sobota, 16 stycznia 2016

O opowiadaniach i ich twórcy słów kilka...



Ostatnimi czasy, publikuję tutaj same opowiadania. Tak się złożyło, że akurat nie miałem pomysłu (ani szczególnej ochoty) na posty tematyczne, więc kontynuowałem historię o naszych czarodziejkach. W ten sposób sprawiłem, że dominują u mnie opowiadania. Czy to źle? Ani trochę. Powtórzę się, ponieważ kiedyś już o tym pisałem, że pierwotnie ten blog miał służyć do umieszczania na nim moich opowiadań o Winx. Poza tym, jest już naprawdę sporo rozdziałów, całe 70.


Jeszcze wspomnę, że od lipca 2012 roku, zebrałem 100 tysięcy odwiedzin i zostało opublikowanych prawie 700 komentarzy (ale to dotyczy tylko serwisu blogspot, oczywiście). Nie pamiętam już, jakie statystyki miał blog na Onecie.


Dziękuję Wam, czytelnikom, za takie zainteresowanie moim blogiem. Domyślam się też, że sporo osób regularnie go czyta. Mam nadzieję, że moje prace z czasem są coraz lepsze i lepiej się je czyta.


Dzisiaj zajmę się tematem opowiadań. Pomyśłem, że przez te kilka lat zebrało mi się trochę przemyśleń na temat pisania, opowiadania historii. Nie jeden raz dostałem też pytanie, skąd biorę pomysły na rozdziały i różne podobne pytania, odnośnie tego, co robię. W tym poście dowiecie się trochę więcej na temat tej części, twórczej, mojego życia. Wcale nie uważam się za jakiegoś eksperta w tej dziedzinie. Myślę, że jest mnóstwo ludzi, którzy lepiej sobie radzą na tym polu. Chciałbym jednak napisać sobie posta na ten temat.


Zacznijmy od tego, że pisanie opowiadań, a także tworzenie tego bloga, nie są rzeczami, którymi chwalę się wśród ludzi widywanych przeze mnie na co dzień. Ten blog, podobnie jak mój sentyment do Winx'a, zaliczają się do moich największych tajemnic. Jeśli ktoś, kto mnie zna z widzenia, czyta te słowa (w chwili obecnej zakładam, że tak nie jest), to znaczy, że obdarzyłem go dużym zaufaniem (albo wszedł w posiadanie informacji o tym blogu poza moją wiedzą). To znaczy, że naprawdę zaufałem takiej osobie. Naprawdę sporo trzeba się u mnie starać, żeby zasłużyć sobie na coś takiego z mojej strony. Brzmi to może jak nie wiadomo co, jednak ja naprawdę dobrze chowam tę tajemnicę. Nie twierdzę, że ludzie powinni się u mnie starać, żebym odbarzył ich zaufaniem. Chodzi tylko o to, z kim byłbym skłonny podzielić się tą częścią życia. To wszystko.


Przejdźmy jednak dalej. Skoro chciałem utrzymać prowadzenie bloga w tajemnicy, to musiałem go tworzyć w chwili, gdy nikt nie zobaczy, co się dzieje na monitorze komputera. Z tego powodu, długo się wstrzymywałem z założeniem bloga. Myślałem, że to będzie bardzo trudne tak sobie radzić z prowadzeniem strony. Jak mam prowadzić jakąś stronę o Winx i robić to tak, żeby nikt o tym nie wiedział? Niemożliwe! Jednakże, udało mi się to zrobić. Początków mojego bloga nie opisuję tutaj, ponieważ był już post w tym temacie.


Oczywiście, zacząłem od opowiadań. Pierwsza seria była dla mnie takim zupełnym wstępem do pisania. Nie wiedziałem tak naprawdę, o czym ma być i co ma się, mniej więcej, dziać w niej. Pisałem, co ciekawsze przyszło mi na myśl, rozdział za rozdziałem. Zdarzały mi się nie tak rzadko pomysły na kilka rozdziałów w przód, lecz ogółem, opowiadanie nie było zbyt dobrze zorganizowane. W pierwszej serii jest dużo różnych pomysłów, choć może niezbyt poukładanych. Możliwe, że także sam styl, jakim wtedy pisałem, mógł zrazić niektórych czytelników. Jeśli ktoś po pierwszych rozdziałach stwierdził, że to opowiadanie jest do niczego, to polecam spróbować zacząć od drugiej serii. Piszę o tym, ponieważ pierwszy rozdział zyskał najwięcej wyświetleń ze wszystkich. Może to świadczyć o tym, że wstęp nie przypadł do gustu. Nie chcę kasować tej serii z bloga, ponieważ mam do niej dużo sentymentu i to jest także część tego opowiadania ogółem.


Druga seria, jak kiedyś już wspomniałem, jest inna. W niej chciałem naprawdę zadbać o styl pisania (zrobić porządnie) i myślę, że nawet mi się to udało. Miałem dużo weny, jeśli chodzi o pisanie rozdziałów z Florą, Helią i Tellanem. Sprawiało mi to wielką przyjemność. Inny bohaterowie zeszli na bok, ale nie tak zupełnie przecież. W trakcie pisania tej serii, zacząłem także zauważać, jak bardzo liczy się budowanie emocji. Tak, nawet to pogrubiłem właśnie - chyba najważniejsza lekcja.


Trzecia seria jest tworzona obecnie. W założeniach, miałem ograniczyć problem, który trochę trapił poprzedniczkę, czyli bardzo dużo Flory i Helii na pierwszym planie. Teraz jest ich dużo mniej. Chciałem zadbać o to, żeby każdy bohater miał trochę czasu dla siebie. To dlatego niektóre (zwłaszcza pierwsze) rozdziały nie tworzą jakiegoś jednego wątku, tylko są raczej niezależne od siebie. Plan ten rozmywa się trochę obecnie, choć może jeszcze do niego wrócę. Obecnie mam różne pomysły naprzód, które mnie... przejmują. Tak, to chyba dobre słowo. Przejmują, ponieważ wydają mi się na tyle dobre, że czasem bardzo lubię do nich wracać, jak do jakiejś piosenki, która wpadła mi w ucho.


I to jest, myślę, jedna z najlepszych cech tego zajęcia. Pojawia się w głowie świetny pomysł, coś naprawdę interesującego i przejmującego. Jeśli coś Cię przejmuje (w kontekście twórczości), to naprawdę dobry znak. Z początku nie ma się planu, jak wpleść tę nowość w to, co ma się obecnie napisane. Dopiero z czasem pojawiają się drogi, które łączą wszystkie te odłamki (np. sceny, dialogi, wymyślone miejsca, emocje, opisy) w niemal jedną całość. Wynika z tego, że czasem można naprawdę długo zwlekać z zapisaniem wszystkiego. Umysł wciąż pracuje nad historią, nawet, gdy się o niej nie myśli świadomie. Dzieje się to w dużej mierze w nieświadomej części umysłu. Te nagłe przebłyski, olśnienia (podobnie zresztą, jak inne nasze myśli w ciągu dnia) - wynikają z tego, że ta nieświadoma (i dominująca) część umysłu skupia naszą świadomą część na czymś, co uznała za ważne. Nasze olśnienia są owocem pracy nas samych, choć zwykle możemy nie zdawać sobie z tego sprawy.


Wenę trudno zdefiniować. Mógłbym tutaj napisać, że poziom weny zależy od ilości pomysłów wypracowanych przez nieświadomość i przekazanych do świadomości, jednakże, to nie jest wszystko. Uważam, że na poziom weny wpływają także inne czynniki. Weźmy pod uwagę, że każdy z nas ma różne życie, zajmowane przez różne myśli. Żyjemy w innych środowiskach oraz mamy inną osobowość i doświadczenia. Poza samymi pomysłami, potrzebujemy także zadbać o nasze nastawienie do pisania. Po co chcemy pisać? Co chcemy dać innym? Jeżeli o mnie chodzi, to jest to taki sposób, żeby dawać ujście swojej twórczości. Myślę, że szkoda, by takie pomysły, nad którymi pracuję (mniej świadomie), przepadały. Oprócz tego, lubię dodawać kolejne, ładne rozdziały. Lubię tworzyć kompletne serie. Podoba mi się zresztą już sam schludny wygląd tekstu na stronie, który nie kłuje mojego poczucia estetyki. I miło mi, gdy komuś sprawia przyjemność czytanie tego, co tworzę. Czuję się także bardziej doceniony dzięki komentarzom, które dostaję. Nie jestem od nich uzależniony, ale poprawia mi się samopoczucie, gdy piszecie mi miłe słowa. Myślę, że nie tylko ja to znam. Poza nastawieniem, przydałoby się zorganizować także czas na pisanie. I tutaj raczej nie mogę świecić żadnym przykładem, ponieważ mam z tym spory problem. Pamiętam, że przez około tydzień, pisałem regularnie to opowiadanie (tak się złożyło) - codziennie po trochu. I to dawało ciekawe rezultaty, bo szło mi gładko, na spokojnie. Duże odstępy między pisaniem są zarówno utrapieniem dla twórcy, jak i odbiorcy. Z czasem przestajemy pamiętać detale czegoś i mamy bardziej zarys ogółu. Przez to trudniej skojarzyć fakty, które miały miejsce w opowiadaniu. Twórca i czytelnik muszą zerkać wstecz, a to wymaga czasu i nie zawsze chciałoby się ten czas tak spędzać - a jak się tego nie zrobi, to oczywiście są luki. I to właśnie stąd mogą brać się błędy w kolejnych rozdziałach, choćby z tego powodu, że pisarz zapomniał, że wcześniej miało miejsce jakieś zdarzenie. Ogółem, zmierzam do tego, że warto trzymać jakąś, mniejszą lub większą, regularność w pisaniu i publikowaniu opowiadań.


Wspomniałem jeszcze o osobowości. Myślę, że to także ma znaczenie. W tym przypadku (pisanie, tworzenie), osoby postrzegane bardziej jako skryte, mają według mnie zwyczajnie prościej. Wspomnijmy tutaj może, że większą część mojej osobowości stanowi introwertyzm i jestem tego świadomy. Oznacza to tyle, że mam lepszy kontakt z samym sobą niż z innymi ludźmi. Jestem bardziej skoncentrowany na swoich myślach i odczuciach niż świecie zewnętrznym. Z tego względu, prościej mi też o tym pisać. W samotności, czuję się także naprawdę sobą. Jestem wtedy dużo bardziej wyluzowany niż w szkole czy innych miejscach publicznych. Czasem nachodzą mnie takie myśli, że 99.9% ludzi nie pozna mnie takim, jakim jestem naprawdę, ponieważ tam, gdzie ci ludzie są, nie czuję pełnej swobody. Będę tam sprawiał wrażenie takiego cichego, wycofanego typa. Nie przeszkadza mi to zbytnio, ponieważ taki jestem i coraz bardziej to akceptuję. Chciałbym jednak, aby ludzie mieli zwyczajnie większą świadomość na temat tego, czym introwertyzm jest.


I nie twierdzę, że mógłbym żyć bez ludzi. Ja zwyczajnie nie potrzebuję ich w takiej ilości, a szczególnie bezpośrednich kontaktów. Za to w samotności, mogę fajnie się wyrażać. Miewam różne pomysły i część z nich wcielam w życie. Niektóre z nich dotyczą właśnie tego opowiadania. Mogę siedzieć mnóstwo czasu w domu i zajmować się rzeczami, które mnie kręcą, zamiast spotykać się ze znajomymi. Ci moi znajomi też zresztą nie są nastawieni na spotkania, więc nie wywierają na mnie żadnej presji, co mi się podoba. Przechodząc jednak do sedna, to introwertyzm oczywiście pomaga mi w pisaniu. Mam dużo przemyśleń na różne tematy, ponieważ ogółem sporo myślę, więc to mi pomaga. Jak to introwertycy, jestem także bardziej wyczulony na różne bodźce, czyli obrazy, dźwięki itp. Nazywa się to także wrażliwością. W porównaniu do ekstrawertyków, introwertycy są nadwrażliwi, ale na upartego, można pokusić się o stwierdzenie, że to ekstrawertycy są zbyt mało wrażliwi. Najlepiej jednak się nie porównywać do nikogo i pójść w stwierdzenie, że jesteśmy różni od siebie i to jest w porządku. Wracając do tematu, to jeśli zobaczę na przykład coś, co mi się bardziej (lub wyjątkowo mało) spodoba, to utyka to w mojej pamięci i wywołuje jeszcze na długo potem wiele przemyśleń - mogę łatwo inspirować się otaczającym mnie światem, a także wydarzeniami, które mają w nim miejsce. To potem daje materiał do pisania. Niekoniecznie dokładnie o tym samym, ale można to wykorzystać jako jakiś model (schemat), który pojawi się w opowiadaniu.


Nie powiedziałbym, że tylko introwertycy mogą pisać opowiadania, ale sądzę, że mają cechy, które im to zwyczajnie ułatwiają. Przede wszystkim, wolą się wyrażać w tym, co robią, a nie w tym, co mówią. To jest ważna ich cecha. Raczej nie chwalą się swoimi osiągnięciami. Więcej przyjemności sprawia im po prostu robienie czegoś, niż mówienie o tym. Mogą przez to sprawiać wrażenie osób, które mniej robią w porównaniu do bardziej ekstrawertycznych osobowości.


Rozpisałem się tutaj trochę na temat mojej osobowości, ale uważam, że na potrzeby tego posta, było to przydatne.


Zastanawiam się jeszcze, o czym mógłbym napisać...


Wspomnę o problemach w pisaniu. Są to rzeczy raczej oczywiste, ale dobrze by było, żeby dla kontrastu dodać coś takiego. Przede wszystkim, wena o której pisałem. Mi także zdarzyło się wiele razy, że miałem otwarty edytor tekstu, ale nie miałem pojęcia, o czym napisać. Czasem zdarzało się także, że nie wiedziałem, jak ubrać coś w słowa. Jeśli przez dłuższy czas przytrafiał mi się taki niefart, że odnosiłem wrażenie wypalenia, po prostu wtedy nie pisałem. Tak też bywa. Może się zdarzyć, że będzie konieczna przerwa. Przeciwieństwem tego jest moment, w którym wracamy do pisania po dłuższym okresie czasu, ale nie możemy ruszyć dalej. Cóż, trzeba wtedy trochę się zmusić, żeby coś napisać. Jednakże, jeśli w okresie przerwy zagościły w naszej głowie nowe pomysły, to na ogół powrót do pisania powinien być prosty.


Tak z innej beczki jeszcze. Jak wiadomo, piszę opowiadania o czarodziejkach i magikach. Klub Winx jest raczej skierowany do młodszych fanów, ale moje opowiadania mogą czytać także osoby dorosłe. Jak bym mógł im zresztą zabronić? Stali czytelnicy zapewne zauważyli, że już przestałem skupiać się w takim stopniu na transformacjach. Mało tego, dość często można odnieść wrażenie, że bohaterowie nie mają (lub nie potrzebują) swoich magicznych zdolności. Faktycznie, magia stała się tutaj pewnym dodatkiem. Ktoś mi zwrócił na to uwagę przy okazji pierwszej serii i coś zrobiłem wtedy w tej kwestii, lecz nie była to trwała zmiana. Z powodu dużo mniejszej dawki magii, te opowiadania odbiegają od tego, co widzimy w "starym Winxie". Ja sam nawet nie byłem świadom, że odchodzę od tego, co Winx nam dawał, czyli magię. To jednak nie świadczy o tym, że moje prace są jakieś gorsze czy coś w tym stylu. Może, dzięki temu, znajdują więcej zwolenników wśród starszych czytelników? W każdym razie, piszę jak lubię, a nie po to, żeby na siłę trzymać wszystko to, co ma serial. Jest to więc opowiadanie bardzo swobodne. Może gdybym był młodszy, równie swobodnie pisałbym o transformacjach i tej magii? Zapewne. Chciałbym tutaj napisać, że poruszam bardziej dorosłe sprawy, choć nie mam pewności, czy byłoby to na miejscu - może miejscami. Trudno mi ocenić, jaki jest poziom dojrzałości tego, co piszę, więc powiem krótko, że chyba nie mnie to oceniać - z uśmiechem na twarzy.


Myślę, że to na razie wszystko, co chciałem przekazać. Znając życie, w mojej świadomości zagości jeszcze coś, co mógłbym tutaj dodać już po publikacji, ale nie mogę z nią zwlekać w nieskończoność. Mam cichą nadzieję, że odniesiecie w jakiś sposób do tego, co napisałem. Możecie choćby zacytować wybrane fragmenty z tego posta w komentarzu i zadawać do nich pytania. Chętnie odpowiem. Wierzę też, że post Was zainteresował choć odrobinę. ;)


Do następnego!


2 komentarze :

  1. Fakt, ciekawie czytało się ten post. Fajnie czasem przeczytać coś innego od opowiadań - broń Boże, są naprawdę ciekawe, ale czasem i taka odskocznia się przydaje, nieprawdaż?

    Patrząc na pierwszą serię rzeczywiście Twój styl pisania się zmienił, na lepsze oczywiście. Nie potrafię dokładnie określić co się zmieniło, po prostu każdą serię inaczej się czyta.

    I wciąż bardzo Ciebie podziwiam za to, że udaje Ci się ukryć prowadzenie bloga przed wszystkimi. Szczerze mówiąc, ja po prostu tak nie umiem. Nie wiem, może akurat tego nie uważam za tajemnicę, kilka osób wie, że to robię. I te kilka osób kiedyś tam znało do niego adres. :p

    Huh, nie wiem, jak to jest z tym pierwszym rozdziałem drugiej serii, o ile dobrze zrozumiałam. Czytanie opowiadań zaczęłam właśnie od niej, gdyż jednak było mi trochę głupio, kiedy natknęłam się na już ostatnie rozdziały i nie bardzo rozumiałam o co chodzi.

    U mnie z jakąkolwiek systematycznością jest bardzo kiepsko, nawet nie pamiętam, kiedy wstawiłam ostatni rozdział na bloga. Właściwie zajmuję się wszystkim innym, tylko nie opowiadaniem. ;x Przynajmniej u Ciebie to tak bardzo nie leży, cieszę się, że chociaż ktoś inny jest systematyczny (w sumie uważasz, że tak nie jest, ale taka dłuższa przerwa miała jakiś miesiąc, więc no).

    Co do introwertyzmu to sądzę, że mam w miarę podobny pogląd do Ciebie, więc nie widzę większego sensu, by się rozpisywać.

    E tam. Wiek wcale nie zależy od tego, o czym się pisze. Myślę, że raczej mają na to wpływ np. opowiadania, które się czyta, lub książki - można się tym jakoś w małym stopniu zainspirować lub jakieś fragmenty, które się spodobają - o czym wspomniałeś - pozostaną w podświadomości.

    Właściwie to taki pourywany komentarz, jednak coś mnie tknęło, żeby wyskrobać kilka *taa* zdań tutaj.
    No i przepraszam za jakiekolwiek błędy.

    Pozdrawiam i miłego wieczoru. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz! Chociaż, Tobie mogę szczególnie podziękować, bo bardzo często mnie komentujesz. :)

      Udaje mi się kryć bloga przed wszystkimi, ponieważ widocznie jest to mi potrzebne. Poza tym, jest to też bardzo proste od dłuższego czasu, ponieważ komputer mam swój. Początki sprawiały mi trochę trudności.

      "nie wiem, jak to jest z tym pierwszym rozdziałem drugiej serii"
      Chodziło o pierwszy rozdział z pierwszej serii. On ma rekordową ilość odwiedzin po prostu.

      "taka dłuższa przerwa miała jakiś miesiąc"
      Potrafiłem więcej odkładać. ;)

      Ja także pozdrawiam i życzę miłego wieczoru.

      Usuń