała wam coś powiedzieć, więc dam jej dojść do głosu. Potem rozdamy wasze dyplomy. Życzę wszystkim wspaniałych i bezpiecznych wakacji! — Dyrektorka wróciła i usiadła na krzesełku, a po drodze słyszała oklaski. Na środek wyszła Griselda. Roxy trochę się przestraszyła.

— Witam was, uczennice! Chciałabym was bardzo pochwalić, ponieważ w tym roku byłyście wyjątkowo grzeczne co mnie bardzo zdziwiło. Tylko raz zdarzyło się, że ktoś się ze mnie śmiał. — W tym momencie Roxy się lekko zarumieniła. — Jednak to nic. Może ja wyglądam jak taki potworek, co rozśmiesza uczennice – dodała, śmiejąca się lekko kobieta, a na sali zapanowała miła atmosfera. Roxy wstała z krzesełka i poszła w kierunku Griseldy. Czuła jak sumienie nalegało, żeby to zrobiła. Vera i Iza podążyły za nią.

— Hmm... Co one robią? — powiedziała do siebie Faragonda. Uczennice były tak samo zdziwione jak dyrektorka. Kobieta odwróciła się w kierunku trzech dziewczyn, ale największą uwagę zwróciła na Roxy, która stała na przodzie. Cisza wypełniła całą salę, a czarodziejka zwierząt trochę się zamyśliła.

— Czemu ja mam takie sumienie? Nie mogę sobie wybaczyć tego, co zrobiłam wtedy na lekcji i teraz wychodzę na środek sali by przeprosić osobę, której mogłam uczynić krzywdę? Nie mogę już wrócić. Jaki to byłby wstyd. Każdy by się ze mnie śmiał i zapamiętał mnie, jako idiotkę, która boi się powiedzieć to jedno słowo — myślała sobie Roxy, stojąc przed Griseldą.

— O chodzi, Roxy? — odezwała Griselda bardzo życzliwym głosem, co nieczęsto się zdarzało.

— Ja przepraszam za to, że śmiałam się z pani na lekcji Bloom — wyznała, a potem z jej oczu popłynęły łzy.

— My również przepraszamy. Głupio się zachowałyśmy — dodała Iza. Kobieta przytuliła dziewczynę, a dla niej nie liczyło się już czy płacze, czy nie. Cieszyła się tylko, że przeprosiła Griseldę. Bloom i Flora również się wzruszyły widząc czyn Roxy. Niby nic się wtedy nie stało, a ona przeprosiła.

— Każdy popełnia błędy. Nie zapominajmy o tym. Wybaczam wam. Słyszysz, Roxy? — zapytała głosem pełnym zrozumienia.

— Tak, dziękuję pani — powiedziała Roxy z ulgą.

— My też dziękujemy. Obiecujemy, że to się więcej nie powtórzy – dodały jej przyjaciółki.

— Jednak nawet jakby się kiedyś to zdarzyło, pamiętajcie, że zawsze można przeprosić i ta osoba poczuje się taka. – Griselda sama trochę się wzruszyła, ponieważ nikt jej tak czule jeszcze nigdy nie przeprosił. — Ważna dla kogoś — dokończyła. W końcu wszyscy zeszli ze sceny. Ten moment na pewno musiał na długo pozostać w ich pamięci. Minęła chwila ciszy. Faragonda poprosiła Winx, aby razem z nią rozdawały dyplomy. Potrwało to około pół godziny. Następnie uczennice poszły do swoich klas po świadectwa. Gdy sala zrobiła się już prawie pusta, wyszły nauczycielki, nauczyciele i Roxy z koleżankami.

— Jestem z ciebie dumna, Roxy — przyznała Bloom.

— Wszystkie jesteśmy. To, co zrobiłaś, było takie piękne — dodała Flora.

— Wykazałaś się odwagą. Wcale nie jest łatwo przeprosić osobę publicznie, na oczach tylu ludzi — powiedziała Musa.

— Dziękuję wam, dziewczyny. Cieszę się, że mogłam ją przeprosić. Moje złe zachowanie, nie dawało mi spokoju od samego początku — wyjaśniła Roxy.


Wszyscy opuścili szkołę, co wcale nie znaczyło, że zostanie zamknięta na czas wakacji. Winx chciały przejść się do miasta razem z Roxy i jej przyjaciółkami by się lepiej poznać. Gdy wychodziły przed szkołę, zobaczyły lecący w ich kierunku statek specjalistów. Po chwili statek wylądował i wyszli z niego specjaliści.

— Cześć wszystkim! — krzyknął Sky.

— Hej, Stello! — odezwał się Brandon.

— Cześć, Brandon! — odpowiedziała czarodziejka.

Reszta dziewczyn przywitała się z pozostałymi chłopakami, a Roxy zapoznała swoje koleżanki z magikami. Niedługo potem wszyscy weszli na statek i polecieli w kierunku miasta.





I koniec. Dzisiaj trochę krócej niż zwykle. Jestem ciekaw jakie będą komentarze, więc nie zawiedźcie mnie. :)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz