niedziela, 20 września 2015

Rozdział 65 - Próba samotności



W końcu wszyscy dotarli do celu podróży. Ujrzeli niezbyt duży i rzeczywiście stary zamek. Ellen zatrzymała wszystkich przy niezbyt dużym wejściu do niego. Budynek nie miał wielkiej bramy. Elfka chciała jeszcze omówić trochę spraw organizacyjnych.

— I jesteśmy na miejscu, nareszcie. Gdy przekroczymy te wrota, nasza misja rozpocznie się. Chciałabym dodać, że nikt z nas nie może wrócić do Alfei albo Czerwonej Fontanny. Wolno nam tylko przemieszczać się nie dalej niż kilometr od Inestion. Wyjątkiem są sytuacje zagrożenia życia albo inne nagłe wypadki, po uzgodnieniu ich oczywiście ze mną. W środku podam wam więcej szczegółów — przemówiła do grupy. — Gotowi? Jesteście pewni, że chcecie rozpocząć tę misję? — spytała. Każdy przytaknął niemal od razu na potwierdzenie.

— W takim razie, za mną! — powiedziała.

Po chwili każdy przekroczył wrota. Następnie drobna postać wyciągnęła z kieszeni klucz i kłódkę. Uśmiechnęła się pod nosem. Była ciekawa reakcji zgromadzonych na to, co zaraz zrobi. Zablokowała właśnie główne wejście. Wszystkich to zaskoczyło, a Flora lekko się przestraszyła.

— Nie obawiajcie się — uspokajała elfka. — Są jeszcze inne drogi, którymi można opuścić zamek — oznajmiła. Każdy westchnął z ulgą.

— No, ale jak na razie znam je tylko ja — dodała. Wszyscy jęknęli z rozczarowania.

Cała grupa szła prostą drogą przez słabo oświetlony korytarz. Zapachy unoszące się w powietrzu nie należały do zbyt świeżych i przyjemnych. Na szczęście każdy ujrzał wkrótce dość sporą halę, gdzie dało się już normalnie oddychać. Przypominała w pewnym stopniu wnętrze kościoła. Szczególnie dlatego, że miejsca siedzące przypominały te z kościoła. Były nawet podobnie rozstawione. Każdy zajął sobie po chwili kawałek ławki. Jedynie Ellen weszła na coś przypominającego scenę, znajdującą się na początku sali. Znalazła się na około pół metra wyżej od wszystkich.

— Obiecałam zdradzić więcej szczegółów, gdy dotrzemy na miejsce i tak właśnie zrobię — zaczęła mówić do wszystkich. — Zacznijmy najpierw od zamku. Witajcie w Inestion! To miejsce jest opuszczone i zapomniane przez ludzi. Skrywa wiele tajemnic. Już od dawna nikt go nie odwiedził. Wielu podróżników chciało to zrobić, jednak opowieści o duchach skutecznie ich zniechęcały. — Jej głos obijał się echem po ścianach, dlatego nie musiała wkładać dużo wysiłku, aby było ją dobrze słychać.

— Czyli twierdzisz, że to miejsce jest nawiedzone? — spytała Stella.

— Dokładnie, tak. Nie wiem, ile dokładnie mieszka tu duchów, ale niewykluczone, że z co najmniej kilkoma będziemy mieć do czynienia.

— Co jest celem naszej misji? — odezwał się Riven. Chciał, żeby przeszła do sedna.

— Daj mi skończyć, specjalisto — poprosiła. Magika zdziwiło to, jak oficjalnie się do niego zwróciła.

— Potrzebujecie ich, duchów — kontynuowała. — Będą was obserwować. Ich zdolności poznawcze są na o wiele wyższym poziomie niż ludzkie. Mogą zobaczyć w was to, czego wy między sobą nie widzicie. Mówię tu o waszych prawdziwych pragnieniach i o tym, o czym najbardziej marzycie. To jednak nie wszystko. Wasze najgłębsze lęki również zostaną ujawnione, dlatego przygotujcie się na rzeczy nie tylko piękne, ale i trudne. Słuchajcie tego, co chcą wam przekazać duchy. Najczęściej spróbują to zrobić w nocy, choćby w trakcie waszych snów — tłumaczyła.

— Zaraz, zaraz. One mogą wpływać na charakter naszych snów? — spytał zaciekawaniony Sky.

— Tak — potwierdziła.

— Brzmi to dosyć niewiarygodnie — stwierdził z niedowierzaniem Brandon.

— Ale jaki jest ten ostateczny cel misji? — spytała Bloom.

— Hmm... Poznać siebie. Niedługo pokażę wam moją komnatę. Wszyscy możecie przychodzić do mnie, kiedy chcecie. Co prawda wolałabym nie wstawać w środku nocy, ale jeśli zajdzie taka potrzeba, zrobię to. Misję uznam za zakończoną, gdy tylko dowiem się, że choć połowa z was odebrała przekaz duchów. Innymi słowy, gdy dowiecie się, co jest dla was naprawdę ważne — odpowiedziała Ellen.

— Eh... — jęknął Riven. — Jakoś nie wierzę w te twoje bajki. Skoro duchy mają tutaj dobre intencje, to czemu podróżnicy omijali to miejsce? — pytał niezadowolony.

— Nie znali całej legendy, to wszystko. Nasz świat ją zna i wy teraz także. Poza tym, ten zamek nie został zbudowany rękoma ludzi z tego świata — odpowiedziała.

— To by tłumaczyło, czemu nie ma o nim informacji w księgach Alfei — stwierdziła Layla.

— Macie tu jeszcze inne atrakcje poza duchami? — spytał wyluzowany Brandon.

— Właśnie. Ja bym chętnie kupił sobie pocztówkę na pamiątkę — dołączył się Sky.

— I jeszcze tylko Riven'a zamknąć w lochach, żebyśmy mieli spokój — rzucił Brandon, a Musa i magik o którym mowa, spojrzeli na niego byczo.

— Inne atrakcje? Zobaczycie — odpowiedziała po chwili elfka i uśmiechnęła się.

— Zastanawia mnie tylko jednak rzecz. Co z jedzeniem? Mamy jakieś zapasy? — spytała Bloom.

— Nie przejmujcie się. Ja wszystkim się zajmę — uspokajała. — Jakbyście zobaczyli magiczne, białe ściany to są one moją robotą. Nie macie mocy, by je zniszczyć. Poza tym, jest to niezgodne z regułami misji, więc nie radzę próbować takich środków — dodała po chwili, gdy sobie o tym przypomniała.

Wkrótce Ellen oprowadziła wszystkich po wnętrzu Inestion. Za wiele punktów zwiedzania się nie znalazło. Brandon liczył, że zobaczy jakiegoś ducha, ale tak się nie stało. Czuł się rozczarowany. Skończyło się na tym, że każdy dowiedział się gdzie ma swoją jednosobową komnatę oraz jak trafić do pokoju Ellen i łazienki. Kilka korytarzy zostało zablokowanych magicznymi ścianami. Najwidoczniej, z początku nie wszystkie miejsca miały być dostępne dla Winx i specjalistów. Każdy rozgościł się w swojej komnacie.

Flora usiadła sobie na łóżku. Usłyszała charakterystyczne skrzypnięcie drewna. Wyposażenie komnat najwidoczniej miało swoje lata. Czarodziejka rozejrzała się po pomieszczeniu. Było bardzo małe i dosyć ciasne. Nie wyglądało też na to, jakby ktoś chciał dbać o jego wystrój. Przez otwór w ścianie na przeciwko drzwi wpadało trochę światła. Flora czuła się tu trochę jak w więzieniu, choć tam chyba nie jest aż tak ciasno. Po chwili zmieniła pozycję na łóżku. Położyła się. Patrzyła w ten pusty sufit. Czuła się dosyć samotnie. Jej odczucia nie różniły się zbytnio od jej przyjaciół. To miejsce było dziwne i każdemu dawało się to we znaki.




Minęło niewiele czasu i komnaty opustoszały. Wszyscy, za wyjątkiem Ellen, przenosili się do głównej hali. Działo się to stopniowo. Najdłużej wytrzymali Nabu i Helia. Dołączyli do przyjaciół dopiero po około godzinie.

— Ja wy mogliście tam tyle siedzieć? — dziwiła się Stella.

— W czym problem? — spytał Nabu. Miał poważną minę.

— Te komnaty są okropne. Zresztą, jak można tam wytrzymać dłużej niż kwadrans?

— Myślę, że to nie miejsce jest problemem, tylko my — stwierdził Helia i zaskoczył wszystkich.

— O czym ty opowiadasz? — spytał Brandon.

— Zgadzam się z nim. Nie umiemy sobie radzić w samotności, to wszystko — oznajmił Nabu.

— Ktoś się z nimi zgadza?

— To ma sens — przyznała Flora.

— Jakby się zastanowić, to przecież nawet w takich warunkach można sobie znaleźć coś by zająć czas. Ja mogę na przykład całymi dniami słuchać muzyki — stwierdziła Musa.

— Ja i Timmy mamy ze sobą komputery, więc możecie nas odwiedzać i sobie obejrzymy wspólnie jakiś film czy serial — mówiła Tecna.

— Prawie jak w domu! — oznajmił uśmiechnięty Brandon.

— I co potem? — spytał Helia z powagą w głosie, nawet zbyt dużą jak na niego.

— Jak to, co potem? Pociągniemy przecież na serialach do końca misji — stwierdził zrelaksowany Sky.

— I poznamy duchy, rzecz jasna — dodał z nadzieją w głosie Brandon.

— Prędzej czy później, wszystkie nasze elektroniczne gadżety rozładują się. Co wtedy? — ponowił pytanie Helia.

— Zaraz — zaczął na spokojnie Brandon. — Czy to znaczy, że nie mamy prądu?! — krzyknął po chwili przerażony.

— Nie, nie! Już nienawidzę tego miejsca — narzekała Stella.

— Wreszcie zrozumieliście — podsumował Nabu. Prawie każdy miał na twarzy smutną minę. Kilka osób przyjęło to jednak lekko. Flora nieszczególnie się przejęła. Riven cały czas siedział w ciszy, zamknięty w sobie, jakby niezbyt go interesowało, o czym wszyscy rozmawiają. Helia wyglądał na całkiem rozluźnionego, a Nabu bardzo neutralnie.

— Nie zapomnajcie, że mamy jeszcze siebie — odezwała się po chwili Bloom. Wzbudziła wiarę u towarzyszy w lepsze jutro.

— Właśnie! Co tam jakieś filmy i seriale! Przecież to nie jest takie ważne! Jesteśmy Winx, zawsze razem! — ucieszyła się nagle Stella.

— A my to słynna grupa "stworzona do trudnych zadań". Działamy wspólnie i zawsze wygrywamy! — odezwał się Sky. Nie mogło przecież zabraknąć wzmianki o nieustraszonej grupie magików.

— Nie chciałabym psuć wam dobrego humoru, ale to wasze pocieszanie się brzmi, jak dla mnie, zbyt sztucznie — stwierdziła Musa i entuzjazm opadł momentalnie.

— Zgadzam się z nią. To, co do tej pory mówiliście jest żałosne. Bądźmy ze sobą szczerzy. Przez pierwsze dni spróbujemy poradzić sobie, widywając się tutaj w każdej wolnej chwili, ale i to kiedyś nam się znudzi. Kwestia czasu — mówił Riven. Wszyscy mieli ochotę zrobić mu krzywdę.

— Otóż to — odezwał nagle się łagodny głos elfki z drugiego końca sali. Właśnie weszła do pomieszczenia swoim wolnym i pełnym gracji ruchem. Każdy na nią spojrzał. Miała na sobie piękną, białą sukienkę. Czy zamierzała podobnie ubierać się przez całą misję?

— Już wiem! — oświeciło Brandona. — Tu chodzi o Ellen — oznajmił, a ta spojrzała na niego pytająco. Takiej interpretacji sytuacji się nie spodziewała.

— Ty nam się nie znudzisz. — Magik wyglądał na oczarowanego elfką. Stelli nie podobało się jego zachowanie.

— Nie ma we mnie nic szczególnie nadzwyczajnego — mówiła skromnie. — Ta misja może być dla was trudna. Chciałabym was poinformować, że większość czasu w zamku spędzicie w swoich komnatach, sam na sam — mówiła.

— To jest absurd — oburzyła się Stella.

— Nie obawiaj się. Z czasem wszyscy się przyzwyczaicie. To poprawi wasz kontakt z duchami. Wolą o wiele bardziej ujawniać się, gdy jesteście sami i nikogo nie udajecie — wytłumaczyła.

— Być może, ale siedzenie tyle czasu w samotności może na nas źle wpłynąć — stwierdziła Layla.

— Nie wiem jak was przekonać, że to wam dobrze zrobi. Musicie mi zaufać. Gdy już skończymy misję, zauważycie, jak głęboka zaszła w was przemiana.

— Możemy się odwiedzać? — spytała Bloom.

— W ciągu dnia będą na to określone pory. Na przykład na godzinę i ze dwa, góra trzy razy dziennie. W tym czasie możecie się najeść, napić, porozmawiać, pospacerować po zamku albo na dworze. Od czasu do czasu możecie liczyć na inne atrakcje — zapewniła.

— Co zrobisz jeśli ktoś z nas złamie tę regułę i sobie wyjdzie kiedy chce? — spytał zaciekawiony Sky.

— Skrzywdzę — powiedziała zaprawdę mrocznym tonem. Żartowała sobie.

— Rozumiem zew natury. Rozumiem też, gdy ktoś zechce ze mną porozmawiać... — zaczęła tłumaczyć.

— To chyba o mnie chodzi! — wtrącił się Brandon.

— Bądź cichutko, gdy mówię — odpowiedziała mu. — Miałam na myśli, jeśli ktoś poczuje potrzebę pilnej pomocy. Wtedy jestem do dyspozycji. I to chyba tyle. Proszę, nie próbujcie łamać reguł. Dowiem się o każdej takie próbie. Mogę podjąć wobec was różne środki, ale nie chciałabym tego robić — tłumaczyła.

— Strasznie to zabrzmiało z twoich ust — przyznała Musa.

— Dokładnie. Trochę ciarki mnie przeszły — dodała Flora.

— Dalej jestem waszą przyjaciółką i nie chcę sprawiać nikomu z was nieprzyjemności. Misja jednak wymaga ode mnie, żebym pilnowała przestrzegania jej reguł. Oczywiście nie posunę się do żadnego działania, które mogłoby zagrażać życiu kogokolwiek z was — mówiła powoli i uspokajająco.

— Mamy taką nadzieję — powiedziała czarodziejka natury.

— Ja lubię taką Ellen. Nie wyglądasz, jakbyś mogła skrzywdzić choćby mrówkę, ale twoje słowa mówią co innego — stwiedził Brandon.

— Mam podobne odczucia. Słowa są tylko słowami — odezwał się Riven.

— Może i nie mówię zbyt przekonująco, ale wierzcie mi, że jeśli rzeczywiście zostanę zmuszona do podjęcia pewnych działań, mogę je zrobić. I proszę, skończmy już ten temat. Naprawdę was lubię, ale gdy gadam takie rzeczy, mam wrażenie, że się wywyższam — mówiła. — Nie macie więcej pytań?

— Jaką ty masz moc? Tyle cię znamy, a nic na ten temat nie wiemy, więc? — spytała Bloom.

— Potrafię władać magią i jestem też czarodziejką, podobnie jak wy. Nie mam jednak określonej dziedziny magii, ani żadnego żywiołu, nad którym sprawuję władzę. Moja moc jest bardzo różnorodna. Mogę używać magii do walki, obrony i tworzenia — odpowiedziała.

— Zapewne potrafisz też strzelać z łuku? — spytała Layla.

— Oczywiście, że tak. Jestem w tym rzeczywiście dobra — przyznała.

— Ellen, czy jesteś samotna? — spytał wprost Brandon. Niektórych zaskoczyło jego pytanie, głównie Winx, bo magicy wcześniej już rozważali na ten temat i chcieliby poznać odpowiedź.

— W jakim sensie? Chodzi o to, czy mam mężczyznę?

— Tak, tak!

— W takim razie, owszem — odparła zwyczajnie. Potwierdziły się przypuszczenia magików.

— Nie chciałabyś nikogo mieć? — spytał po chwili Sky.

— Nie sądzę, że można kogoś mieć. Człowiek nie jest rzeczą. Ma wolną wolę i nie należy do nikogo.

— Tak, ale czy nie uważasz, że będąc z kimś, mogłabyś być naprawdę szczęśliwa? — pytał Brandon.

— Wychodzę z założenia, że prawdziwe szczęście i miłość płyną z wnętrza. Nie są zależne od niczego ze świata zewnętrznego — wytłumaczyła.

— To znaczy, że całe życie chcesz być sama?

— Tego nie powiedziałam. Po prostu nie planuję z nikim się wiązać — odparła. Jej podejście było czymś nowym dla Winx i magików. Nie chce być przez całe życie sama, ale nie zamierza też z nikim się wiązać?

— Co to znaczy? — dziwił się Riven.

— Nie uzależniam się od ludzi. Chciałabym dodać tutaj coś więcej, ale obawiam się, że źle możecie mnie zrozumieć, dlatego pominę to. Może po prostu zmienimy temat?

— Jesteś tak fascynującą osobą — przyznał Brandon.

— Ellen, zupełnie cię nie rozumiem, a chciałbym — dodał Sky. W tej chwili zarówno Bloom, jak i Stella krzywo na nich spojrzały. Zazdrość dawała im się we znaki.

— Przestańcie, bo się rumienię... — odpowiedziała. Jej twarz zaczęła delikatnie wyrażać oznaki zawstydzenia. Ellen chyba sama nie zdawała sobie sprawy z tego, że działa jak magnes na magików. Nie na wszystkich oczywiście w tym samym stopniu, ale jednak. Wkrótce skończyła się ta przemiła rozmowa i Ellen zarządziła powrót wszystkich do swoich komnat. Mieli tam spędzić najbliższe kilka godzin, aż do wieczora.




— Nie rób tego! Zostań ze mną! Słyszałeś?

— Trzeba mu pomóc! On ma całe życie przed sobą, jest jeszcze młody. Nawet jeśli ja zginę, to będzie mniejsze zło — odparł i zostawił Laylę.

Biegł przed siebie ile sił w nogach po wulkanicznym terenie. Wszystko wyglądało jak przepuszczone przez fioletowy filtr. Po chwili mężczyzna znalazł się przy młodym chłopcu. Wziął go na ręcę i zaczął wracać sprintem do czarodziejki Morfixu. Nagle, grunt pod nim zapadł się. Poleciał w przepaść, ale zdążył rzucić dzieckiem przed siebie i je uratował. Layla podeszła szybko do chłopca, upadła na kolana i przytuliła go mocno. Poczuła jednocześnie ogromny ból. Ponownie straciła najważniejszą osobę w jej życiu. Łzy ani na chwilę nie przestawały płynąć z jej oczu. Nie mogła się uspokoić. To było dla niej tak emocjonalnie trudne. Ona zgubiła właśnie sens swojego istnienia. Krajobraz nagle stawał się coraz ciemniejszy. Wszystko zniknęło, chłopiec także. Ona została sama.

— Nie! To nie może się tak skończyć — krzyknęła z całych sił. Podniosła się błyskawicznie z poduszki. Była cała mokra. Przez dłuższą chwilę jej serce biło przyspieszonym rytmem. Wkrótce poczuła ogromną ulgę.

— Jak to dobrze, że niektóre rzeczy są nie dzieją się naprawdę... — mówiła do siebie. — Zaraz, zaraz... — zastanowiła się. — Teraz to ma sens. Nie muszę interpretować tego snu. Wszystko jest jasne. Boję się, że znowu stracę Nabu. Boję się jego śmierci. Już raz tak się stało. Pamiętam jeszcze ten ból i nie chcę zaznać go ponownie... Czy już do końca swoich dni będę żyła w strachu? Nie, nie... Muszę pomyśleć o czymś innym... — stwierdziła. — Już wiem! Powinnam się przejść. Świeże powietrze dobrze mi zrobi. Może jeszcze spotkam kogoś z kim będę mogła porozmawiać? — zastanawiała się.

Wstała z łóżka i podeszła do drzwi. Opuszkami palców zahaczyła o klamkę. Wtedy przypomniała sobie o regułach misji. Nie może nigdzie wyjść. Nigdzie, za wyjątkiem komnaty Ellen albo... łazienki. Postanowiła wybrać to drugie. Opuściła pokój i powoli skierowała się odpowiedniego pomieszczenia. Po drodze rozejrzała się po okolicy i nikogo nie spotkała. Panowała całkowita cisza. Layla podeszła do lusterka i przyjrzała się swojej twarzy. Wyglądała na wyczerpaną. Zapewne dlatego, że koszmar senny mocno nią wstrząsnął. Czyżby to był jej kontakt z duchem? Jakaś nadprzyrodzona istota chciała przekazać jej wiadomość i coś uświadomić? Niewykluczone. Czarodziejka chwyciła za kurek od kranu i odkręciła wodę. Włożyła dłonie pod lodowatą wodę. Po chwili przemyła swoją twarz. Poczuła się dzięki temu lepiej. Niezbyt miała ochotę wracać do swojej komnaty. Co, jeśli nadejdzie kolejny koszmar? Ona nie ma tam niczego, czym może zająć czas, więc kwestią czasu jest nim zaśnie. Miała jednak wolę walki. Nie zamierzała poddać się tak łatwo. Wyszła z łazienki i skierowała się do jej komnaty.

— Trzymaj się — odezwał się nagle głos za jej plecami. Layla aż podskoczyła z zaskoczenia.

— Mogłabyś mnie nie straszyć, Ellen? — spytała pretensjonalnie jak się odwróciła.

— Wybacz. Domyślam się, że miałaś już pierwszy kontakt? — Elfka podeszła do niej.

— Tak, chyba — mówiła cicho.

— Staraj się trafnie interpretować każdy sen. Jeśli zobaczyłaś swój lęk, nie obwiniaj się za niego. Po prostu próbuj go zrozumieć, do skutku. Pamiętaj, zrozumienie jest kluczem. Powodzenia — powiedziała i odeszła.

— Dziękuję. — Layla otworzyła drzwi do swojej komnaty. Weszła do pomieszczenia i zbliżyła się do łóżka. Za chwilę położyła się na nim wygodnie i zaczęła się stosować do rad Ellen. Co prawda rozumiała na czym polega jej problem, ale przez brak akceptacji własnego lęku nie mogła dać sobie z nim rady.




Inna czarodziejka miała o wiele bardziej dziwną sytuację. Musa obudziła się później niż Layla. Nie pamiętała swojego snu, ale intuicyjnie czuła, że musiał być koszmarem. Odczuwała smutek i miała silne poczucie straty jakiejś osoby. Czarodziejka odniosła wrażenie, że to z powodu Riven'a. Co prawda całkiem dobrze nauczyła się radzić sobie bez niego, ale wolałaby być z nim. Miała pewność, że sen, którego nie pamiętała, mówił coś o jej rozstaniu z Riven'em. Tylko czemu okazał się dla niej aż tak dotkliwy? Naprawdę potrafiła go aż tak bardzo kochać, żeby do tego stopnia za nim tęsknić? To pytanie męczyło ją przez resztę dnia.


6 komentarzy :

  1. Mam zaszczyt jako pierwsza skomentować setną notkę, hehe.
    Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że dodasz ją tak szybko, ale jestem tym zaskoczona w pozytywnym znaczeniu.

    Ten rozdział spodobał mi się. Wydaje mi się, że jest inny od wszystkich, bo bardziej zagłębia się w tematykę kontaktów z duchami. Swoją drogą uważasz, że takowe istnieją?
    Naprawdę się przeraziłam, kiedy Nabu spadł w przepaść. Bałam się, że Layla znowu go straci, ale na szczęście tak się nie stało. I rozumiem tą sytuację, czasami sama po koszmarach idę do łazienki, żeby ochłonąć.
    Jestem ciekawa snów innych wróżek, np. Tecny. Właściwie zastanawiające jest, co mogłoby się jej przyśnić. Rozstanie z Timmym?
    No i właściwie kim jest Ellen, że daje im takie misje?
    *hah, ja i moje milion pytań w komentarzach*
    Ogółem widać, że ta seria odbiega od innych, jest więcej przemyśleń itp.

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że duchy mogą istnieć.
      Ellen jest po prostu wysłanniczką Bractwa, które tę misję przygotowało.
      Tak, ta seria odbiega od innych. Też tak uważam. Ogółem, to każda miała w sobie coś innego. Żadna nie wydaje mi się taka sama.

      Dzięki za komentarz.

      Usuń
  2. Rozdział bardzo mi się podobał ze względu na interesującą treść. Tak jak Deiriss jestem ciekawa snów innych czarodziejek, więc mam nadzieję że coś o nich napiszesz. Ale chciałabym również przeczytać o lękach specjalistów, w szczególności Rivena,Heli czy Nabu. No i mam nadzieję że to nie będą banały w stylu: boję się że stracę np. Florę. O ile w przypadku Layli,która przeżyła już śmierć Nabu,czy Musy, jest to nawet ciekawe, to w przypadku pozostałych par byłoby już po prostu nudne
    Życzę dalszej weny i mam nadzieję na nowy rozdział przed końcem tygodnia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę potwierdzić, że o każdej czarodziejce czy magiku coś się pojawi, ale coś na pewno będzie.

      "to w przypadku pozostałych par byłoby już po prostu nudne" - tak, to prawda. Potrzeba czegoś bardziej oryginalnego. :)

      Przed końcem tygodnia? Jak widać, staram się dodawać raz w tygodniu rozdział, ale nie obiecuję (jak zwykle), że zawsze mi się to uda.

      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  3. Witam!Czytam Ciebie już od jakiegoś czasu.. Zaczełam Cie czytać chyba od początku 2 serii która bardzo ale to bardzo mi się podobała ponieważ było dosyć dużo opowiadań które poświęciłeś Florze i Helii (Flora to moja ulubiona czarodzieja z Winx ^^).Jeśli chodzi o te opowiadanie jest oczywiście cudowne jak wszystkie ^^
    Niestety będę pisała z konta animowego ale podpiszę się :
    ~Ta z konta animowego ;D

    OdpowiedzUsuń