wtorek, 12 stycznia 2016

Rozdział 70 - Rozdroże




Zajęcia prowadzone przez Alxira okazały się na tyle wciągające, że nikt nie zauważył nagłego zniknięcia Riven'a, nawet sam prowadzący. Dopiero po skończonej lekcji, brak obecności magika dał się we znaki kilku czarodziejkom. Żadna z nich jednak nie miała pojęcia, dokąd on mógł pójść, co nie jest zbyt dziwne. Jednakże, jak to Riven, który jest dosyć buntowniczy, każdy przypuszczał, że zmył się przy nadażającej się okazji. Wszyscy zeszli wkrótce na dół, zabierając przy tym swoje legowiska. Alxir udał się w pierwszej kolejności do Ellen, ale to, co ujrzał, przerosło jego największy poziom zaskoczenia w życiu.

— Ellen, co ty mu zrobiłaś? — spytał od razu gdy przekroczył próg drzwi i zauważył Riven'a w czymś przypominającym bańkę mydlaną, wiszącą w powietrzu.

Elfka podniosła się z łóżka i przetarła w pośpiechu oczy. Spojrzała na mężczyznę. Z jej oczy biły wyrzuty sumienia. Alxir to dostrzegł.

— Przepraszam — powiedziała.

— Mi to mówisz? — spytał ironicznie.

— Nic nie rozumiesz.

— To proszę, wytłumacz mi.

— On bardzo chciał ze mną być. Powiedział, że będzie ze mną bez względu na to, co ja mam do powiedzenia. Nie dawał mi żadnego wyjścia, a ja chciałam mieć spokój. Ostatnio sobie nie radzę. Dziwnie się czuję...

— Dobrze... — zaczął powoli. — Znaczy, nie, nie jest dobrze. Musimy zrobić tu mały porządek, ale na spokojnie. Ellen, wypuść Riven'a, proszę. — Mężczyzna starał się opanować sytuację.

— Jak sobie życzysz. — Ellen pstryknęła palcami i Riven upadł na podłogę z wysokości około jednego metra. Nic mu się jednak nie stało, ponieważ zdążył szybko zareagować.

— Czy ty jesteś zdrowa psychicznie?! — odezwał się ze złością Riven. Gestykulował przy tym silnie rękoma.

— Riven, wybacz mi. Nie chciałam ograniczać twojej wolności. Przepraszam cię — powiedziała ze smutkiem.

— Ale to właśnie zrobiłaś! Mam dość, muszę się przejść — rzucił i wyszedł, trzaskając przy tym głośno drzwiami.

— Nie chcę mieć do ciebie żadnych wyrzutów za to, jak go potraktowałaś, ale to nie było dobre, bez wględu na powód — powiedział Alxir.

— Tak, to prawda. Nawet teraz nie mogę samej siebie zrozumieć. Zupełnie nie byłam sobą, kiedy to zrobiłam — przyznała.

— To kim niby byłaś? Złą wiedźmą? — spytał sarkastycznie.

— Alxir, przestań mnie obrażać — prosiła obrażona jego odpowiedzią.

— Wcale tego nie zrobiłem. Zadałem ci tylko pytanie retoryczne.

— Wywyższasz się nade mną i nie podoba mi się to. Myślisz, że ty zawsze jesteś idealny?

— Nikt z nas nie jest. Ja nie zaliczam się do wyjątków. I rozumiem, dlaczego się zdenerwowałaś, kiedy nie posłuchałem twojego zdania. Miałaś rację i przyznaję to. Przepraszam, źle zrobiłem — okazał skruchę.

— Je też zbyt nerwowo zareagowałam — przyznała elfka. — Wiesz, co? — spytała po chwili.

— Słucham — odparł zaciekawiony.

— Uważam, że dobrze znam siebie. Myślę, że wiem sporo na swój temat i jestem osobą o dużej samoświadomości. To, co jednak dzieje się ostatnio, wcale nie wydaje się tego potwierdzać. Reaguję zbyt nerwowo na różne zdarzenia. Alxir, może ty mi powiesz, co się ze mną dzieje? — Ellen oczekiwała dobrej rady.

— To dobre pytanie. Odpowiedź na nie pewnie byłaby dosyć skomplikowana, ale postaram się ją uprościć. Widzisz... Każdy z nas przeżywa różne chwile. Jedne wywołują w nas pozytywne emocje, inne negatywne. Uważam, że część ludzi nie dopuszcza do siebie negatywnych uczuć. Chcieliby przeżywać same dobre chwile, więc skrywają te niepożądane.

— Twierdzisz, że to dotyczy i mnie?

— Możliwe, że ukrywasz swoje problemy, zmartwienia, negatywne emocje. One jednak dalej w tobie są i potrzebują ujścia. Gdy zbierze się ich zbyt dużo, zaczynasz czuć się źle i byle drobiazg może sprawić, że nie powstrzymasz ich ujścia — wyjaśnił.

— Alxir... Ujmę to tak. Wypłakałam się na łóżku przez jakąś godzinę. Sądzisz, że to załatwiło sprawę? — Ellen nie miała zbytniej ochoty wdawać się w dyskusję na temat psychologii.

— Myślę, że tak — odpowiedział trochę rozczarowany jej spłycaniem rozmowy. — Jeśli wolisz tak wyrażać swoje emocje, to mi nic do tego. Nie mnie to oceniać. Tylko nie zrób przy tym nikomu krzywdy.

— Postaram się — obiecała. — W ogóle, co teraz planujesz?

— To ty mi pozwalasz planować? Zupełna nowość — powiedział z udawanym zaskoczeniem w głosie.

— Pytam całkiem poważnie. Nie mam ochoty kierować tą misją. Tak naprawdę, sama nigdy bym się nie zgłosiła do takiego zadania. To było dla mnie naprawdę wyczerpujące radzić sobie z tym wszystkim, co do tej pory przeszłam. Teraz pragnę tylko wrócić do domu — wyznała.

— Myślę, że nie będzie z tym problemu — odparł pewnym tonem.

— Czyżby koniec misji? Dlaczego? — pytała zdziwiona.

— Ellen, oni w większości są już gotowi. — Alxir wiedział, że nie sensu przedłużać tej misji i nie rozumiał, dlaczego dla Ellen też nie jest to oczywiste.

— W większości... — zastanowiła się. — Co z Riven'em?

— Nie można go chyba nazwać wzorowym uczniem, prawda?

— Tak, jest dosyć oporny — kiwnęła głową na znak zgody.

— On nie bierze tej misji zbyt poważnie. Nie możemy go zmuszać, żeby się przygotowywał razem z pozostałymi. Wkrótce dowiemy się, kto jest naprawdę gotowy — oznajmił.

— Kiedy wracamy?

— Zróbmy to jeszcze dziś. Skierujemy się w stronę Alfei, zostaniemy tam około godziny, a potem pójdziemy dalej.

— Zgadzam się. Już nadszedł czas.




Wieści o ograniczeniu wolności Riven'a szybko rozeszły się wśród czarodziejek i magików. Specjalista, którego dotyczyło całe zajście, dzielił się nim bardzo pretensjonalnie. Ellen przeprosiła go jeszcze raz, tym razem publicznie, ponieważ rzeczywiście żałowa tego czynu. Niedługo potem, wszyscy spakowali się i opuścili zamek. Wyruszyli do Alfei, a pogoda im sprzyjała. Temperatura okazała się w sam raz i świeciło do tego słońce.

Każdy poczuł ogromną ulgę. Zamek już im wszystkim bokiem wychodził. Misja, pod względem organizacji, okazała się, co prawda, klapą. Większość czasu należało przecież spędzać w swoich komnatach. Niby było to zaplanowane, lecz niektórzy mieli wrażenie, że to tylko z powodu braku pomysłów organizatorów atrakcji.

Nieprzyjemne zdarzenie, które jednak miało miejsce, to zerwanie Musy z Riven'em oraz przedwczesne zakończenie misji czarodziejki muzyki. Również Riven, ostatniego dnia, nie został zbyt przyjaźnie potraktowany przez Ellen. Natomiast, w trakcie drogi powrotnej, Riven nie czuł już do niej urazy. Dalej okazywał jej zainteresowanie. Rozmawiał z nią przez większość czasu i nawet niósł jej bagaż. Elfka nie żałowała mu swojego uśmiechu. Gdyby ktoś widział tę sytuację z boku, to mógłby odnieść wrażenie, że są oni parą dobrych przyjaciół. Nawet taka Stella, która jak dotąd źle życzyła Riven'owi, spojrzała na niego bardziej przychylnym okiem. Zaczęło do niej dochodzić, że Musa mogła więcej tracić, na związku z nim, niż otrzymywać. Layla tymczasem zastanawiała się, jak dalej potoczy się relacja tej pary. Czy będzie między nimi coś więcej niż tylko przyjaźń?

Flora szła u boku Helii. Przez dłuższy czas oddawała się przyjemności chwili obecnej, czyli bogactwu natury, świeżemu powietrzu i pięknym krajobrazom górsko-leśnym. W pewnej chwili spojrzała na Riven'a. Przypomniała sobie jego porównanie jej do kwiatu, który przestaje żyć bez swojego opiekuna. Nie dopuszczała wcześniej do swojej głowy myśli, że Helia mógłby kiedyś zniknąć z jej życia, aczkolwiek zaczęła właśnie zastanawiać się, jak mogłoby ono wyglądać bez niego. Miłość do ukochanego jest w jej życiu ogromnie ważna. Wiele się z nią też wiąże. Flora i Helia snują już przecież plany na wspólną przyszłość. Widzą w niej siebie, razem. Ma być jeszcze lepiej niż dotychczas. Czy wszystko im się ułoży?

Powrót do Alfei zajął około godziny. Budynek sprawiał wrażenie ładniejszego i większego niż dotychczas. Magicy, czarodziejki oraz Ellen i Alxir zwracali na siebie uwagę uczennic na placu szkoły. Mieli wrażenie, że są dla nich jakimiś bohaterami, jednak misja, z której właśnie wrócili, wcale nie wymagała narażania swojego życia w imię ratowania świata, czy tym podobnych. Można jeszcze stwierdzić, że były to spojrzenia wyrażające szacunek.

Wszyscy weszli do wnętrza Alfei. Najpierw zawitali na trochę do gabinetu Faragondy, żeby zdać krótki raport. Następnie, udali się wprost do stołówki. Kręciło się tam jeszcze trochę innych uczennic. W miejscu tym panowała, znana czarodziejkom od lat, przyjemna atmosfera. Te dźwięki sztućców, dzwoniących cicho przy kontakcie z talerzami oraz blask słońca wpadający przez wielkie okna, a także rozmowy o mało znaczących sprawach uczennic (przynajmniej z punktu widzenia naszych bohaterów) - to wszystko budowało klimat stołówki w Alfei. Wszyscy zjedli sobie razem ciepły posiłek i przy okazji zdążyli odpocząć. Każdy czuł się swobodnie i udzielał się w rozmowach przy jedzeniu.

Wkrótce, bohaterowie opuścili Alfeę. Ellen i Alxir poprowadzili całą grupę do miejsca, które znali tylko oni, a przynajmniej tak mogło się wydawać reszcie z początku. Spacer okazał się dosyć krótki, a miejsce docelowe, znajome. Wszyscy stali właśnie przed drzewem życia. Bloom zaczęła coś sobie uświadamiać, lecz okazało się, że nie tylko ona. Po krótkiej chwili, również innym coś zaświtało. Wszystko zaczynało do siebie pasować, niczym elementy układanki. To drzewo miało przecież zdolność teleportacji, a przynajmniej bardzo szybkiego przenoszenia, do losowego miejsca. Winx już to testowały. Co lepsze, działało to, choć nie do końca w taki sposób, jaki oczekiwano. Flora znalazła się nie tam, gdzie trzeba. Na szczęście, nie zagrażało jej żadne niebezpieczeństwo. Czy to drzewo może być drogą do świata, o którym mówiła Ellen? Tego dowiemy się po krótkiej przerwie.




Wszyscy stali przed wspomnianym drzewem życia, przy zachodzie słońca. Lekki wiatr poruszał włosami czarodziejek oraz liśćmi drzew i trawy. Alxir zapytał Ellen, czy chciałaby wytłumaczyć, co powinni zrobić właśnie czarodziejki i magicy, jednakże ta nie miała na to ochoty, więc to mężczyzna zaczął mówić.

— Witajcie, przyjaciele! — powiedział głośno.

— Może nie przesadzaj? — zasugerowała Ellen. Chodziło jej o powitanie wszystkich, które wcale nie było konieczne w tej chwili.

— W każdym razie, zebraliśmy się tutaj, ponieważ wasze przygotowania dobiegły końca. Jeszcze dziś, poznacie świat, którego nie mieliście okazji nigdy wcześniej widzieć. Świat, który jest światem podziemnym, niedostępnym dla zwykłych mieszkańców Magix. Większość z was, dostanie się do niego już za chwilę — mówił.

— Dlaczego "większość z nas"? — zapytał Brandon.

— Nie nam przyjdzie decydować o tym, kto dostanie wstęp do tego świata — odezwała się Ellen.

— To prawda — potwierdził Alxir. — Drzewo życia przepuści tylko osoby, które są duchowo na to gotowe.

Cisza zapanowała na krótką chwilę. Niektórych bohaterów objęły wątpliwości. Zaczęli się zastanawiać, czy ich wkład w przygotowania rzeczywiście był wystarczający. Nawet Flora nie miała całkowitej pewności, pomimo faktu, że raczej oczywistym jest, że jej się uda. Jej myśli wynikały bardziej z braku pewności siebie niż realnych faktów. W zupełnie innej sytuacji znalazł się Riven. Jego sprzeciwy albo ucieczki z treningów z pewnością nie świadczą o jego pełnym przygotowaniu.

— Riven, co się dzieje? — spytała czarodziejka natury. Zauważyła, że mężczyzna zaniepokoił się lekko.

— Nie dostanę się — odparł szybko.

— Będzie co ma być, ale jeśli ci się nie uda, to nie będziesz mógł za to obwiniać Ellen — odpowiedziała. Riven tylko posłał jej nieprzyjemne spojrzenie i milczał.

Alxir klasnął kilka razy dłońmi, żeby skupić na sobie uwagę zgromadzonych.

— Jeśli okaże się, że ktoś nie jest gotowy, drzewo życia przeniesie go w inne miejsce niż do Eternum. W trakcie podróży, powtarzajcie w myślach "Eternum". Jest to nazwa tego świata. Skupcie się tylko na niej w trakcie podróży. Jesteście gotowi? — spytał całą grupę.

Mimo różnych wątpliwości, u co po niektórych, każdy przytaknął. Bohaterowie podchodzili do drzewa powoli i pojedynczo, a potem znikali w oka mgnieniu. Ellen i Alxir mieli wejść na końcu.

— Wkrótce spotkamy się po drugiej stronie! — obiecał Alxir.

Riven oczywiście nie mógł w to uwierzyć. Nic nie wskazywało, jego zdaniem, na to, że mu się uda. Uświadomił sobie, że to może być ostatnia chwila, w której widzi Ellen.

— Riven, twoja kolej — powiedział do niego Alxir.

— Proszę, wejdź pierwszy — nalegał magik.

— Chyba wiem, w czym rzecz. W porządku. Trzymaj się, Riven! — pożegnał go i udał się pewnym krokiem ku drzewu. Magik patrzył jeszcze za nim, aż ten zniknął.

— Ja również rozumiem, co cię trapi — zaczęła mówić Ellen.

— Olałem te całe przygotowania — powiedział i machnął ręką. — Byłem buntowniczy i arogancki. Nie jeden raz skrzywdziłem cię moimi słowami. Zasłużyłem na to, żeby już więcej cię nie zobaczyć — przyznał.

— Doceniam to, że zauważasz własne błędy i bierzesz za nie odpowiedzialność. Nie jesteś złym człowiekiem, wiesz? — uśmiechnęła się. Riven wpatrywał się w jej piękną, niemal nieskazitelną twarz, oświetlaną blaskiem zachodzącego słońca. Bił od niej taki spokój.

— Ludzie mają o mnie różne zdanie. Przeważnie jestem gorzej postrzegany przez to, jak widzą mnie z zewnątrz. Nie robię nikomu krzywdy celowo. Jestem szczery, mówię otwarcie o tym, co mi się nie podoba. Rozumiesz mnie, prawda?

— Tak, ale czasem mógłbyś pomyśleć, czy twoje słowa nie zranią drugiej osoby. Postaraj się czasem ugryźć się w język, zanim coś powiesz lub chociaż przekaż to innym tonem, dobrze?

— Właśnie nad tym powinienem popracować, masz rację.

— Skoro to już wszystko, to... — zaczęła się żegnać z nim.

— Spotkamy się jeszcze? — spytał szybko, przerywając jej.

— Jeśli będę mieć potrzebę, wrócę. Na razie chciałabym wypocząć u siebie w domu, po ostatnich przygodach.

— Nie zamierzam cię zatrzymywać. Odpoczywaj sobie.

— I ty również. Trzymaj się, Riven.

Riven uścisnął Ellen na kilka chwil, na pożegnanie. Następnie obydwoje podeszli do drzewa życia. Spojrzeli na siebie jeszcze ostatni raz i zniknęli razem. To wcale nie było bolesne rozstanie, gdyż tylko w niewielkim stopniu przypominało te Flory i Helii. Między tą parą wytworzyła się przyjacielska i do niczego niezobowiązująca więź. Jednakże, przyszłość nie jest nikomu do końca znana. Od tej pory, ani Riven, ani Ellen, w skutek minionych wydarzeń, nie wiedzieli już, co myśleć na temat przeznaczenia.


3 komentarze :

  1. Świetne jak zawsze. Wielki podziw Anagan

    OdpowiedzUsuń
  2. Te, Anagan. Tak czytam twoje rozdziały i w każdym jest coś związane z psychologią, może i z tym coś powiążesz? xd

    OdpowiedzUsuń
  3. 1 i 2 opowiadanie były fajne czego nie powiem o kilku ostatnich do tego momentu.

    OdpowiedzUsuń