środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 40 - Przysięga



Na planecie Zenith dochodziło popołudnie. Tecna planowała niedługo wracać do zamku swojego ojca. Jednak, zarówno Flora jak i Helia wcale nie mieli na to ochoty. Tutaj czuli się najlepiej. W domu Tecny nie było dla nich tak naprawdę nic do roboty. Timmy’emu z kolei okolica się podobała. Spośród całej czwórki, jemu było wszystko jedno. Po długim naleganiu Flory i Helii, Tecna nie miała innego wyjścia. Czas pobytu całej grupy w tym mieście został wydłużony do minimum następnego dnia.


Czas do wieczoru wszyscy spędzili zwiedzając okolicę. Tecna i Timmy oraz Flora i Helia mieli własne pokoje. Po kolacji spędzonej wspólnie na dole, Helia i Flora poszli do swojego pokoju. Rozmawiali ze sobą.

— Jak przekonałeś Tellana, żeby został w Czerwonej Fontannie? — zapytała czarodziejka.

— To jest mądry chłopak. Powiedziałem mu prawdę. Wszystko zrozumiał. Nie ciekawiło cię, skąd on wiedział tyle o tobie?

— Pewnie kogoś zapytał…

— Właśnie miałem cię spytać. Mówił mi, że jedna uczennica z twojej klasy mu trochę o tobie powiedziała.

— Tak? Która? — pytała zaskoczona Flora.

— Iris.

— Ach, Iris. Już nie jest moją uczennicą. Ale teraz… Teraz wszystko się zgadza!

— Dlaczego nie jest? I co się zgadza?

— Ta dziewczyna jest inna niż przeciętna uczennica w Alfei. Bardziej przypomina wiedźmę. Długo nie wiedziałam o tym, że tak bardzo mnie nie lubi. Do pewnego czasu ukrywała to i musiała coś kombinować za moimi plecami. I teraz rozumiem. Zależało jej, aby namieszać w naszym związku! — głos Flory ukazywał jej złość.

— Być może. Wiesz, podobno źle o mnie mówiła przy Tellanie. Choć przyznam, wcale nie traktowałem cię właściwie. To nie tylko wina Iris. Ja też źle postąpiłem nie poświęcając ci uwagi.

— Ja z kolei za mało ci ufałam i za mało wierzyłam w to, że mnie dalej kochasz. Mamy to już za sobą i znowu jesteśmy razem.

— Kocham cię. To się nigdy nie zmieni. Przysięgam. — Helia chwycił dłonie Flory mówiąc to. Chwilę potem, para pocałowała się.

— Tylko, co z tą Iris? Czemu została wydalona z Alfei? — kontynuował po chwili mężczyzna.

— Dowiedziałam się o wszystkim, co o mnie myślała, gdy pewnego dnia, rozdałam klasówki. Kiepsko jej poszło i wyskoczyła do mnie z pretensjami przy całej klasie. Wiesz, jakiś czas wcześniej w Alfei przeprowadzana była ankieta. Zostałam ostro skrytykowana przez jedną dziewczynę. Było mi wtedy naprawdę przykro. Jak się tamtego dnia okazało, Iris to wszystko napisała. Chciałam się dowiedzieć, gdzie leży problem. Sam rozumiesz. Ona brzydko do mnie mówiła i poniżała mnie przed moją klasą. Normalnie, to był jeden z najgorszych dni w moim życiu. Tak ciężko mi o tym opowiadać.

— Nie wnikajmy w to, co mówiła. Wiem, jakie to trudne o tym mówić. Jak doszło do wydalenia Iris?

— Konieczne było zaprowadzenie jej do Faragondy. Oczywiście, dobrowolnie iść nie chciała, dlatego skorzystał z magii. W gabinecie się uspokoiła. Wszystko opowiedziałam i Faragonda podjęła decyzję o wydaleniu Iris ze szkoły. Zapytałam jej ostatni raz, dlaczego tak mnie nie nienawidziła. Chyba zazdrościła mi wszystkiego, co mam. Obawiam się trochę, bo mówiła, że się ze mną policzy.

— Skoro faktycznie tak kiepsko jej poszło na twojej klasówce, to pewnie za wiele ci zrobić nie może. Sądzę, że blefowała. Jeżeli jednak, ktoś by chciał ci zrobić kiedykolwiek krzywdę, to wiedz, że zawsze stanę w twojej obronie. I nie tylko ja. Jest jeszcze Tellan i masz wspaniałe przyjaciółki. Jednak, to ja będę się zawsze najbardziej starał, abyś była bezpieczna. Jesteś dla mnie wszystkim.

— Helia, dziękuję. Dla ciebie zrobiłabym to samo. Tak się cieszę, że znowu jesteśmy razem.


Każdy położył się spać późno w nocy. Niemal wszyscy już spali, poza Florą. W ostatnim dniu wydarzyło się tyle dobrego, że nie mogła zasnąć od jej emocji. Wstała z łóżka i stanęła przed oknem. Skoro doskwierała jej bezsenność, to uznała, że nie będzie leżeć w łóżku. Oglądała sobie łąkę znajdującą się nieopodal gospody. Nagle znikąd pojawił się zielony punkt poruszający się po ziemi. Czarodziejka natury skupiła na nim wzrok. Owy punkt przypominał jej zwierzę. Myślała, że to jeleń. Cały czas jednak nie rozumiała, dlaczego wyglądał jak zielony duch. Była czarodziejką natury, więc musiała przyjrzeć się zwierzęciu z bliska. Szybko się ubrała i wyszła po cichu na dwór. W gospodzie panowała prawie całkowita cisza i ciemność. Miasto oświetlał blask księżyca. Ciszę przerywał tylko szum wiatru i wycie wilków. Czarodziejka przemierzała mroczne zakamarki miasta, aż znalazła się na polu. Zielony duch wręcz ciągnął ją do siebie. Działał na nią jak magnes. Flora szła powoli jak zahipnotyzowana. Zżerała ją ciekawość. Nagle ktoś chwycił ją od tyłu, a duch rozpłynął się w powietrzu. Dziewczyna próbowała krzyknąć, ale ktoś zasłonił jej usta. Czarodziejka zupełnie nie wiedziała, co się dzieje, ale czuła, że wpadła w poważne tarapaty. Próbowała się wyrwać, ale grupka nieznanych jej ludzi mocno ją trzymała. Serce biło jej jak szalone, a ona nie mogła nic zrobić. Nie wierzyła, że to dzieje się naprawdę. Chwilę potem miała już splątane ręce i nogi, a usta zaklejone taśmą. Nie mogła rozpoznać bandytów, gdyż mieli maski na twarzach. Flora nie była pewna ich liczby. Całe zajście nie trwało nawet dwóch minut. Dziewczyna została porwana.


Promienie słońca obudziły Helię. Wstał niedługo i się ubrał. Zauważył, że Flory nie ma już w łóżku. Dobrze wiedział, że czarodziejka natury jest rannym ptaszkiem, więc zbytnio się nie zdziwił. Zszedł na dół, aby zjeść śniadanie. Spotkał Timmy’ego i Tecnę. Zapytał ich, czy nie widzieli Flory. Ci jednak nie mieli zielonego pojęcia, gdzie jest. Wobec tego, Helia zjadł śniadanie sam. Jego ukochanej dalej nie było. Postanowił do niej zadzwonić, żeby dowiedzieć się, dokąd poszła, ale nikt nie odbierał. Mężczyzna wrócił na górę, aby sprawdzić, czy nie zostawiła przypadkiem telefonu w pokoju. Tak też było. Cała sytuacja wydawała mu się coraz bardziej pokręcona. Zastanawiał się, co ona może robić tyle czasu. Za kwadrans zaczął się martwić. Czarodziejki dalej nie było. Poszedł znowu do Timmy’ego i Tecny o tym powiedzieć. Oni również byli tym zaskoczeni. Cała grupa wyszła na zewnątrz. Wszyscy się rozdzielili i szukali Flory w mieście. Miasto wcale nie było takie duże, więc Helia szybko znalazł się poza jego granicami, na łące nieopodal. Jego ukochana uwielbiała naturę, więc istniała duża szansa, że ją znajdzie właśnie w tym miejscu. Szedł po łące, rozglądał się. Powiewał delikatny wiatr. Pogoda trochę się psuła. Niebo przykryły chmury i zaczęło kropić. Helia czuł się bardzo samotny. Obawiał się czegoś złego. Idąc jedną ze ścieżek, zauważył coś w trawie. Podniósł przedmiot. Była to zielona kokarda. Helia upadł na kolana i podparł się rękoma. Był załamany swoim odkryciem. Kokarda z pewnością należała do Flory, a skoro leżała tak po prostu na ziemi, oznaczało to, że czarodziejka została porwana. Widocznie próbowała się uwolnić i wtedy zgubiła kokardę. Mężczyzna jednak nie chciał tracić czasu. Obiecał coś swojej ukochanej. Teraz musi ją odnaleźć. Nikt nie wiedział, kim są porywacze i co najważniejsze, czego chcą. Helia schował przedmiot i pobiegł do gospody. Tam siedzieli zrezygnowani Timmy i Tecna.

— Nigdzie jej nie ma! Pytaliśmy ludzi, czy ją widzieli i nic! — mówił Timmy.

— Nie wiemy, gdzie jest — oznajmiła Tecna sucho. Helia, nie odzywając się, wyciągnął przedmiot należący do Flory i pokazał go.

— Gdzie to znalazłeś? Przecież to należy do Flory! — Timmy wstał z krzesła. Tecna zrobiła to samo.

— Nieopodal jest łąka. Flora została porwana. Trzeba ją znaleźć — głos Helii nigdy nie był tak poważny.

— Niezwłocznie wracamy do zamku! Zawiadomię policję o tym zajściu i zaczną się poszukiwania! — zdecydowała Tecna.

— Dokładnie, zbieramy się! — potwierdził Timmy.

— Jeżeli chcecie, to lećcie. Ja jej poszukam na własną rękę — postanowił Helia.

— Oszalałeś? — spytała Tecna.

— Zdajesz sobie sprawę z tego, jakie to niebezpieczne? Co, jeśli i ciebie szukają tamci porywacze? — mówił szybko Timmy.

— Tym lepiej. Jeżeli mnie znajdą, to większa szansa, że będę tam, gdzie Flora. Wtedy ją uwolnię. Wy zajmiecie się policją — powiedział zdecydowanie.

— Oszalałeś, ale nie możemy cię zatrzymać. Weź ten nadajnik. Będziemy znali twoją lokalizację. Policja będzie mogła ci pomóc, kiedy dotrzesz na miejsce — Timmy działał szybko i pewnie. Helia schował urządzenie pod ubraniem.

— Do zobaczenia, kochani. — Mężczyzna pożegnał się z przyjaciółmi i wrócił na łąkę. Tecna zadzwoniła do swojego ojca, aby przysłał statek dla niej i Timmy’ego. Ten przyleciał za parę minut. Gdy obydwoje dotarli na miejsce, natychmiast zgłosili sprawę na policję. Opowiedzieli dokładnie to, co wiedzieli o Florze i zostawili jej zdjęcia.


Dziewczyna obudziła się w pomieszczeniu przypominającym więzienie. Leżała na ziemi, dalej będąc splątana i z zaklejonymi taśmą ustami. Rozejrzała się. Przez kraty w oknie wpadało trochę światła. Panowała wilgoć i chłód. To nie było przyjemne miejsce. Czarodziejka czuła się osłabiona. Nie wiedziała, jak się uwolnić. Wkrótce zasnęła. Obudził ją męski głos.

— Masz ochotę się napić? — zapytał zamaskowany mężczyzna z wiadrem pełnym wody. Dziewczyna pokiwała głową na potwierdzenie. Wtedy jej gość wylał na nią zawartość wiadra. Woda była lodowata. Czarodziejka dygotała z zimna, a mężczyźnie sprawiało przyjemność przyglądanie się temu. Wkrótce opuścił pomieszczenie. Flora zebrała w sobie siły i przeturlała się, aby tylko nie leżeć na mokrej glebie. Do oczu napłynęły jej łzy. Zastanawiała się, czy długo będzie jej dane pozostać w tym miejscu. Kombinowała, aby się jakoś wydostać. Myślała nad zaklęciami, ale te nie miały skutku. Aż sama była zdziwiona, że nie potrafi sobie poradzić ze zniszczeniem zwykłej liny. Niedługo znowu zasnęła.


Mężczyzna spacerował samotnie po łące. Wiatr poruszał jego długimi włosami. Wszędzie wokół było ponuro. Świat wydawał się stracić swoją paletę kolorów. Magik stąpał krok za krokiem po wilgotniej ziemi. Udał się do miejsca, gdzie znalazł wcześniej kokardę Flory. Przykucnął, aby sprawdzić, czy nie ma jakichś śladów, gdzie mogli pójść porywacze, lecz nic nie znalazł. Usiadł na ziemi. Przyglądał się rzeczy należącej do jego ukochanej. Zamyślił się. Czuł się bezsilny. Zupełnie nie wiedział, co ma robić. Te negatywne myśli pogarszały tylko jego, i tak już kiepski, nastrój. Przypomniał sobie jednak, co obiecał wczoraj Florze. Przysiągł jej, że będzie się najbardziej ze wszystkich starać, aby była bezpieczna. Wtedy wstał i otrzepał spodnie. Zaczął podążać za głosem intuicji. Postanowił sprawdzić pobliskie góry. Żeby tego dokonać, musiał przebiec około półtora kilometra lasów. Nie było to proste zadanie, ale cel uświęcał środki. Gdy Helia wyszedł z głębin drzew, odsapnął na parę chwil. Zaczął rozglądać się po okolicy. Zachowywał szczególną ostrożność, gdyż miał wrażenie, że gdzieś w pobliżu jest kryjówka porywaczy.


Czarodziejka natury po przebudzeniu testowała kolejne czary. W końcu znalazła właściwy sposób, aby pozbyć się lin. Miała wolne ręce. Zdjęła kawałek taśmy z ust i rozplątała sznur na jej nogach. Wyjrzała przez okno. Nikogo tam nie zobaczyła. Po tym, co zobaczyła, szybko doszła do wniosku, że jest w jakimś obozie. Stresowała się. Wolała nie czekać, aż ktoś zauważy, że się oswobodziła z lin. Wprawdzie panowała nad potężną mocą natury, ale nie wiedziała z jak wieloma przeciwnikami może mieć do czynienia. Uspokoiła się trochę i skoncentrowała się na ziemi. Po chwili wyrósł z niej gruby korzeń. Czarodziejka sterowała drogą jego wzrostu i oplątała nim kraty w oknie. Korzeń przestał rosnąć, a Flora zaczęła próbować wyrwać nim kraty. Wymagało to od niej sporo czasu i wysiłku, ale udało się. Zmartwił ją hałas, jaki tym wywołała. Wyczarowała sobie jeszcze jeden korzeń, który ją podsadził do okna i wyszła przez nie na zewnątrz.


Helia odnalazł obóz porywaczy. Wejścia pilnowało dwóch mężczyzn. Oprócz nich, na wieży stał łucznik. Magik, siedząc w krzakach, zadziałał szybko i sprawnie. Wystrzelił linę i złapał nią człowieka na wieży, po czym zrzucił go na ziemię. Ten oczywiście nie przeżył upadku z takiej wysokości. Całym zajściem zainteresowali się strażnicy. Jeden z nich krzyknął, aby wezwać posiłki. Potem obydwaj zaczęli szukać specjalisty. Gdy odeszli trochę dalej, Helia ponownie wyciągnął linki i chwycił się jednej belki wieży. Wtedy zaczął wciągać linki i wkrótce znalazł się na wieży. Robił tak pierwszy raz w swoim życiu. Ominął tym sposobem bramę, ale został zauważony. Szybko zszedł na dół i biegł przed siebie. Strażnicy go gonili, ale jego zwinność pozwoliła mu ich zgubić. Miał chwilę spokoju. Helia zaczął chodzić po dachach budynków. Liczył, że Flora już zdążyła się wydostać i gdzieś ją znajdzie. W tym samym czasie, czarodziejka natury kierowała się powoli, chowając się za budynkami, do wyjścia z obozu. Szło jej świetnie. Chodziła niemal bezszelestnie. W pewnej chwili zauważyła jakiegoś mężczyznę na swojej drodze. I bynajmniej, nie był to Helia. Szybko została schwytana i wciągnięta na środek obozu. Czarodziejka wyrywała się. W końcu udało jej się kopnąć mężczyznę w krocze. Wtedy się oswobodziła.

— Ta czarodziejka ucieka. Złapcie ją! — krzyknął mężczyzna. Helia to usłyszał i natychmiast domyślił się, o kogo chodzi. Pobiegł do miejsca, z którego rozległ się krzyk. Widział Florę, która właśnie była otaczana przez tuzin strażników.

— Nie zbliżajcie się do mnie! — zagroziła Flora. Jednak, nic to nie dało, dlatego zaczęła korzystać z czarów. Wnet, Helia przerwał krąg porywaczy chwycił Florę za rękę.

— Helia! — powiedziała głośno zaskoczona czarodziejka.

— Uciekamy! — oznajmił. Wkrótce parze udało się wyjść poza bramy obozu. Na niebie widać było nadlatujący statek policji. Flora i Helia biegli dalej przed siebie, ale nagle mężczyzna upadł na ziemię, krzycząc z bólu.

— Co się dzieje? — spytała przestraszona czarodziejka. Zaraz potem zauważyła kilka strzał z łuku w plecach swojego ukochanego. Ostrożnie je wyciągnęła.

— Odsuń się od niego, albo skończysz tak samo! — zagroził jeden ze strażników.

— Czego chcecie? — zapytała ze łzami w oczach, ale nie otrzymała odpowiedzi. Jej przeciwnicy padali na kolana. Wszędzie było słychać strzały z pistoletów. Policja najwyraźniej wzięła się ostro do roboty. Dwóch policjantów podeszło do Flory.

— Wszystko w porządku?

— Ze mną tak, ale gorzej z nim… — Flora płakała. Helia nic nie mówił. Drugi policjant sprawdził puls Helii, ale ten był słabo wyczuwalny. Mężczyzna powiedział o tym czarodziejce.

— Czy to znaczy, że on… umiera? — zapytała załamana Flora.

— Jest temu bliski. Musimy szybko zabrać go do szpitala, ale obawiam się najgorszego.

— Nie, to nie może dziać się naprawdę! Nie wierzę w to, słyszycie mnie?! — krzyczała Flora jak opętana. Jej głos był z pewnością słyszalny na kilkaset metrów. Policjanci patrzyli na czarodziejkę ze współczuciem. Zaraz potem, zabrali Helię na statek. Flora pobiegła z nimi.





Jak ja kocham ferie!


Hmm... Wyszedł mi ten rozdział? :)

10 komentarzy :

  1. super zapraszam do mnie
    Dodam do mojego bloga
    http://wszystkooklubiewinx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedne z najlepszych jakie czytałem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Już myślałem, że coś z tym rozdziałem nie tak. Ostatnio coś mały feedback tutaj. ;)

      Pozdrawiam

      Usuń
  3. wyszedł i to jak

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie! Wiedz, że czytałam 2 serię do 1 w nocy. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! Jednak myślę że fani innych czarodziejek niż Flora są zniecierpliwieni. Co z Musą i Laylą? Czy mógłbyś rozwinąć temat Bloom a Han? W twoich opowiadaniach brakuje mi miłości Sky do Bloom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że moje opowiadanie było dla Ciebie aż tak interesujące. Kolejny rozdział już w bardzo bliskiej przyszłości.

      Zdaję sobie sprawę, że w tej serii jest mnóstwo o Florze i Helii. Cóż ja poradzę na to, że przyjemnie mi się o nich pisze? :) Muszę parę rzeczy przemyśleć i poświęcić czas na inne czarodziejki oraz na jakieś przygody. Możliwe, że przyda mi się też mała przerwa. Nad Musą i Laylą się zastanowię. Wątek "Bloom a Han", który wprowadziłem niedawno jest pomysłem, nie ukrywam, dziwnym. Może uda mi się coś pociągnąć w tej kwestii. Miłości Sky'a do Bloom nie uświadczyliśmy jeszcze w tej serii. Myślałem, że fani mają ich trochę dosyć po serialu, gdyż ten związek był na pierwszym planie. Dlatego odsunąłem Bloom na bok (więc i Sky'a również). W każdym razie, dziękuję za Twoją opinię.

      Co natomiast ze związkiem Musy i Riven'a? Wygląda mi na bardzo popularny wśród fanów. Rozdział 24 miał naprawdę sporo wyświetleń (najwięcej ze wszystkich rozdziałów).

      Opowiadanie to jednak nie tylko związki w sumie - tak teraz pomyślałem. :)

      Pozdrawiam

      Usuń
  5. http://winxwy.blogspot.com/ zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam do mnie winxclubfloraopowiadania.blogspot.com a opowiadanie super

    OdpowiedzUsuń