sobota, 12 października 2013

Rozdział 31 - Ankieta



Nadszedł pierwszy piątek od początku roku szkolnego. Zarówno nauczycielkom, jak i uczennicom chciało się iść do szkoły ten jeden dzień, aby potem cieszyć się weekendem. Niby tylko dwa dni, ale i to cieszy. Dyrektorka Alfei również była w znakomitym nastroju. Tego ranka zadzwonił do niej Saladin. Zaproponował on ponowne spotkanie, ale tym razem jego wszystkich uczniów, z czarodziejkami Alfei. Dyrektorka ciepło przyjęła jego propozycję i jak najbardziej chciała by się na nią zgodzić, ale stwierdziła, że najpierw spyta, czy uczennice też tego chcą. Toteż, zaprosiła do siebie Griseldę.

— Wzywała mnie pani? Słucham — powiedziała Griselda zaraz po tym, jak przekroczyła próg drzwi gabinetu.

— Witaj, Griseldo. Dzwonił do mnie Saladin w sprawie urządzenia kolejnego spotkania jego uczniów z naszymi uczennicami — oznajmiła Faragonda.

— Tak, ale to nie jest dobry pomysł. Nasze uczennice powinny się uczyć. W tym tygodniu było jedno takie spotkanie. — Griselda jak zawsze była nastawiona przeciwnie.

— Zgadzam się. Pamiętajmy jednak, że pozytywne relacje pomiędzy magikami i czarodziejkami są bardzo istotne. Rozumiem twoje obawy, ale kilka godzin takiego spotkania na pewno będzie korzystne.

— Na kiedy planowane jest to spotkanie?

— Uzgodniłam z Saladinem, że sobotnie popołudnie będzie najbardziej odpowiednią porą. Magicy wrócą do Czerwonej Fontanny najpóźniej o 21:00.

— Tylko godzina od cieszy nocnej? Nie lepiej 20:00?

— Dobrze, 20:30. Może i tak rzeczywiście będzie lepiej. Jest jeszcze jedna rzecz.

— Tak?

— Szanuję zdanie każdej uczennicy i chciałabym przeprowadzić małe głosowanie. — Dyrektorka Alfei krótkim zaklęciem stworzyła stos małych, zadrukowanych kartek. — Proszę, niech pani je rozda w każdej sali i zbierze, gdy już będą wypełnione przez uczennice.

— To ankieta?

— Owszem. Jest tam pytanie odnośnie tego spotkania. Jestem też ciekawa paru innych rzeczy, odnośnie szkoły i nauczycieli. Między innymi to, jak zadowolone są uczennice z naszych nowych nauczycielek, Winx. Ponadto, jest trochę miejsca na pisemną opinię o szkole i o uwagach odnośnie do szkoły. Plus kilka innych, mniejszych pytań.

— Świetny pomysł. Już się biorę do pracy.

— Przepraszam, że powierzam tobie tyle pracy, ale to dla mnie ważne.

— Też sądzę, że to ważne. Znając opinie uczennic, będzie można uczynić szkołę jeszcze lepszą. Również interesuje mnie zdanie ich zdanie o Winx.

— Dokładnie. To wszystko, o co proszę. Do zobaczenia później, Griseldo.

— Do widzenia.


Griselda niezwłocznie udała się do każdej klasy. Po pewnym czasie, trafiła na klasę Bloom. Otworzyła drzwi i ujrzała nauczycielkę siedzącą na biurku i rozmawiającą w luźny, wesoły sposób z uczennicami. W ostatnich ławkach trwały rozmowy uczennic niezbyt zainteresowanych godziną wychowawczą. Gdy tylko uczennice i nauczycielka ujrzały Griseldę, nastała cisza jak makiem zasiał.

— Dzień dobry, pani Griseldo! — Bloom odezwała się radosnym głosem i jedną ręką przywitała Griseldę. Ta tylko cicho zbliżyła się do niej i dopiero potem coś powiedziała.

— Witaj, Bloom. Nie ma krzesełka przy twoim biurku? Dlaczego panowały tu takie hałasy przed moim przyjściem? — Griselda wydawała się dla uczennic bardzo rygorystyczna, ale z biegiem lat bardzo się zmieniła. Jej początek rozmowy miał raczej charakter żartobliwy, ale został odebrany przez dziewczyny inaczej. Głównie przez plotki o tym, jaka jest surowa.

— Oczywiście, że jest krzesełko przy moim biurku. Mamy jednak godzinę wychowawczą. Lepiej mi się w ten sposób rozmawia z uczennicami. Sądzę, że na tej godzinie powinno być więcej swobody, oczywiście w granicach rozsądku, pani Griseldo.

— Dobrze, ale pilnuj, żeby nie było zbytniego hałasu, bo może on przeszkadzać w prowadzeniu lekcji w sąsiednich salach.

— Zgoda.

— Mówisz, że masz godzinę wychowawczą? Świetnie się składa. Mam małe ankiety do wypełnienia. Możesz je teraz rozdać? Później po nie wrócę. Liczę, że będą wypełnione.

— Dobrze, już je rozdaję. — Bloom wzięła małą stertę kartek od Griseldy i dała każdej uczennicy po jednym arkuszu. Gdy wróciła, zapytała się tylko z ciekawości Griseldy, na jaki temat są odpowiedzi. Ta przekazała informacje podane jej przez Faragodnę i później udała się do kolejnych klas.


Później, Griselda trafiła na klasę Tecny. Ona oczywiście zastanawiała się, dlaczego nie została ta ankieta zrobiona internetowo. Oszczędziłoby to przecież wysiłku i czasu. To było typowe dla Tecny zachowanie, choć tym razem miała trochę racji. Klasę Musy, Griselda poznała już na odległość. Najróżniejsze zaklęcia dźwiękowe tworzyły niezły hałas, choć nie było to zbytnim problemem. Tak się złożyło, że klasa Musy była położona w pewnej odległości od innych klas. Z początku, Musa nawet nie usłyszała, że ktoś wszedł do klasy. Z kolei, w klasie Stelli panowała prawie całkowita cisza. Słychać było tylko głos nauczycielki. Uczennice wyglądały na skupione i zaciekawione lekcją. Podobnie było w klasie Flory, choć tam panowała cisza głównie z tego powodu, że prawie połowa klasa była znudzona monologiem nauczycielki i przysypiała. Być może trafił się akurat nudny temat. Gdy Flora dowiedziała się od Griseldy, o czym jest ankieta, przestraszyła się trochę tego, czy któraś uczennica nie odnotuje jej małej wpadki na początku roku.

— Ej, Alex tu jest pytanie o to, czy zgadzamy się na spotkanie magików i czarodziejek na terenie Alfei! Doskonale się składa! — szeptała Iris.

— Interesujące. Wspaniale, że tutaj organizują takie spotkania. Jak najbardziej się zgadzam — oznajmiła Alex.

— I ja, ale to jest dla nas okazja, nie sądzisz?

— Tak, wiem przecież. Według tego, co tutaj jest napisane, spotkanie odbędzie się w sobotę.

— Haha, ciekawe, czy ten magik przyniesie bukiet kwiatów dla swojej wybranki! — Iris trochę poniosły emocje i wypowiedziała to zdanie głośniej niż myślała. Na tyle, aby przykuć tym uwagę Flory. Nauczycielka jednak stała wtedy bokiem do niej i udawała, że nie słyszała słów Iris. Rozmawiała wtedy z Griseldą. Niedługo potem, Flora zebrała ankiety. Następnie, kontynuowała swoje zajęcia. Około kwadransa później, dzwonek dał sygnał kończący zajęcia. Czarodziejka natury była bardzo ciekawa, czym Iris tak się podekscytowała na lekcji, toteż szybko schowała wszystkie rzeczy do torby i wyszła z sali przed uczennicami, aby zdążyć złapać Iris. Gdy tylko Iris zdążyła opuścić salę, Flora położyła dłoń na jej barku, chcąc zwrócić na siebie jej uwagę. Uczennica była lekko zaskoczona.

— Hej, Iris. Jak z tamtym magikiem? Cieszysz się, że prawdopodobnie będzie w tę sobotę? — rozpoczęła rozmowę Flora, a Iris przypomniała sobie o jej zmyślonym obiekcie zauroczenia.

— Yyy, ach, tamten magik. Tak, bardzo się cieszę — mówiła Iris.

— Może to dobra chwila, aby porozmawiać z nim? — zasugerowała nauczycielka.

— Ciekawe, czy ty porozmawiasz z tamtym chłopakiem… — Iris powiedziała do siebie w myślach to zdanie.

— To dobry pomysł. Być może tak zrobię — powiedziała Iris bez większego entuzjazmu.

— Działaj, wykorzystaj okazję, pamiętaj — Flora próbowała skłonić Iris do działania.

— Dobrze, spróbuję! Do widzenia! — Iris urwała rozmowę i poszła do Alex, która widziała całe zajście. Obydwie dziewczyny oddaliły się — Alex nie spodobało się postępowanie Iris.

— Kłamstwo ma krótkie nogi. Prędzej czy później, będziesz musiała się przyznać i przeprosić naszą wychowawczynię. — Alex była całkowicie szczera.

— Wiem, że to, co zrobiłam nie było najbardziej właściwe, ale nie dam rady jej przeprosić i się przyznać. Powiem jej później, że rozmyśliłam się co do tamtego magika i będę miała spokój — powiedziała Iris.

— Wiesz, muszę się wycofać z tej naszej akcji. Nie chcę ingerować w to jak potoczy się sprawa pani Flory i tamtego chłopaka. Poza tym, sądzę, że trochę zdradziłaś się tym, co powiedziałaś na lekcji. Nawet nie wiadomo, czy ona nie podejrzewa cię o kłamstwo.

— Zaufała mi. Widzę to po niej. Jest naiwna. I tyle.

— Iris, nie obrażaj jej przy mnie. To naprawdę ciepła i miła osoba. Chce ci pomóc, bezinteresownie. To nie jej wina, że nakłamałaś to i owo.

— Proszę cię, ona może i wygląda na twardą, ale tak naprawdę, to łatwo ją zranić. Ciekawe, co zrobi dyrektorka, gdy zobaczy, co o niej napisałam na ankiecie. Dobrze, że są anonimowe. Posłużyłam się też innym charakterem pisma, tak na wszelki wypadek. Jestem jednak pewna, że Flora się załamie. To jest w jej stylu, serio!

— Mnie to wcale nie bawi, Iris. Nic ci nie zrobiła, a tak ją traktujesz.

— Czyli ty ją lubisz? Nie żartuj, proszę.

— Jasne, że ją lubię. Jest naprawdę życzliwa i miła. Zawsze znajdzie czas, aby coś wytłumaczyć. I da dobrą radę, gdy ktoś ma problem. Tobie chce pomóc, ale przecież ty kłamiesz i wcale nie potrzebujesz pomocy. Moja rada dla ciebie jest jedna. Przemyśl swoje postępowanie odnośnie pani Flory.

— Daj spokój, proszę.

— Ok, ale przemyśl to sobie dokładnie. Mówię poważnie. I nie mów przy mnie ani jednego, złego słówka o naszej wychowawczyni, jasne?

— Ok, ok. Wyluzuj, Alex — zakończyła rozmowę Iris.


Dla Griseldy, piątkowy poranek był szczególnie pracowity, ale po około dwóch godzinach uporała się z zadaniem rozdania i zebrania ankiet. Następnie przekazała wszystkie arkusze do dyrektorki. Faragonda natychmiast zaczęła zliczać głosy za zorganizowaniem spotkania w sobotę. Resztę postanowiła przeczytać w sobotę, gdy właśnie będzie owe spotkanie.


Magik, który był zauroczony we Florze, siedział sam na jednej z ławek w Czerwonej Fontannie. Odpoczywał po ciężkim treningu. Nie miał ochoty teraz z nikim rozmawiać, gdyż on również dowiedział się o planowanym spotkaniu w sobotę. I naprawdę długo rozważał, czy się na nie wybrać. W tym przypadku jednak był niemal całkowicie pewny, że uda się do Alfei, ale nie mógł zdecydować, czy porozmawia tam z Florą. Czarodziejka natury oczarowała go całkowicie swoim urokiem, ale on sam raczej nie wierzył w siebie zbytnio i czuł się przy niej nikim. Dalej nie wiedział, co począć. Ponownie, na treningach wykazywał obniżoną skuteczność, bo wieść o spotkaniu przywołała mu ponownie wszystkie myśli o Florze. Z jedną rzeczą całkowicie się zgadzał — musi ją zobaczyć i być może, przy okazji, zwrócić na siebie jej uwagę. Chciał również dowiedzieć się, czy już kogoś ma. Ponieważ chłopak przez cały dzień był w swoim świecie, to zleciał mu on szybko. Ze spotkania cieszyły się również Winx, które wiedziały, że będą mogły spotkać się ze swoimi chłopakami bez wychodzenia z Alfei. Nadchodzący weekend zapowiadał się szczególnie interesująco.


Popołudniu, Bloom wracała już do pokoju, gdzie czekały na nią jej przyjaciółki. W piątek kończyła lekcje najpóźniej ze wszystkich nauczycielek. Obejmowała kilka książek i szła korytarzem Alfei. Zastanawiała się, w jaki sposób pomóc Florze. Wcześniej myślała, że dobrze będzie ją zostawić samą i poczekać, aż trudny okres minie. Teraz zmieniła zdanie. Zaplanowała, że za godzinę wybierze się ze wszystkimi Winx do restauracji na pizzę. I poprzysięgła sobie, że Flora pójdzie z nimi. Wieczorem, natomiast, chciała się czegoś jeszcze dowiedzieć na temat tego w kim się zakochała. Jej zachowanie i reakcja, gdy Bloom o tym wspomniała były jednoznaczne. Na korytarzach Alfei, panowała prawie całkowita cisza. Tylko od czasu do czasu, przechodząc obok pokojów uczennic dało się usłyszeć głośne rozmowy i śmiechy. Czarodziejka Smoczego Płomienia przypomniała sobie jej pierwsze dni tutaj. Była zagubiona, ale szybko spotkała prawdziwe przyjaciółki i znalazła swoje miejsce w Alfei. Bloom nawet nie zauważyła, jak szybko dotarła do pokoju Winx.

— Cześć wam! — krzyknęła do wszystkich dziewczyn.

— Hej, nareszcie! — odezwała się Stella. Natychmiast wstała i podeszła do Bloom.

— Mamy jakieś plany na dzisiaj? — zapytała Stella.

— Tak, ja mam plan. Dzisiaj pójdziemy na pizzę do miasta — oznajmiła Bloom.

— Ja mam parę spraw do załatwienia… — powiedziała Tecna, która siedziała na krześle z telefonem w ręce.

— Nie ma mowy, Tecno. Idziemy wszystkie. — Bloom była zdeterminowana.

— To dobry pomysł. Z chęcią pójdę — dodała Musa.

— A jak z Florą? — zainteresowała się Layla.

— Nie ma jej z wami? Hmm… Chyba znowu siedzi sama w ogrodzie… — mówiła Bloom.

— Bloom, co jej jest? Przecież rozmawiałaś z nią wczoraj, prawda? — pytała Stella.

— Ostatnio zadziało się w jej życiu sporo nowych rzeczy, ale będzie dobrze. Szczerze mówiąc, to z myślą o niej zaplanowałam, że pójdziemy do miasta. Chciałam, żeby pobyła dzisiaj trochę z nami — wytłumaczyła Bloom.

— Dobrze jej to zrobi, ale czy da się przekonać? — zapytała Musa.

— Znajdę ją i nie będzie miała wyboru. — Bloom się szeroko uśmiechnęła. Potem wyszła z pokoju i udała się szybkim krokiem ku ogrodom Alfei. Nie minęło pięć minut, a udało jej się znaleźć Florę siedzącą na ławce. Znowu była w swoim świecie.

— Hej! — przywitała ją Bloom.

— Bloom! Tak, cześć! — odpowiedziała jej krótko, trochę zaskoczona Flora.

— Posłuchaj, dzisiaj wybieramy się z dziewczynami do miasta. Pójdziemy do restauracji, zjemy sobie pizzę, pogadamy. Wybierasz się z nami? — Bloom usiadła obok Flory.

— Świetny pomysł, ale jestem dzisiaj zmęczona. Może innym razem — spławiła ją Flora.

— Tak, tak… A wiesz może, co jest w tym wszystkim najlepsze?

— Słucham?

— Najlepsze jest to, że nie masz wyboru. Idziesz z nami! — powiedziała głośno Bloom.

— Nie, Bloom, daj spokój — wymigiwała się Flora.

— Będzie super, zobaczysz. Chodź ze mną do pokoju, zaraz idziemy!

— No nie wiem, ja… — Bloom, słysząc te słowa, złapała Florę za rękę i pociągnęła ją, aby wstała. Ta była zupełnie zdezorientowana. Już nie wiedziała, jakich szukać wymówek, więc po prostu podążała za Bloom. Z początku, wprawdzie niechętnie, ale potem nawet zyskała chęci, aby wyjść gdzieś z przyjaciółkami. Poczuła, że komuś na niej zależy. Winx ucieszyły się na jej widok. W ten oto sposób, wszystkie czarodziejki wybrały się do miasta. Wsiadły do pierwszego wehikułu jadącego do Magix i wysiadły tuż przy restauracji. Szybko zamówiły jedzenie i picie. Spędziły ze sobą całe półtorej godziny, ale tego wszystkie najbardziej potrzebowały. Nawet Flora się trochę otworzyła, ale unikała tematu jej problemów i sprawy z magikiem. Pod koniec, Stella zaproponowała, aby zaprosić do restauracji magików. Jej propozycja została jednak odrzucona przez pozostałe dziewczyny, dlatego uznała, że zostanie sama później w mieście i zadzwoni do Brandona. Pozostałe dziewczyny stwierdziły, że nie ma sensu zapraszać chłopaków, gdyż wkrótce wracają do Alfei, a następnego dnia będzie przecież zorganizowane spotkanie, więc zdążą jeszcze ich zobaczyć. Stella natomiast nie chciała czekać do następnego dnia. Pod wieczór, czarodziejki wróciły do Alfei. Bloom widziała, że Flora jest szczęśliwa, więc nie chciała jej już wypytywać o tamtego magika. Pozostawiła ją samą sobie, a ta, zamiast iść do ogrodu, została w towarzystwie Winx. Czarodziejka natury czuła, że życie znowu się jej układa i z każdym dniem będzie już coraz lepiej.


5 komentarzy :

  1. Rozdział jak najbardziej na plus :)
    czekam na kolejne wydarzenia, co podsyca fakt że mogą sie drastycznie zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anaganie zazdroszcze ci twojich pomysłów oraz czekam na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
  3. http://witchforever.cba.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe są twoje opowiadania czekam na następne. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję bardzo za miłe komentarze. :)

    OdpowiedzUsuń